spotkanie w starym młynie
Moderator: Tomasz Kowalczyk
po zniknięciu szynkareczki
wagabunda chodził do starego młyna
każdej ciemnej nocy
w milczeniu oczekiwał
należało odpowiednio długo
myślał i tak było
przyszła z blaskiem oczu
zawinięta w czarną chustę
jeden raz a potem drugi
tajemnie w tawernie
rozpijali berbeluchę
do rana tu już pustka bo
towarzystwo przenosiło się powoli
do swoich uśpionych lokali
gdzie chłód poranka przyniósł
zdziwienie że się przebudzili
po przeciwnych stronach lustra
wagabunda chodził do starego młyna
każdej ciemnej nocy
w milczeniu oczekiwał
należało odpowiednio długo
myślał i tak było
przyszła z blaskiem oczu
zawinięta w czarną chustę
jeden raz a potem drugi
tajemnie w tawernie
rozpijali berbeluchę
do rana tu już pustka bo
towarzystwo przenosiło się powoli
do swoich uśpionych lokali
gdzie chłód poranka przyniósł
zdziwienie że się przebudzili
po przeciwnych stronach lustra
Ostatnio zmieniony sob 18 sty, 2014 przez LCzerwosz, łącznie zmieniany 3 razy.
No widzisz, to jest problem. Nie tego wiersza, ale szerszy. Może jako temat nowego. Na razie PL-e patrzą na siebie, odbijają się sobie. Komunikacja bezdotykowa, jak w więzieniu - przez szybę. Ale lustro to także odbicie samego siebie. W drugim człowieku, jest tyle wspólnego. Czasem tak się zdarza i czasem to można dostrzec. I co mi z tego. Masz rację.Maria pisze:i co z tego, jak dalej żadnych wniosków, ani programów naprawczych w tej materii. :|LCzerwosz pisze: zdziwienie że się przebudzili
po przeciwnych stronach lustra
Ostatnio zmieniony czw 30 sty, 2014 przez LCzerwosz, łącznie zmieniany 1 raz.