wilga pisze:zanurzam się w swoim istnieniu,
ale to tylko żałosny, jałowy bieg
do jutra, które będzie obliczalne,
bezosobowe.
Jak najbardziej przekonują mnie te wersy. Bywają takie momenty, kiedy w wątpliwość poddajemy swoje istnienie, czując, że cokolwiek się zdarzyło lub zdarzy - jest bez znaczenia, jałowe właśnie. Patrzymy wówczas na siebie jak na obcego, czując, że każdy jego krok jest naznaczony nieistotnością.
"Dzień gaszenia świateł" to te chwile, kiedy wszystko wydaje się nie takie. Kiedy mrok spowija myśli, a zwątpienie zakrada się w najdalsze zakamarki duszy. Wówczas jesteśmy w stanie uwierzyć tylko w najgorsze scenariusze. Cokolwiek powiedzą inni, jakkolwiek spróbują nas przekonać, że nie jest tak źle, uznamy:
wilga pisze:To nie może być takie proste
Możliwe, że niektórzy z nas mają większe tendencje do "czarnowidztwa", ale w to, że istnieją tacy, których nigdy nie dopada zwątpienie, czy najlżejsze bodaj wahanie - nie uwierzę.
wilga pisze:Słucham deszczu.
Już wiem - w nowych słowach
zabraknie życia.
Najczęściej mam podobnie - deszcz kompletnie mnie destabilizuje, sprawia, że wszystko rozmywa się w poczuciu smutku, przygnębienia. Ale bywają i dni, kiedy nastraja mnie pozytywnie. I takich momentów życzę i Tobie jak najczęściej, wilgo
Ten chroniczny brak światła towarzyszący jesieni i zimie znacząco wpływa na samopoczucie. Toteż - byle do wiosny!
Czuję Twój tekst w każdym słowie. Jest tak bliski! Ważny temat podjęłaś. Oczywiście, współczesny świat nie dopuszcza takich "odchyleń" - ma być zawsze pięknie, zawsze w jasnych barwach. My - zawsze uśmiechnięci, zadowoleni z życia, na najwyższych obrotach. Ale nie jesteśmy maszynami nastawionymi na konkretny, niezawodny program. Targają nami emocje, wspomnienia, bolą nas zadane rany, męczy codzienność, nie zawsze różowa. Czasem po prostu brakuje sił. Wówczas gaśnie światło... Oby tylko na mgnienie.
Przytulam Cię mocno