Strachy
: wt 15 lis, 2016
Ciągle boją się mnie. Boją się.
Zamknięci bojaźnią, przez bojaźń.
A ja się boję. Boję się, że gdy się uwolnią
zjedzą. Lecz narazie w osłonce ze stachu
ciągną na sznurze szarpiące instynkty.
Nie dosięgną.
Sapią.
Uciekaj. Uciekaj- słyszę.
Poddadzą ocenie.
Ucieknę. I nie obejrzę, nie potknę, gdy się zerwie.
Wlezę na mur, wgramolę strachy.
Albo
wurzucę ubrania z szafy, bo już się nie mieszczę
ani w ubrania, ani w szafę, jak kilka lat wcześniej.
Na razie nie mogę się podnieść z ławy.
Czekam.
Tężeję.
Zamknięci bojaźnią, przez bojaźń.
A ja się boję. Boję się, że gdy się uwolnią
zjedzą. Lecz narazie w osłonce ze stachu
ciągną na sznurze szarpiące instynkty.
Nie dosięgną.
Sapią.
Uciekaj. Uciekaj- słyszę.
Poddadzą ocenie.
Ucieknę. I nie obejrzę, nie potknę, gdy się zerwie.
Wlezę na mur, wgramolę strachy.
Albo
wurzucę ubrania z szafy, bo już się nie mieszczę
ani w ubrania, ani w szafę, jak kilka lat wcześniej.
Na razie nie mogę się podnieść z ławy.
Czekam.
Tężeję.