Ulica Safony
: ndz 01 lut, 2009
Ulica Safony
Na ulicy Safony i nie w Mytylenie,
Na uczucie nieczuły przemyka się Faon,
Wiersz liryczny okryty swojej chwały cieniem,
Dysputą rozjarzony – literacki salon.
Na ulicy Safony ruchliwej od rana,
Zwrotka wiersza się przemknie, naga jeszcze, bosa,
Jakaś myśl przez poetę ledwie okiełznana.
I brak jest wszystkim trochę śladów Alkajosa.
Nie kończy tu miłości Skała Leukadyjska,
(Na ulicy Safony, nie ma skąd się rzucić),
Czasem jakieś miłosne trwają tu igrzyska,
I przegrane uczucie sił nie ma, by wrócić.
W codziennym wszystko płynie rytmie i porządku,
Wiersz kolejny Safona układa w swym kątku.
Na ulicy Safony i nie w Mytylenie,
Na uczucie nieczuły przemyka się Faon,
Wiersz liryczny okryty swojej chwały cieniem,
Dysputą rozjarzony – literacki salon.
Na ulicy Safony ruchliwej od rana,
Zwrotka wiersza się przemknie, naga jeszcze, bosa,
Jakaś myśl przez poetę ledwie okiełznana.
I brak jest wszystkim trochę śladów Alkajosa.
Nie kończy tu miłości Skała Leukadyjska,
(Na ulicy Safony, nie ma skąd się rzucić),
Czasem jakieś miłosne trwają tu igrzyska,
I przegrane uczucie sił nie ma, by wrócić.
W codziennym wszystko płynie rytmie i porządku,
Wiersz kolejny Safona układa w swym kątku.