na wschód od ulicy jarkon
: wt 30 wrz, 2008
na wschód od ulicy jarkon
przed oczyma
trawa kołysząca się
na powolnych falach
zawsze wraca jak pomyłka
na skrzyżowaniu dróg
słowa zabrane ze sobą
jak zapas już były martwe
pomiędzy wysokim wzgórzem
które każdego dnia zsyłało wiatry
aż do czerwieni buków w dolinie
w świetle gasnącej lampy
wyjmuję powoli z kieszeni
guziki
sznurek
i aniołka o woskowej twarzy
oto wzlatuje wzleciał
już go nie ma
przed oczyma
trawa kołysząca się
na powolnych falach
zawsze wraca jak pomyłka
na skrzyżowaniu dróg
słowa zabrane ze sobą
jak zapas już były martwe
pomiędzy wysokim wzgórzem
które każdego dnia zsyłało wiatry
aż do czerwieni buków w dolinie
w świetle gasnącej lampy
wyjmuję powoli z kieszeni
guziki
sznurek
i aniołka o woskowej twarzy
oto wzlatuje wzleciał
już go nie ma