Dziewczyna od tequili
: śr 18 lis, 2009
Dziewczyna od tequili
Słowianin pyta:
ile się diabłów może pomieścić
w przedwcześnie kwitnącej kobiecej pięści?
Niech będzie to formą zapomnienia. Dzbanem,
co związuje mięso jakimś ludzkim kształtem.
(Za oknem cmentarz, gdzie dzisiaj zasną serca
wielu żyjących natenczas. To właśnie kształty.)
Wokół szerszenie, komary, kraby tlące chityną -
zęby drgają - wgryzione w zieloną szyjkę wina.
Pod kopułą prysznica nie stoją przecież krzyże -
raczej nagie małże o rozbudzonych solą ranach,
wołające o ocet i o metal wsuwany jak najniżej,
by ciecz, tak skłonna do szaleństwa, ulatywała.
Jej oko w skurczach wypluwa spojrzenie -
ten morderczy blik, wilgotny jak bruk nocą.
(Typowa kobieta z Algieru: posępnie z lekka,
przewrotnie, z rozkoszą warga na świat wydęta.)
Do świtu już tylko rozkurcze, wtulenie, meszek
pachnący lasem i leniwe szmery stanów ukrwienia.
Słowianin mówi:
wschód nic nie przynosi, Wschód wszystko.
A zachód odsłania refleks pijanej duszy,
przy czym Zachód zabija jak strute tarlisko.
Słowianin pyta:
ile się diabłów może pomieścić
w przedwcześnie kwitnącej kobiecej pięści?
Niech będzie to formą zapomnienia. Dzbanem,
co związuje mięso jakimś ludzkim kształtem.
(Za oknem cmentarz, gdzie dzisiaj zasną serca
wielu żyjących natenczas. To właśnie kształty.)
Wokół szerszenie, komary, kraby tlące chityną -
zęby drgają - wgryzione w zieloną szyjkę wina.
Pod kopułą prysznica nie stoją przecież krzyże -
raczej nagie małże o rozbudzonych solą ranach,
wołające o ocet i o metal wsuwany jak najniżej,
by ciecz, tak skłonna do szaleństwa, ulatywała.
Jej oko w skurczach wypluwa spojrzenie -
ten morderczy blik, wilgotny jak bruk nocą.
(Typowa kobieta z Algieru: posępnie z lekka,
przewrotnie, z rozkoszą warga na świat wydęta.)
Do świtu już tylko rozkurcze, wtulenie, meszek
pachnący lasem i leniwe szmery stanów ukrwienia.
Słowianin mówi:
wschód nic nie przynosi, Wschód wszystko.
A zachód odsłania refleks pijanej duszy,
przy czym Zachód zabija jak strute tarlisko.