co było, a nie jest
: pt 23 wrz, 2011
Usta w zagłębieniu dłoni uwiły gniazdo, wymościły
zapachem bułek. Nad głowami trzeszczał blaszany dach;
wystarczył stół, składane krzesła, pomidory na kanapce
aby można było szepnąć czuj się jak w domu.
Pocałunkami powierzyłam ci chwile przyszłe,
pod wpółotwartymi oczami,
dogasają te, którym powiedziałam nie.
Zabierzesz na drogę bezgraniczne oddanie,
już po sezonie. Wszystko skrzętnie ukryte, zamiecione
podłogi. Tak ma być, oznajmiasz. Z palców
strząsasz czułość, dym, puch.
Pokażemy im, że gniazdo wciąż jeszcze puste.
____________________
Glo.
zapachem bułek. Nad głowami trzeszczał blaszany dach;
wystarczył stół, składane krzesła, pomidory na kanapce
aby można było szepnąć czuj się jak w domu.
Pocałunkami powierzyłam ci chwile przyszłe,
pod wpółotwartymi oczami,
dogasają te, którym powiedziałam nie.
Zabierzesz na drogę bezgraniczne oddanie,
już po sezonie. Wszystko skrzętnie ukryte, zamiecione
podłogi. Tak ma być, oznajmiasz. Z palców
strząsasz czułość, dym, puch.
Pokażemy im, że gniazdo wciąż jeszcze puste.
____________________
Glo.