Pod krzewem magnolii (sonet i akrostych w jednym)
: czw 28 kwie, 2011
Zrozumiałam zbyt wiele i nie mogę odejść
Alejami spokojnie wiodącymi w półsen.
Cóż ? tak bywa czasami; otworzą się ufnie
Zamknięte od lat bramy. Gniew uśnie pod płotem.
Etiudami w zieleni obudzisz mnie; może
Kwiatostany zroszone wpleciesz w słowa kruche,
Aby baśnią oswajać niepokój, aż ujrzę,
Jak miriady ogników kreślą dla nas drogę.
Nawet jeśli nakażesz później srogą ciszę,
A w ogrodzie pogasną latarnie i liście,
Mówię teraz: wypełniaj godziny iskrami.
Nie mam nic do stracenia. Niech się miłość pisze
I przelotnym podmuchem niech kusi nas zmyślnie.
Epilogu nie znamy. Tym lepiej. Kochajmy!
Alejami spokojnie wiodącymi w półsen.
Cóż ? tak bywa czasami; otworzą się ufnie
Zamknięte od lat bramy. Gniew uśnie pod płotem.
Etiudami w zieleni obudzisz mnie; może
Kwiatostany zroszone wpleciesz w słowa kruche,
Aby baśnią oswajać niepokój, aż ujrzę,
Jak miriady ogników kreślą dla nas drogę.
Nawet jeśli nakażesz później srogą ciszę,
A w ogrodzie pogasną latarnie i liście,
Mówię teraz: wypełniaj godziny iskrami.
Nie mam nic do stracenia. Niech się miłość pisze
I przelotnym podmuchem niech kusi nas zmyślnie.
Epilogu nie znamy. Tym lepiej. Kochajmy!