Elend
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Elend - neoklasyczny zespół założony w 1993 roku we Francji przez kompozytorów i multiinstrumentalistów Iskandara Hasnawi z Francji i Renauda Tschirnera z Austrii.
Nie jest to łatwa muzyka. Przyznam, że kilka razy podchodziłam do zamieszczenia jej na forum i za każdym rezygnowałam, aż do teraz. Po raz pierwszy zetknęłam się z Elendem w 2002 roku. To była płyta "Les Ténèbres du Dehors", dzieło mroczne i trudne w odbiorze, ale jak większość miłośników najcięższych odmian metalu, przyjęłam ją wówczas bez żadnego ale. Potem, na przestrzeni lat, wracałam do niej w przeróżnych okolicznościach. Bez wątpienia jednak nie są to dźwięki, których słucha się na co dzień...
To, co dzieje się ostatnio, zapewne wielu z nas boli, porusza, przepełnia goryczą. Jak opowiedzieć to, co się dzieje w ludzkim wnętrzu: całe to rozdarcie, bunt, poczucie niesprawiedliwości? Może właśnie tak, jak Elend czyni to na swojej pierwszej płycie - "Leçons de Ténèbres" z 1994 roku. Inspiracją był "Raj utracony" Johna Miltona, wydany w 1667 roku - opowieść o buncie aniołów pod wodzą Szatana. Słowa czterech z dziewięciu znajdujących się na albumie utworów (Chanting, Into Bottomless Perdition, Lucifer and The Emperor) zostały zaadaptowane ze wspomnianego dzieła.
(Chanting)
(Eclipse)
(The Reign of Chaos and Old Night)
(The Emperor)
"Lekcje ciemności" to dzieło trudne i bolesne. Pewnie nie dla każdego możliwe do zaakceptowania. Mnie ta muzyka dotyka niemal fizycznie. Jest jak spacer po linie bez asekuracji. Wstrząsająca, jątrząca najtrudniejsze emocje, prawdziwa. I absolutnie adekwatna do tego, co czuję w ostatnich dniach...
Nie jest to łatwa muzyka. Przyznam, że kilka razy podchodziłam do zamieszczenia jej na forum i za każdym rezygnowałam, aż do teraz. Po raz pierwszy zetknęłam się z Elendem w 2002 roku. To była płyta "Les Ténèbres du Dehors", dzieło mroczne i trudne w odbiorze, ale jak większość miłośników najcięższych odmian metalu, przyjęłam ją wówczas bez żadnego ale. Potem, na przestrzeni lat, wracałam do niej w przeróżnych okolicznościach. Bez wątpienia jednak nie są to dźwięki, których słucha się na co dzień...
To, co dzieje się ostatnio, zapewne wielu z nas boli, porusza, przepełnia goryczą. Jak opowiedzieć to, co się dzieje w ludzkim wnętrzu: całe to rozdarcie, bunt, poczucie niesprawiedliwości? Może właśnie tak, jak Elend czyni to na swojej pierwszej płycie - "Leçons de Ténèbres" z 1994 roku. Inspiracją był "Raj utracony" Johna Miltona, wydany w 1667 roku - opowieść o buncie aniołów pod wodzą Szatana. Słowa czterech z dziewięciu znajdujących się na albumie utworów (Chanting, Into Bottomless Perdition, Lucifer and The Emperor) zostały zaadaptowane ze wspomnianego dzieła.
(Chanting)
(Eclipse)
(The Reign of Chaos and Old Night)
(The Emperor)
"Lekcje ciemności" to dzieło trudne i bolesne. Pewnie nie dla każdego możliwe do zaakceptowania. Mnie ta muzyka dotyka niemal fizycznie. Jest jak spacer po linie bez asekuracji. Wstrząsająca, jątrząca najtrudniejsze emocje, prawdziwa. I absolutnie adekwatna do tego, co czuję w ostatnich dniach...
"Winds Devouring Men" to opowieść rozdzierająca serce. Piękna na swój smutny sposób...
Od kilku dni powracała do mnie w myślach. I oto jest...
(Under War-Broken Trees)
(Worn Out with Dreams)
(The Plain Masks of Daylight)
I ten wiatr...
Od kilku dni powracała do mnie w myślach. I oto jest...
(Under War-Broken Trees)
(Worn Out with Dreams)
(The Plain Masks of Daylight)
I ten wiatr...