Zrywy (wyjątki z pamiętników J. Szmurłowskiego) rozdz. 1-10

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
spirytysta
Posty: 480
Rejestracja: czw 23 mar, 2017
Kontakt:

Post autor: spirytysta »

Julian Szmurłowski urodził się, pracował i umarł w tym samym (małym) mieście. W międzyczasie studiował w innym (dużym) mieście. Był zatrudniony w Urzędzie, ale nigdy nie nazywał swojej pracy pracą. Mieszkał w dwupokojowym mieszkaniu na trzecim piętrze. Sąsiedzi nie mieli pojęcia, jak ma na imię. Zmarł w tym samym roku, w którym osiągnął wiek emerytalny. Spadkobiercy znaleźli w szufladzie jego biurka teczkę z maszynopisem zatytułowanym „Zrywy".


1.

Wielu ludzi posiada umysł o dużych zdolnościach analitycznych i niedostatecznych zdolnościach społecznych. Wielu posiada umysł o nikłych zdolnościach analitycznych i doskonałych zdolnościach społecznych. Wielu nie ma ani jednego, ani drugiego. Co do mnie, po prostu patrzę.

2.

Planowanie dnia w taki sposób, by upchnąć w nim jak najwięcej zajęć, daje poczucie sensu – nie sens, ale poczucie. „Sens”, „znaczenie”, „cel” to duże słowa, zaledwie o krok od metafizyki. Dzisiaj nie mam siły na metafizykę.

3.

Uwarunkowania naszego życia powodują, że 99% napotkanych na ulicy ludzi usłyszawszy słowa „seicento” i „cinquecento” pomyśli raczej o samochodach niż kulturze włoskiej. Zauważyłem, że kobiety, które notorycznie mylą słowo „przynajmniej” ze słowem „bynajmniej” świetnie gotują. Co do mnie, lubię dobrze zjeść, ale czasami lubię też usiąść po zmroku przy zapalonej lampce i zajrzeć do albumu z reprodukcjami Tycjana… Tiziano Vecelli w Cinquecento. Uważaj stary, to auto nie ma wspomagania.

4.

Dziś w Urzędzie zjawił się pan O. Czekał na przygotowanie licencji. Ludzie nie lubią bezczynnie czekać. Sposobem pana O. na skrócenie subiektywnego czasu psychologicznego (na czas fizyczny jeszcze nie znalazł sposobu) jest zagajanie rozmów z urzędnikami. A sposobem tegoż zagajania jest zadawanie pytań typu: „A gdzie pan mieszka?”.
– Więc gdzie pan mieszka, panie Szmurłowski?
– Mieszkam w Dłutowie.
– Miałem bogatego wujka w Dłutowie. Zajmował się tym i tym. Bla bla i bla… I wie pan (po dziesięciu minutach) on prawie wszystkim siostrzeńcom kupił domy, ale mnie nie kupił.
– Bo pan był najmłodszy, prawda?
– Tak, mnie już nie zdążył kupić.
Czas upłynął szybciej. Pan O. odebrał licencję.
Jestem zmęczony.

5.

Warszawa. Krakowskie Przedmieście. Zaglądam do mojej starej, ulubionej księgarni obok bramy uniwersyteckiej. Cicha muzyka w tle. Satie. Nostalgia. Ale teraz wszystko wydaje się mniejsze niż dawniej. Słońce rzuca refleksy na półki z książkami. Kupuję Sto bajek Albertiego w przekładzie profesora Olszańca. Kartkuję. Androkles i lew – ładnie. Bardzo ładnie.

6.

Sobota przed południem. Bar szybkiej obsługi przy trasie Warszawa-Gdańsk. Zamówiłem kawę i kanapkę. Na parkingu dużo samochodów na obcych rejestracjach. Lubię patrzeć na ludzi. Zwłaszcza na całe rodziny, które pojawiają się tu, a potem jadą dalej. Ojcowie i matki z dziećmi. Małe sprawy i umiejętne chowanie zmartwień do kieszeni. Odrębne egzystencje. Weekendy po swojemu. Ruch i uśmiech. Zmiany mogą być dobre.

7.

Wszystko się nawarstwia i odczuwam ciężar. Nie myśleć za daleko. Mam na to sposób: skupiam się na najbliższych pięciu – dziesięciu minutach. Jest lepiej.

8.

