Strona 1 z 2

Świętowanie

: czw 08 gru, 2011
autor: Mariola Kruszewska
Nie lubię świąt. Świętowanie mnie męczy. Nie sprzątanie czy bieganina po sklepach, choć to też. I te durne reklamy na każdym kroku. Męczy mentalnie, psychicznie, w dodatku po cichu. I nie bardzo wolno mi się do tego przyznawać, bo powiedzą: wariatka, a może jeszcze gorzej: indywidualistka za dwa grosze.
Nie przeżywam świąt duchowo, bo nie wierzę w boskość Chrystusa. Nie cieszy choinka - ot, ucięte drzewo. Rodzinę mam na co dzień, więc nie muszę się specjalnie integrować. Odkąd podrożała Słowacja, nie wyjeżdżam w te dni na narty, choć za śniegiem nie przepadam wcale.
Mogłabym się obyć bez świąt, bylebym tylko nie musiała iść do pracy.

: czw 08 gru, 2011
autor: Jan Stanisław Kiczor
emde pisze:Mogłabym się obyć bez świąt, bylebym tylko nie musiała iść do pracy.
No to wszystko w porządku. Do pracy nie idziesz, fakt. A reszta? przecież możesz w takim układzie nie robić tego całego domowego "anturażu", fotel pod pupę, nogi na stołek, dobra książka w rękę i luzik...

Nawet koło dzieci nie musisz "zabiegać". Duże są. I co kogo może obchodzić: masz choinkę, czy jej nie masz, urządzasz wigilię, czy niekoniecznie. To przecież tylko Twoje wybory.
A nawet jeśli się mylisz, co do boskości Chrystusa, to nie sądzę, żeby Jemu akurat zależało na tej świątecznej oprawie. Może i On na Twoim miejscu, też by sobie coś popisał, poczytał... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

:rozyczka:

: czw 08 gru, 2011
autor: Mariola Kruszewska
Ale jest ALE - ALE nazywa się PRESJA TRADYCJI, czyli co ludzie powiedzą, tzn. rodzina, która chciałaby tradycyjnie.

: czw 08 gru, 2011
autor: Monika_S
Presja tradycji jest i będzie.
Jak byłam młodsza to bardziej przeżywałam Boże Narodzenie, potem już trochę mniej. Niemniej nadal lubię święta. Większość mojej rodziny mieszka w Radomiu, więc widujemy się w miarę często, dlatego Wigilia nie jest jakąś nadzwyczajną okazją, żeby się wszyscy razem spotkali.
Od rozpoczęcia studiów telewizor włączam niezwykle rzadko, więc omijają mnie reklamy. Zakupy robię koło siebie, więc nie widuję też całej tej otoczki, która w marketach pojawia się zaraz po tym, jak znikną znicze, albo nawet wcześniej, więc nie jestem na miesiąc przed świętami już nimi zmęczona. Teraz jak wracam do domu na przerwę świąteczną, to jest to znów dla mnie pewna odmiana, coś wyjątkowego, tym bardziej, że ostatnio nie bywam często w domu.
Święta wiele osób męczą, więc nie jesteś osamotniona. Przez te wszystkie reklamy, piosenki, produkty, promocje, jesteśmy przesyceni świętami jeszcze zanim się zaczną.

: pn 23 gru, 2013
autor: Mariola Kruszewska
Moje dzieci powiedziały, że hejtowanie (tak to się pisze?) świąt jest bardzo w modzie, więc w tym roku postanowiłam lubić święta. :-D

: pn 23 gru, 2013
autor: Bożena
Mariola Kruszewska pisze:więc w tym roku postanowiłam lubić święta. :-D
- coś podobnie do mnie- w tym roku też jakby "lżej" mi świętować- może dlatego, że wciąż jest ciepło- :-) i śniegu ani widu ani słychu :-) a poważnie- jakoś rzeczywiście w modzie jest "nielubienie" wszystkiego- choinki, prezentów, karpia, siedzenia przy stole..... więc może uda się nam cieszyć ze świąt- na przekór :-) :rozyczka: :-)

: wt 24 gru, 2013
autor: Mariola Kruszewska
Bożenko - dokładnie tak!

