Teraz
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Akt pierwszy
Osoby: Magda Goplana - Osioł (żona), Zamurowany Koń (mąż), Cień.
Czas akcji: czwartek wieczór.
Miejsce akcji: dom bohaterów.
Zamurowany Koń siedzi w salonie przed laptopem, kończy pracę: etap projektu dla dużego przedsiębiorstwa budowlanego.
Magda Goplana - Osioł przygotowuje kolację w kuchni, a jednocześnie słucha własnych myśli. Cień krąży wokół niej. Raz przybliża się, raz oddala, czekając na jakąś negatywną myśl - punkt zaczepienia, by zacząć mącić jej w umyśle. M.G.-O. od czasu do czasu rzuca okiem przez uchylone drzwi, co robi mąż. Myśli:
- Dobrze mi się z nim żyje: dostatnio i w miarę spokojnie. Co prawda, to życie jest po części na kredyt, przecież spłacamy dom. Ale on dobrze zarabia, jeszcze rok i ten piękny ogród stanie się naszą własnością. Naszą, bo przecież dokładam się, opłacając wszystkie rachunki. Mogę przy nim realizować siebie, pracując jako pielęgniarka. Gdyby tylko nie bywał taki nerwowy...
(Przerywa tok myślenia, sięgając po słoik kiszonych ogórków, które zamierza pokroić do sałatki jarzynowej i mówiąc półgłosem):
- A teraz pora na was.
(Liczy je, wyciągając):
- Jeden... dwa... trzy... cztery...
(Patrzy krytycznie):
- Jeszcze jeden. No, chodź tutaj.
(Wraca do swoich myśli):
- Wiem, to wszystko przez pracę: jego i moją. Te projekty są stresujące, wymagają sporo uwagi. Jako pielęgniarka mam trudno, zwłaszcza teraz, przy tylu chorych i przy nocnych dyżurach, aby starczyło na opłaty. Dzienne są bardziej męczące, a przy tym mniej płatne. Ale przez to mijamy się, brak nam siebie, a ja jestem ciągle niewyspana. No bo co to za praca w nocy? Gdy zacznę pracować na dzień, zarobię mniej i będę bardziej zestresowana. A on...
(Tu zerka na męża, wciąż wpatrzonego w ekran laptopa, po czym kontynuuje rozważania):
- ... będzie miał inny powód do narzekań, pieniądze tym razem. Uhh...
(Wzdycha i rozważa dalej):
- Tak źle i tak niedobrze. A tu pora pomyśleć o dzieciach. Kredyt kredytem, ale zajęcia mamy stabilne. Zwłaszcza obecnie, w dobie pandemii. On mógłby pracować w domu, oszczędzałby na czasie i dojazdach. A ja...
(dokłada do sałatki łyżkę majonezu "Koszaliński", miesza, próbuje i dodaje):
- No, teraz dobra. Jeszcze czarnuszka.
(Wyciąga szufladę z podłużnym koszykiem, w którym stoją torebki z przyprawami. Przegląda je i wyciąga właściwą, mówiąc do siebie):
- O, mam.
(Wsypuje ziarenka do sałatki, znów miesza, po czym dekoruje całość kilkoma świeżymi listkami bazylii. Zadowolona, uśmiecha się radośnie i mówi do siebie):
- I o to mi właśnie chodziło.
(Podchodzi do drzwi, otwiera je i woła do męża):
- Mój Rączy, chodź po sałatkę!
Cdn.
Osoby: Magda Goplana - Osioł (żona), Zamurowany Koń (mąż), Cień.
Czas akcji: czwartek wieczór.
Miejsce akcji: dom bohaterów.
Zamurowany Koń siedzi w salonie przed laptopem, kończy pracę: etap projektu dla dużego przedsiębiorstwa budowlanego.
Magda Goplana - Osioł przygotowuje kolację w kuchni, a jednocześnie słucha własnych myśli. Cień krąży wokół niej. Raz przybliża się, raz oddala, czekając na jakąś negatywną myśl - punkt zaczepienia, by zacząć mącić jej w umyśle. M.G.-O. od czasu do czasu rzuca okiem przez uchylone drzwi, co robi mąż. Myśli:
- Dobrze mi się z nim żyje: dostatnio i w miarę spokojnie. Co prawda, to życie jest po części na kredyt, przecież spłacamy dom. Ale on dobrze zarabia, jeszcze rok i ten piękny ogród stanie się naszą własnością. Naszą, bo przecież dokładam się, opłacając wszystkie rachunki. Mogę przy nim realizować siebie, pracując jako pielęgniarka. Gdyby tylko nie bywał taki nerwowy...
(Przerywa tok myślenia, sięgając po słoik kiszonych ogórków, które zamierza pokroić do sałatki jarzynowej i mówiąc półgłosem):
- A teraz pora na was.
(Liczy je, wyciągając):
- Jeden... dwa... trzy... cztery...
(Patrzy krytycznie):
- Jeszcze jeden. No, chodź tutaj.
(Wraca do swoich myśli):
- Wiem, to wszystko przez pracę: jego i moją. Te projekty są stresujące, wymagają sporo uwagi. Jako pielęgniarka mam trudno, zwłaszcza teraz, przy tylu chorych i przy nocnych dyżurach, aby starczyło na opłaty. Dzienne są bardziej męczące, a przy tym mniej płatne. Ale przez to mijamy się, brak nam siebie, a ja jestem ciągle niewyspana. No bo co to za praca w nocy? Gdy zacznę pracować na dzień, zarobię mniej i będę bardziej zestresowana. A on...
(Tu zerka na męża, wciąż wpatrzonego w ekran laptopa, po czym kontynuuje rozważania):
- ... będzie miał inny powód do narzekań, pieniądze tym razem. Uhh...
(Wzdycha i rozważa dalej):
- Tak źle i tak niedobrze. A tu pora pomyśleć o dzieciach. Kredyt kredytem, ale zajęcia mamy stabilne. Zwłaszcza obecnie, w dobie pandemii. On mógłby pracować w domu, oszczędzałby na czasie i dojazdach. A ja...
(dokłada do sałatki łyżkę majonezu "Koszaliński", miesza, próbuje i dodaje):
- No, teraz dobra. Jeszcze czarnuszka.
(Wyciąga szufladę z podłużnym koszykiem, w którym stoją torebki z przyprawami. Przegląda je i wyciąga właściwą, mówiąc do siebie):
- O, mam.
(Wsypuje ziarenka do sałatki, znów miesza, po czym dekoruje całość kilkoma świeżymi listkami bazylii. Zadowolona, uśmiecha się radośnie i mówi do siebie):
- I o to mi właśnie chodziło.
(Podchodzi do drzwi, otwiera je i woła do męża):
- Mój Rączy, chodź po sałatkę!
Cdn.
Ostatnio zmieniony wt 23 lut, 2021 przez Michael, łącznie zmieniany 16 razy.
"Człowiek staje się tym, o czym myśli."
Morris E. Goodman w: "Sekret" (do obejrzenia w cda)
Morris E. Goodman w: "Sekret" (do obejrzenia w cda)
Ciekawy pomysł, taki niespodziewany zwrot akcji. Nie jestem pewien, czy współgra z ogólną koncepcją sztuki teatralnej. Ale skoro to eksperyment, można puścić nieco wodze fantazji.
Dzięki, Magdo.
Pozdrowienia.


Dzięki, Magdo.
Pozdrowienia.

"Człowiek staje się tym, o czym myśli."
Morris E. Goodman w: "Sekret" (do obejrzenia w cda)
Morris E. Goodman w: "Sekret" (do obejrzenia w cda)