Warszawa. Autobus 517. Zwracam uwagę na puste siedzenie obok mnie. Wytarte przez plecy i tyłki tysięcy pasażerów. Obok przeszedł stary, przygarbiony mężczyzna. Wysiadł na przystanku. Dlaczego zastanawia mnie, że nic o nim nie wiem i nigdy więcej go nie spotkam? Cień i ruch, ludzie jak pociski w bębnie rewolwerowym. Kto tym wszystkim obraca? Kto strzela? Wysiadam przy Dworcu Zachodnim. Nie biegnę. Idę przed siebie.

9.

Nie mogę się skupić na lekturze. Co dla mnie znaczą pokryte drukiem strony, które zostawił po sobie od dawna nieżyjący człowiek? Czytanie książki to tworzenie w sobie nowych myśli, a nie po prostu odbieranie zapisanych myśli autora. Mogę wierzyć, że dzięki książce mam w sobie takie same myśli, jak jego myśli, ale przecież tamtych już nie ma, przeminęły wraz z nim. Ostał się zapis. Litery to tylko materia, farba na papierze, same w sobie są pustką… ich zadaniem jest wyłącznie wskazywanie drogi – chodzi o sposób powstawania czegoś nowego na podobieństwo starego. Nic więcej. Idee autora tworzyły się w innych, niepowtarzalnych warunkach, a potem odeszły, zostawiając ślad.
Wiem, że jutro spojrzę na to inaczej.

10.

Kilka niepotrzebnych rozmów. Zdarza się, że kogoś wyrzucą ze studiów. Zazwyczaj taka osoba mówi potem: „Rzuciłem studia”. Zdarza się, że kogoś wyrzucą z pracy. Często taka osoba mówi potem: „Rzuciłem pracę”.
Ostatnio zmieniony sob 01 kwie, 2023 przez spirytysta, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1794
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Ależ to się fenomenalnie czyta! Czyżby wpływ Pessoi? Ostatnio zgłębiałam przemyślenia jego heteronimu Charlsa Roberta Anona. Inna tematyka, ale koncepcja podobna.

Mam wrażenie, że mogłabym toczyć z Julianem wielogodzinne dyskusje... Kupił mnie i tym "po prostu patrzę", i zamiłowaniem do Satiego, i rozważaniami na temat książek. Jest tylko jedno ale: nie mylę (niestety?) "przynajmniej" z "bynajmniej", toteż obawiam się, że stanowiłoby to niejakie rozczarowanie :P


W kwestii technicznej: ujednoliciłabym zapis numerów rozdziałów, tzn. wszystkie wyszczególniłabym tak, jak te od 1 do 3.
Ostatnio zmieniony sob 01 kwie, 2023 przez Vesper, łącznie zmieniany 1 raz.
spirytysta
Posty: 480
Rejestracja: czw 23 mar, 2017
Kontakt:

Post autor: spirytysta »

Ależ to się fenomenalnie czyta! Czyżby wpływ Pessoi? Ostatnio zgłębiałam przemyślenia jego heteronimu Charlsa Roberta Anona. Inna tematyka, ale koncepcja podobna.
Bardzo dziękuję! Będę kontynuować, może coś z tego wyjdzie... Oczywiście, że Pessoa :) Ostatnio też Fante, Montaigne, Bergson... (z tych poważniejszych) miesza się to razem w głowie.
Mam wrażenie, że mogłabym toczyć z Julianem wielogodzinne dyskusje... Kupił mnie i tym "po prostu patrzę", i zamiłowaniem do Satiego, i rozważaniami na temat książek. Jest tylko jedno ale: nie mylę (niestety?) "przynajmniej" z "bynajmniej", toteż obawiam się, że stanowiłoby to niejakie rozczarowanie :P
Myślę, że Julian też pewnie chciałby pogadać z kimś, kto nie myli Satie z saturatorem ani "przynajmniej" z "bynajmniej"... a stołować można się na mieście :)
W kwestii technicznej: ujednoliciłabym zapis numerów rozdziałów, tzn. wszystkie wyszczególniłabym tak, jak te od 1 do 3.
Dziękuję, tak zrobiłem :)
Ostatnio zmieniony sob 01 kwie, 2023 przez spirytysta, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1794
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

spirytysta pisze: sob 01 kwie, 2023Myślę, że Julian też pewnie chciałby pogadać z kimś, kto nie myli Satie z saturatorem ani "przynajmniej" z "bynajmniej"... a stołować można się na mieście :)
A to się w ogóle da pomylić??? :mrgreen:
Z tym stołowaniem może aż tak źle by nie było, choć do Gessler i Makłowicza mi daleko. No i Julian musiałby przeobrazić się w roślinożercę. Ale może to nie problem dla kogoś o tak szerokich horyzontach.

Już czekam na ciąg dalszy!