Błędy początkujących pisarzy. Cześć I
: czw 15 paź, 2015
Numer 1: Ortografia i interpunkcja.
Wydawałoby się, że gdy ktoś zaczyna bawić się w pisanie, to poznał wszelkie zasady pisowni, był dobry z języka polskiego, a po nocach często śni mu się gżegżółka. Nic bardziej mylnego! Wiele osób zaczyna tworzyć pierwsze teksty, kiedy wciąż kuleje z ortografii. Wprawdzie dziś ten problem jest o wiele mniej poważny, w dobie edytorów tekstów z funkcją sprawdzania pisowni, ale początkujący pisarze potrafią wyłożyć się na przykładowym "tobym" lub "coby" (w znaczeniu "aby"), co często piszą oddzielnie, a tu komputerowa pomoc w ogóle się nie przyda, chyba że w formie sugestii, iż na dany wyraz należy zwrócić uwagę. Nie inaczej jest z tematem pisowni partykuły "nie". Po prostu trzeba znać zasady, by poprawnie napisać "nieczuły chłopak" zamiast "nie czuły chłopak". Funkcja sprawdzania tekstu nie dostrzeże błędu, mimo że on istnieje. Wyrazy "nie" oraz "czuły" są bowiem poprawne, znajdują się w słowniku języka polskiego; i można napisać nawet, że "panie nie czuły woni kwiatów". Błędy ortograficzne potrafią wywołać u czytelnika ból oczu, dlatego naprawdę warto zadbać, żeby ich nie było. Wiadomo, że nikt nie jest profesorem Miodkiem czy Bralczykiem, a prawo do błędu posiada każdy, ale będzie sukces, gdy uda się wyplenić najczęściej spotykane potknięcia, gdy nie będzie błędu za błędem.
Identycznie ma się sprawa błędów interpunkcyjnych. Niestety trzeba poznać trochę zasad, aby tworzone teksty nie raziły w oczy przecinkami umiejscowionymi w niewłaściwym miejscu lub ich brakiem. Również edytory tekstu z funkcją sprawdzania pisowni niewiele pomogą w przypadku znaków interpunkcyjnych. Po prostu nie potrafią prawidłowo określić, gdzie musi znaleźć się przecinek, żeby nie było błędu. Nie ma łatwo. Lekcję należy odrobić. Warto zaglądać na strony różnych poradni językowych, żeby zaznajomić się z interpunkcyjnymi pułapkami. Wiedzę powinno się odświeżać, co można robić systematycznie lub przy okazji, podczas natrafienia na wątpliwości.
Numer 2: Powtórzenia w tekście i dialogach.
Prawdziwą zmorą, wynikającą z niewiedzy, jest nawyk powtarzania wyrazów. Jeszcze nie widziałem, aby ktokolwiek, podczas stawiania pierwszych kroków na trudnej drodze do wydania książki, potrafił unikać powtórzeń. W języku potocznym powtórzenia są czymś naturalnym, zatem automatycznie przenosi się je na papier. Warto wiedzieć, że niekiedy powtórzenia pełnią funkcję figury retorycznej, a wówczas są dopuszczalne, a nawet mile widziane. Ale jak to wygląda z bliska? A tak:
"Monika oparła się o drzewo, a potem wspięła się na drzewo" - wyraz "drzewo" jest powtarzany, co nie prezentuje się ładnie. Dlatego istnieje konieczność, by przeredagować zdanie, na przykład do formy: "Monika oparła się o drzewo, a potem wdrapała na gałąź" albo "Monika najpierw oparła plecy o drzewo, później wspięła się wysoko po gałęziach, aż na sam czubek, skąd było można podziwiać całą okolicę".
Figura retoryczna natomiast wygląda tak: "(...) i każda najdrobniejsza fibra kurczyła się w oczekiwaniu, że nic się nie stanie, nic się nie odmieni, nic nigdy nie nastąpi i cokolwiek by się przedsięwzięło, nie pocznie się nic i nic" - Witold Gombrowicz, "Ferdydurke".
Czemu akurat to powtórzenie jest poprawne? Ponieważ stanowi rodzaj ekspresji, podkreśla mocno, co przeżywa bohater; a użycie figury odbywa się we właściwym momencie, ważnym dla wymowy tekstu. Na pewno warto zaznajomić się z tematem figur retorycznych, by potrafić użyć każdej, kiedy sytuacja wzywa! Ale to nie rada dla osoby początkującej. Inny przykład, gdzie powtórzony wyraz ma rację bytu: "Król umarł. Niech żyje król!".
Czasami z powodu niemożliwości uniknięcia powtórzenia, można powtórzyć wyraz i po prostu przymknąć oko na zasadę, żeby nie nabawić się siwych włosów albo trudnej w leczeniu nerwicy, ale trzeba wiedzieć kiedy. W unikaniu powtórzeń pomocny jest słownik wyrazów bliskoznacznych, przy czym również dobrze uważać, by nie przesadzić.
A co z powtórzeniami w dialogach? Jak wspomniałem, w języku potocznym często powtarzamy wyrazy, a dialogi mogą (lub w niektórych sytuacjach wręcz powinny), przypominać normalną wymianę zdań pomiędzy ludźmi. Z tego powodu na powtórzenia w dialogach spogląda się inaczej. Warto unikać powtórzeń w dialogach, ale nie zawsze należy. Czasem dodają uroku, a czasem odejmują. Pisarz powinien widzieć kiedy to się dzieje, powinien poczuć tekst, powinien, bo nie chce przecież mieć nienaturalnych dialogów, ani drażniących powtórzonymi wyrazami, dlatego właśnie powinien!
Numer 3: Przekombinowane zdania.
Powstają, gdy autor usiłuje naraz zbyt dużo powiedzieć, przez co tekst wygląda jak poplątany. Najlepiej zobrazować sprawę za pomocą przykładu:
"Zza krzaków nagle wyskoczył potwór i pokazał zęby, długie jak szable, machnął wielkimi łapami, które porastały sierścią, a potem zaatakował psa, idącego leśną ścieżką, mającego na imię Azor".
To złe zdanie, chociaż poprawne pod względem językowym. Pojawia się przesadnie dużo informacji, które na dodatek nie są właściwie uporządkowane. Najlepszym sposobem na uniknięcie przekombinowanych zdań jest wyrzucenie tego, co zbędne (nie trzeba rozpisywać się o każdym szczególe), a także używanie kropki, żeby rozbić konstrukcję na dwa lub nawet trzy zdania. Każde wydarzenie można przedstawić na mnóstwo sposobów. Pies może iść leśną ścieżką przed atakiem potwora. Kropka. Wcale nie trzeba najpierw widzieć napastnika, bo można ofiarę. Wcale nie trzeba koniecznie informować, że potwór "machnął wielkimi łapami, które porastały sierścią". Z czegoś warto zrezygnować, aby uniknąć topornej konstrukcji. Jeśli potwór jest postacią epizodyczną, to po co wnikać w to, ile brudu ma za paznokciami i jak wyglądają jego źrenice? Oczywiście można to zrobić, ale trzeba znaleźć właściwy sposób. Ciekawą metodą pozwalającą uniknąć problemów z przekombinowanym zdaniem jest przemodelowanie całości i sączenie szczegółów po kolei, jeśli bardzo nam zależy. Zatem niech będzie na przykład tak:
"Pies podążał leśną drogą, od czasu do czasu zatrzymując się, by powąchać kępki trawy lub pnie drzew. Nagle zza krzaków wyskoczył potwór i pokazał długie jak szable kły, a potem zaatakował. Lecz Azor nie dał się zaskoczyć. Uszedł w bok. Wtedy bestia zawróciła, ukazując wyraźniej potężne łapy" itd.
Powyższy fragment na literackiego Nobla nie zasłużył, ale z pewnością brzmi lepiej niż w początkowej formie, gdzie informacje nie miały ani ładu, ani składu.
Koniec części pierwszej. Następna w drodze!
Wydawałoby się, że gdy ktoś zaczyna bawić się w pisanie, to poznał wszelkie zasady pisowni, był dobry z języka polskiego, a po nocach często śni mu się gżegżółka. Nic bardziej mylnego! Wiele osób zaczyna tworzyć pierwsze teksty, kiedy wciąż kuleje z ortografii. Wprawdzie dziś ten problem jest o wiele mniej poważny, w dobie edytorów tekstów z funkcją sprawdzania pisowni, ale początkujący pisarze potrafią wyłożyć się na przykładowym "tobym" lub "coby" (w znaczeniu "aby"), co często piszą oddzielnie, a tu komputerowa pomoc w ogóle się nie przyda, chyba że w formie sugestii, iż na dany wyraz należy zwrócić uwagę. Nie inaczej jest z tematem pisowni partykuły "nie". Po prostu trzeba znać zasady, by poprawnie napisać "nieczuły chłopak" zamiast "nie czuły chłopak". Funkcja sprawdzania tekstu nie dostrzeże błędu, mimo że on istnieje. Wyrazy "nie" oraz "czuły" są bowiem poprawne, znajdują się w słowniku języka polskiego; i można napisać nawet, że "panie nie czuły woni kwiatów". Błędy ortograficzne potrafią wywołać u czytelnika ból oczu, dlatego naprawdę warto zadbać, żeby ich nie było. Wiadomo, że nikt nie jest profesorem Miodkiem czy Bralczykiem, a prawo do błędu posiada każdy, ale będzie sukces, gdy uda się wyplenić najczęściej spotykane potknięcia, gdy nie będzie błędu za błędem.
Identycznie ma się sprawa błędów interpunkcyjnych. Niestety trzeba poznać trochę zasad, aby tworzone teksty nie raziły w oczy przecinkami umiejscowionymi w niewłaściwym miejscu lub ich brakiem. Również edytory tekstu z funkcją sprawdzania pisowni niewiele pomogą w przypadku znaków interpunkcyjnych. Po prostu nie potrafią prawidłowo określić, gdzie musi znaleźć się przecinek, żeby nie było błędu. Nie ma łatwo. Lekcję należy odrobić. Warto zaglądać na strony różnych poradni językowych, żeby zaznajomić się z interpunkcyjnymi pułapkami. Wiedzę powinno się odświeżać, co można robić systematycznie lub przy okazji, podczas natrafienia na wątpliwości.
Numer 2: Powtórzenia w tekście i dialogach.
Prawdziwą zmorą, wynikającą z niewiedzy, jest nawyk powtarzania wyrazów. Jeszcze nie widziałem, aby ktokolwiek, podczas stawiania pierwszych kroków na trudnej drodze do wydania książki, potrafił unikać powtórzeń. W języku potocznym powtórzenia są czymś naturalnym, zatem automatycznie przenosi się je na papier. Warto wiedzieć, że niekiedy powtórzenia pełnią funkcję figury retorycznej, a wówczas są dopuszczalne, a nawet mile widziane. Ale jak to wygląda z bliska? A tak:
"Monika oparła się o drzewo, a potem wspięła się na drzewo" - wyraz "drzewo" jest powtarzany, co nie prezentuje się ładnie. Dlatego istnieje konieczność, by przeredagować zdanie, na przykład do formy: "Monika oparła się o drzewo, a potem wdrapała na gałąź" albo "Monika najpierw oparła plecy o drzewo, później wspięła się wysoko po gałęziach, aż na sam czubek, skąd było można podziwiać całą okolicę".
Figura retoryczna natomiast wygląda tak: "(...) i każda najdrobniejsza fibra kurczyła się w oczekiwaniu, że nic się nie stanie, nic się nie odmieni, nic nigdy nie nastąpi i cokolwiek by się przedsięwzięło, nie pocznie się nic i nic" - Witold Gombrowicz, "Ferdydurke".
Czemu akurat to powtórzenie jest poprawne? Ponieważ stanowi rodzaj ekspresji, podkreśla mocno, co przeżywa bohater; a użycie figury odbywa się we właściwym momencie, ważnym dla wymowy tekstu. Na pewno warto zaznajomić się z tematem figur retorycznych, by potrafić użyć każdej, kiedy sytuacja wzywa! Ale to nie rada dla osoby początkującej. Inny przykład, gdzie powtórzony wyraz ma rację bytu: "Król umarł. Niech żyje król!".
Czasami z powodu niemożliwości uniknięcia powtórzenia, można powtórzyć wyraz i po prostu przymknąć oko na zasadę, żeby nie nabawić się siwych włosów albo trudnej w leczeniu nerwicy, ale trzeba wiedzieć kiedy. W unikaniu powtórzeń pomocny jest słownik wyrazów bliskoznacznych, przy czym również dobrze uważać, by nie przesadzić.
A co z powtórzeniami w dialogach? Jak wspomniałem, w języku potocznym często powtarzamy wyrazy, a dialogi mogą (lub w niektórych sytuacjach wręcz powinny), przypominać normalną wymianę zdań pomiędzy ludźmi. Z tego powodu na powtórzenia w dialogach spogląda się inaczej. Warto unikać powtórzeń w dialogach, ale nie zawsze należy. Czasem dodają uroku, a czasem odejmują. Pisarz powinien widzieć kiedy to się dzieje, powinien poczuć tekst, powinien, bo nie chce przecież mieć nienaturalnych dialogów, ani drażniących powtórzonymi wyrazami, dlatego właśnie powinien!
Numer 3: Przekombinowane zdania.
Powstają, gdy autor usiłuje naraz zbyt dużo powiedzieć, przez co tekst wygląda jak poplątany. Najlepiej zobrazować sprawę za pomocą przykładu:
"Zza krzaków nagle wyskoczył potwór i pokazał zęby, długie jak szable, machnął wielkimi łapami, które porastały sierścią, a potem zaatakował psa, idącego leśną ścieżką, mającego na imię Azor".
To złe zdanie, chociaż poprawne pod względem językowym. Pojawia się przesadnie dużo informacji, które na dodatek nie są właściwie uporządkowane. Najlepszym sposobem na uniknięcie przekombinowanych zdań jest wyrzucenie tego, co zbędne (nie trzeba rozpisywać się o każdym szczególe), a także używanie kropki, żeby rozbić konstrukcję na dwa lub nawet trzy zdania. Każde wydarzenie można przedstawić na mnóstwo sposobów. Pies może iść leśną ścieżką przed atakiem potwora. Kropka. Wcale nie trzeba najpierw widzieć napastnika, bo można ofiarę. Wcale nie trzeba koniecznie informować, że potwór "machnął wielkimi łapami, które porastały sierścią". Z czegoś warto zrezygnować, aby uniknąć topornej konstrukcji. Jeśli potwór jest postacią epizodyczną, to po co wnikać w to, ile brudu ma za paznokciami i jak wyglądają jego źrenice? Oczywiście można to zrobić, ale trzeba znaleźć właściwy sposób. Ciekawą metodą pozwalającą uniknąć problemów z przekombinowanym zdaniem jest przemodelowanie całości i sączenie szczegółów po kolei, jeśli bardzo nam zależy. Zatem niech będzie na przykład tak:
"Pies podążał leśną drogą, od czasu do czasu zatrzymując się, by powąchać kępki trawy lub pnie drzew. Nagle zza krzaków wyskoczył potwór i pokazał długie jak szable kły, a potem zaatakował. Lecz Azor nie dał się zaskoczyć. Uszedł w bok. Wtedy bestia zawróciła, ukazując wyraźniej potężne łapy" itd.
Powyższy fragment na literackiego Nobla nie zasłużył, ale z pewnością brzmi lepiej niż w początkowej formie, gdzie informacje nie miały ani ładu, ani składu.
Koniec części pierwszej. Następna w drodze!