Strona 1 z 1

Teoria względności

: czw 26 maja, 2011
autor: Gloinnen
Niewiara jest bardzo wygodna,
bo wtedy wszystko staje się kwestią
relatywnego oglądu.

Można bić pokłony
albo szczerzyć zęby jadowe;
udawać estetę, prestidigitatora;
dyżurnie wyszydzać
prosty zarys drogi.

Nie trzeba wymyślać odpowiedzi
na podchwytliwe pytania
ani świecić oczami; przyzwyczajać
wypielęgnowanej skóry
do cierni na obraz i podobieństwo.

Samodyscyplina całkowicie zbędna.
Po co kopać trwały fundament
skoro cnoty to tylko zwietrzałe kruszywo,
a punkt widzenia zawsze oscyluje
między kontrastami?

Nikt przecież nie grozi palcem na serio,
zresztą czy człekokształtność do czegoś
zobowiązuje?
Najwyżej przy święcie pusty talerz doskwiera
z przyzwyczajenia; przypadkowo
zbyt głębokie wejrzenie; ale nie warto się tym przejmować.

Jedynie ciekawość potrafi skłonić do poszukiwań;
bo wypadałoby mieć jakieś pojęcie o pewnych sprawach,
chociażby na wyrost.
Rozpoczną się żmudne kalkulacje, dzielenie kwarków
na słowa.
Kołatki zastukają, teleskopy odsłonią kurtynę,
i wszystko okaże się przenikliwie czytelne
po drugiej stronie weneckiego lustra

uśmiecha się i patrzy.