czas na roszadę
: pt 25 sty, 2019
Czarny kot sąsiadki przycupnął na płocie,
pewnie znowu knuje jak mi drogę przebiec,
miałam z tobą dzieci, a z nimi sto pociech.
Wiatr goni wspomnienia, na bezgwiezdnym niebie
zbierają się chmury, cienie pod oczami,
czynią ze mnie fankę wściekłego hard rocka.
Żal pięści zacisnął, znów pod powiekami
rośnie wielka hałda rodząca niepokój…
powleczone kirem myśli coraz częściej
dają znać o sobie, biorę je w cudzysłów,
żeby wywieść w pole zezowate szczęście.
Na świetlaną przyszłość brakuje pomysłu
jednak się nie poddam, na wozie, pod wozem
będę kalkulować jak pozbyć się strachu
nim nadejdzie zima i zetnie kark mrozem,
nie można tkwić przecież w nieustannym szachu.
pewnie znowu knuje jak mi drogę przebiec,
miałam z tobą dzieci, a z nimi sto pociech.
Wiatr goni wspomnienia, na bezgwiezdnym niebie
zbierają się chmury, cienie pod oczami,
czynią ze mnie fankę wściekłego hard rocka.
Żal pięści zacisnął, znów pod powiekami
rośnie wielka hałda rodząca niepokój…
powleczone kirem myśli coraz częściej
dają znać o sobie, biorę je w cudzysłów,
żeby wywieść w pole zezowate szczęście.
Na świetlaną przyszłość brakuje pomysłu
jednak się nie poddam, na wozie, pod wozem
będę kalkulować jak pozbyć się strachu
nim nadejdzie zima i zetnie kark mrozem,
nie można tkwić przecież w nieustannym szachu.