Właśnie. Wszystko psuje pierwszy wers. I nie chodzi tu o metaforykę, a o logikę zapisu.
Hexe pisze:Rozplotła w moich oczach czerwień,
gałęzi wiotkich kołysaniem,
feerią okryła sady, myśli,
w rdzawym blejtramie.
Zauważyć proszę, że zwrotka jest zamkniętym zdaniem, w której jedynym podmiotem (kto?, co?) jest czerwień. Zatem z logiki języka polskiego wynika, że owa czerwień jest
bohaterem lirycznym.
I to komplikuje całość. Ja wiem, że Autorka wie, że pisze o jesieni.
Gdyby bowiem w owym zdaniu (jak sugeruje Latima) zlikwidować podmiot (ten stałby się domyślny (kto, co? - jesień) i nie byłoby "kawa na ławę", a byłaby zgodność logiczna.
W ten sposób, prowadzenie trzech zwrotek bez podmiotu, pozwala spokojnie tę jesień,
zgodnie z logiką, domyślnie rozpoznać.
Tylko jeszcze przed "co" - przecinek, a zamiast "
Hexe pisze:i melancholia umysł rani
zapisać: "i melancholią umysł rani". (bo ta jesień przecież wywołuję ową melancholię).
Razi mnie jeszcze pierwszy wers ostatniej zwrotki (puenta):
Hexe pisze:Tak mija życie, pory roku,
To jest dopiero "kawa na ławę" - znaczy "frazes", aż zęby bolą.
Zanim
Czerwienią plącze się po oczach,
gałęzi wiotkich kołysaniem,
feerią okryła sady, myśli,
w rdzawym blejtramie.
Pozamiatała żółte płatki,
co pogubiły słoneczniki,
trawom kolory malowała
aby zachwycić.
Lecz gdy o zmroku deszczem siąpi
i melancholią umysł rani,
to łza się ciśnie spod powieki,
zbłąkany diament.
Mijają we mnie pory roku,
płomienie tańczą w jarzębinie,
stare romanse wiatr rozwieje
nim lato minie.
Tak sobie pozwoliłem. Autorka oczywiście może się nie zgadzać, niemniej apeluję, niechaj spokojnie przemyśli.
Szkoda paskudzić ładny wiersz, jednym czy drugim nieudanym wersem. Moim zdaniem, po poprawkach (nie upieram się, że tylko takie mogą być), wiersz jest spójny i zamyka się w owej logice niedopowiedzenia, w metaforyce właśnie.
Pozdrawiam.