: śr 25 gru, 2013
autor: Lidia
Postanowiłam się cieszyć. Postanowiłam! Mało tego: po odejściu wszystkich moich Najbliższych chciałam pobyć sama ;-) Nie pobyłam, ponieważ okazało się, iż jestem jeszcze komuś bardzo potrzebna ;-)
A Święta, czy raczej Adwent, staram się obchodzić religijnie :rozyczka: Dzieciątko Jezus nigdy mnie jeszcze nie zawiodło :-D i wysłuchuje nawet wtedy, kiedy o różne rzeczy proszę Je dla innych :oops: Zwłaszcza o zdrowie :-) :rozyczka:

: czw 26 gru, 2013
autor: Hexe
Nie lubię świąt od kiedy ksiądz...... a zresztą czy to ważne . Nie lubię i już !

: ndz 29 gru, 2013
autor: Maria
a ja lubię święta, staram się nawet być uśmiechnięta, a w tym roku wigilia i całe święta były wyjątkowe, z racji niespodziewanej obecności przy tradycyjnie pustym talerzu - ...
...........................Chinki. Dziewczyny z dalekich Chin o imieniu Czan Cin. :-D :-D

: pn 30 gru, 2013
autor: Mariola Kruszewska
Mario, zdradź szczegóły.

: pn 30 gru, 2013
autor: Maria
Mariolu - to że uśmiechnięta w święta, to raczej normalne, bo jakże nie cieszyć się z przyjazdu dzieci, wnucząt, a Chineczka w tym roku przy stole wigilijnym - to dar losu. Studentka z małego chińskiego miasteczka - jak ona o sobie mówiła, małego = tylko 8 mln mieszkańców, jedynaczka - więc rodziców było stać wysłać na studia do Australii. A tam o tej porze studenci mają dłuuugie ferie. Nie wszyscy jednak wyjechali do domów rodzinnych. Niektórzy postanowili okres długich ferii spożytkować inaczej i przeznaczyli dla dobra ludzkości, czyli wolontariat w Europie. Przyjechała ich silna grupa pod wezwaniem - ucz się i ucz innych. Ona trafiła do szkoły mojej wnusi w Warszawie, a wnusia na okres świąt za pozwoleniem rodziców zaprosiła do siebie. I wszyscy razem przyjechali na Święta do babci, do miasta Chrystusa Króla. Po świętach jeszcze pojechali liczną rodzinną grupką do Berlina, by Czan Cin mogła skorzystać więcej, zobaczyć naszych sąsiadów i uwierzyć, że nie ma już między naszymi narodami żadnej granicy. Zmęczeni ale szczęśliwi - wrócili z wojaży i w sobotę późnym wieczorem wracali do Warszawy.
Tym sposobem nasi podszlifowali język angielski, a Czan opychała się do syta pierogami z kapustą i grzybami, a na drugi dzień bigosem, nie mogąc się nachwalić. Oczywiście babci M. był naj spośród wszystkich innych.
To tyle Szefowo. :-D

: pn 30 gru, 2013
autor: Mariola Kruszewska
To, Mario, uczyniłaś patriotyczny dobry uczynek, taki ambasadorski z tymi pierogami i bigosem. :-)

: pn 30 gru, 2013
autor: Maria
Skoro tak twierdzisz Szefowo, to może raz mi się też coś udało :-D :-D :-D :-D

: śr 01 sty, 2014
autor: kazelotus
BN to czas pokoju i miłości - rytuał święty i nie tykać tej świętości ateistycznymi paluchami, bo paluchy zwiędną. To jest w sercu, albo nie ma. A jak nie ma to ode mnie modlitwa żeby kiedyś było.