Strona 2 z 2

: sob 04 lut, 2012
autor: Barbara Bulerska
Ja lubię kołysankę


Czesław Miłosz

: czw 21 cze, 2012
autor: Jan Stanisław Kiczor
Otrzymałem pewną ciekawostkę i dzielę się nią z Wami:

W roku 1939, we Lwowie, Czesław Miłosz napisał wiersz, który został wydrukowany za zezwoleniem władz (niestety - już) radzieckich a po krótkim czasie - nagrodzony specjalną nagrodą Stalina


Runą w łunach, spłoną w pożarach
Krzyże kościołów, krzyże ofiarne
I w bezpowrotnym zgubi się szlaku
Z Lechickiej ziemi Orzeł Polaków

O słońce jasne, wodzu Stalinie
Niech władza twoja nigdy nie zginie
Niech jako orłów prowadzi z gniazda
Rosji i Kremla płonąca gwiazda

Na ziemskim globie flagi czerwone
Będą na chwałę grały jak dzwony
Czerwona Armia i wódz jej Stalin
Odwiecznych wrogów swoich obali

Zmienisz się rychło w wieku godzinie
Polsko, a twoje córy i syny
Wiara i każdy krzyż na mogile
U stóp nam legnie w prochu i pyle.


Oczywiście można wzruszyć ramionami. Nie pierwszy to i nie ostatni z piewców Stalina, wśród naszych rodzimych twórców.
Ktoś może nawet się obruszyć, że "takie rzeczy" się naszemu nobliście "wyciąga". Przeszło, minęło, takie czasy...


Hola, hola!!! Drodzy czytelnicy.

Nie wolno (stara to prawda) zbyt pochopnych wniosków wyciągać, usprawiedliwiać, ganić itp. bo okazać się może, że mamy jakieś dno drugie, którego (czytając wiersz) nie załapaliśmy, mimo, że Autor wierzył w naszą inteligencję.

Zatem wracamy do wiersza, czytamy po raz drugi. I co? Nic - gdzież tu i jakie dno?
Ot kolejny bałwochwalczy wiersz - wyczuwający koniunkturę i dający profity (nagroda).

No, jeśli Państwo tak uważają...



Aliści (jak mawiał śp. Waldorff), przeczytajmy wiersz poniżej:



Runą w łunach, spłoną w pożarach,
Na ziemskim globie flagi czerwone,
Krzyże kościołów, krzyże ofiarne,
Będą na chwałę grały jak dzwony

I w bezpowrotnym zgubi się szlaku
Czerwona Armia i wódz jej Stalin
Z Lechickiej ziemi Orzeł Polaków
Odwiecznych wrogów swoich obali.

O słońce jasne, wodzu Stalinie
Zmienisz się rychło w wieku godzinie
Niech władza twoja nigdy nie zginie
Polsko, a twoje córy i syny

Niech jako orłów prowadzi z gniazda
Wiara i każdy krzyż na mogile
Rosji i Kremla płonąca gwiazda
U stóp nam legnie w prochu i pyle.



Czy jakieś znajome wersy? A sens wiersza? No jakby ktoś już całkiem się pogubił - to ten sam wiersz, co wyżej - nagrodzony przez Stalina.

Ale odczytany inaczej, zgodnie z zamierzeniem Autora.

No i kto tu z kogo zrobił przysłowiowego "wała"?

A może Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek?


I tym akcentem, ku przemyśleniom żegnam ja Państwa.

Pozdrawiam.

: sob 23 cze, 2012
autor: Bożena
kiedyś już czytałam właśnie tę interpretację- przecież widzieć i zobaczyć- to dwie różne sprawy :-) :-) :-)

: sob 23 cze, 2012
autor: Jan Stanisław Kiczor
Właśnie dlatego - wkleiłem :rozyczka:

: sob 23 cze, 2012
autor: biedronka basia
Jan Stanisław Kiczor pisze:Właśnie dlatego - wkleiłem :rozyczka:
...i bardzo Ci za to dziękuję :-)

...ale jeśli sam napiszesz zaszyfrowany wiersz... to daj znać :mrgreen:

(...bo i teraz czasem "niewygodnie"
palnąć TYM, co w sercu na dnie...)

:rozyczka: :rozyczka: :rozyczka:

: wt 26 cze, 2012
autor: tsm
doczytałem że ten wiersz przypisany miłoszowi tak naprawdę jest owocem pracy kilku lwowskich studentów

: wt 26 cze, 2012
autor: Jan Stanisław Kiczor
Są różne wersje na ten temat. Która prawdziwa? Nie wiadomo. Ciekawe, że Miłosz za życia nigdy temu nie zaprzeczył, choć też i wyraźnie nie potwierdził.
:mrgreen:

: wt 03 lip, 2012
autor: Mariola Kruszewska
Jan Stanisław Kiczor pisze:Miłosz za życia nigdy temu nie zaprzeczył
Ciekawe, dlaczego...? :roll: ;-)

Czesław Miłosz: Naród

: wt 10 gru, 2013
autor: Lidia
Najczystszy z narodów ziemi gdy osądza je światło błyskawic,
Bezmyślny a przebiegły w trudzie zwykłego dnia.

Bez litości dla wdów i sierot, bez litości dla starców,
Kradnący sprzed ręki dziecka skórkę od chleba.

Życie składa w ofierze aby ściągnąć gniew niebios na wrogów,
Płaczem sierot i kobiet wroga poraża.

Władzę oddaje ludziom o oczach handlarzy złotem,
Pozwala wznosić się ludziom o sumieniach zarządców bordelu.

Najlepsi jego synowie pozostają nieznani,
Zjawiają się tylko raz jeden, aby umrzeć na barykadach.

Gorzkie łzy tego ludu przerywają w połowie pieśń,
A kiedy milknie pieśń, mówi się głośno dowcipy.

W kątach izb cień przystaje i pokazuje na serce,
Za oknem wyje pies do niewidzialnej planety.

Naród wielki, naród niezwalczony, naród ironiczny,
Umie rozpoznać prawdę zachowując o tym milczenie.

Koczuje na targowiskach, porozumiewa się żartem,
Handluje starymi klamkami ukradzionymi w ruinach.

Naród w pomiętych czapkach, z całym dobytkiem na plecach,
Idzie szukając siedzib na zachód i na południe.

Nie ma ni miast ni pomników, ni rzeźby ani malarstwa,
Tylko z ust do ust niesione słowo i wróżbę poetów.

Mężczyzna tego narodu, przystając nad syna kołyską,
Powtarza słowa nadziei zawsze dotychczas daremne.

Kraków, 1945

: wt 10 gru, 2013
autor: mundekwawa
:brawo: