chłód
: pt 18 sty, 2019
przez mroźne powietrze popękane usta
szepczą o miłości nigdy nie poznanej
do gardła i krtani przedziera się pustka
zaciska w przełyku cierniowe korale
błękitne oczy słone od smutku
nie odpoczęły od czterech nocy
błądzą po drzewach schowanych w mroku
milczącym głosem wzywają pomocy
od chłodu słów skostniałe palce
trzymają resztki człowieczej siły
tracą wiarę w wygraną walkę
gdy głosy kłamliwe znowu ożyły
kolana zderzyły się z gruntem porażek
przez ciężar strachu i poczucia winy
nie tęskniąc za erą uśmiechniętych masek
zamarzną na wietrze opłakując krzywdy
szepczą o miłości nigdy nie poznanej
do gardła i krtani przedziera się pustka
zaciska w przełyku cierniowe korale
błękitne oczy słone od smutku
nie odpoczęły od czterech nocy
błądzą po drzewach schowanych w mroku
milczącym głosem wzywają pomocy
od chłodu słów skostniałe palce
trzymają resztki człowieczej siły
tracą wiarę w wygraną walkę
gdy głosy kłamliwe znowu ożyły
kolana zderzyły się z gruntem porażek
przez ciężar strachu i poczucia winy
nie tęskniąc za erą uśmiechniętych masek
zamarzną na wietrze opłakując krzywdy