Strona 1 z 1

Prywatna cenzura

: sob 27 lis, 2010
autor: Owsianko
Obawiamy się własnego cienia. I to jak się obawiamy! Po cichu, za plecami szefa, nie zgadzamy się z nim. Jesteśmy bojowi, dzielni, stanowczy, mamy własne sądy i poglądy, jednak gdy znowu pojawia się, tracimy poprzednią elokwencję, kładziemy uszy po sobie i z podkulonym ogonem wracamy do roboty. Nie możemy powiedzieć szefowi, co o nim myślimy naprawdę, bo wylecimy na bruk, trafimy pod most, zejdziemy na psy.

Robota jest nisko płatna, lecz jest. To jej jedyny plus. Świadomość, że gdy zaczniemy podskakiwać bossosowi, stracimy ją jak amen w pacierzu, studzi nam temperament. Pozbawienie pracy jest więc wypróbowanym hamulcem buntu. Ponieważ nie pracujemy tylko na własne konto; mamy rodziny, jesteśmy panami ich głodu lub sytości, opłacamy czynsz, kupujemy dzieciom buty na zimę.

Ludzi paraliżują upiory przeszłości. Obawiają się mieć własne zdanie na cokolwiek. Nawet bezpieczne mówienie o pogodzie już nie jest takie do końca bezpieczne, ponieważ komuś może się ono kojarzyć z bogaczami. No, a o bogaczach lepiej nie mówić, gdyż jedni są czyści jak łza, podczas, gdy inni też, tyle że jak łza krokodyla.

Pozbyliśmy cię cenzury widocznej. Pysznimy się tym i być może słusznie. Lecz do pokonania pozostała cenzura gorsza, bo niewidoczna. Wewnętrzna. Każdy na w sobie ostrzegawczy brzęczyk. Mentalny sygnał uruchamiający proces kalkulowania: opłaca się być wyrywnym, czy nie? Mieszkać w kartonie, czy w apartamencie? Służyć za czołobitną spluwaczkę, czy mieć odwagę cywilną? Wydaje się, że jest to doskonała wymówka dla biernych. Usprawiedliwienie wygodnictwa. Nie możemy powiedzieć tego, co nas gnębi, męczy i spać nie daje, bo stracimy źródło utrzymania. Czy tak być musi? Czy już nie starczy wazeliniarstwa, potakiwania wbrew sobie? Dlaczego, jak za paskudnych czasów komunizmu, premiujemy miernych, ale biernych? Dlaczego nie potrafimy żyć w zgodzie ze swoim sumieniem? Dlaczego bezustannie zgadzamy się na skompromitowanych polityków?

: sob 27 lis, 2010
autor: Jan Stanisław Kiczor
Mnie to nie dotyczy. Od dwudziestu ponad lat, sam sobie szefem będąc, mogę pozwolić sobie na luksus mówienia na głos, co po cichu myślę. I nie boję się utraty roboty...

: sob 27 lis, 2010
autor: Owsianko
Jan Stanisław Kiczor

szczęściarz!

Czyżby tylko na emeryturze można być odważnym bez bata?

: sob 27 lis, 2010
autor: Jan Stanisław Kiczor
A ja wcale nie jestem na emeryturze. Jestem bardzo czynny zawodowo. Od 1964/5 r.
do chwili obecnej. I wcale mi sie do emerytury nie spieszy. Nie tęsknię, nie wyczekuję.

: sob 27 lis, 2010
autor: Anonymous
Cześć,

doświadczenia na własnym przykładzie nie mam. Ale znam ludzi, pozwólcie, że nie napiszę kim oni dla mnie się, do których w szczególności odnosi się ostatni akapit. Z tym, że pytania typu karton czy apartament albo już dawno przestali sobie zadawać, albo nie robili tego nigdy. Jednakże w ich przypadku wpływ na taki a nie inny stan rzeczy miał jakiś wrodzony lęk przed próbą wybicia się. Komuna była dobra, spokój był, żwirówkę nam zrobili... Nasza mała stabilizacja.

: sob 27 lis, 2010
autor: Owsianko
J.S.K.

też nie mam wrażenia, bym tęsknił. Albowiem jestem na rencie z uprawnieniami do powożenia wózkiem inwalidzkim.

: sob 27 lis, 2010
autor: @psik
Zawsze mówiłem to co chciałem.Nie wiem jak w waszych stronach ale w Poznaniu nie ma rzeczywistego bezrobocia - w większości zasiłki biorą ci którzy naprawdę nie chcą pracować lub takie "ostatnie sieroty".
Kiepskiej pracy jest mnóstwo - co innego z taką lepsiejszą.
Nigdy żadnego dnia nie byłem zarejestrowanym bezrobotnym. Fakt, że był okres ok miesiąca gdy szukałem pracy - ale nie chciałem byle czego a żyć miałem za co.
Od ośmiu lat nie pracuję na nikogo - tylko na siebie. Żałuję tylko że tyle czasu zwlekałem z podjęciem tej decyzji.

: sob 27 lis, 2010
autor: Anonymous
Od siebie dodam, że @psik, że znam paru takich fikcyjnych bezrobotnych. Przychodzili po podpisy, chcieli żeby mówić, że nie nadają się do tej pracy. Albo miejsca zajęte. Na siłę zajętę. A oni przecież szukają...

Re: Prywatna cenzura

: śr 01 gru, 2010
autor: Maria
[quote=""Owsianko""]Nie możemy powiedzieć tego, co nas gnębi, męczy i spać nie daje, bo stracimy źródło utrzymania. Czy tak być musi? Czy już nie starczy wazeliniarstwa, potakiwania wbrew sobie? Dlaczego, jak za paskudnych czasów komunizmu, premiujemy miernych, ale biernych? Dlaczego nie potrafimy żyć w zgodzie ze swoim sumieniem? Dlaczego bezustannie zgadzamy się na skompromitowanych polityków?[/quote]

W powyższym jest zawarte kilka tematów, a w zasadzie można powiedzieć nieskończenie wiele. Dotyczy relacji pracownik/pracodawca, petent/urzędnik, wyrachowany osobnik/ a sąsiedzi, żona/mąż i na odwrót, dziecko/rodzic, uczeń/nauczyciel, członek partii/szef partii, etc., etc.
Każdy przypadek stanowiłby osobny rozdział.
Ale pod pojęciem prywatna cenzura kryje się coś jeszcze, również ocenzurowanie samego siebie, swoich wypowiedzi, nawet myśli. Ileż to razy co innego myślisz, a co innego mówisz? Czy to jest dobre? Po co się zrodziła obłuda ?