Quo vadis?
: sob 16 sty, 2010
Quo vadis?
W zmierzchu zaczął dojrzewać
Kontur nocnych przywidzeń,
Sczerniał cały pień drzewa,
Ktoś miał przyjść, a nie idzie,
Obce kształty, ulice,
Obce twarze znajomych,
Maszkaron zimnym licem
Tępo we mnie wpatrzony.
Ciało całe zszarzało,
W siebie zgięte - boleśniej,
Cienia brak - to niedbałość,
Na cień może za wcześnie.
Płynie czas, płyną myśli
W szarość ciemną, oddale,
Gdzieś się jasny świat wyśnił,
A ja dalej, wciąż dalej...
Jak nurt rzeki co spiesznie
Katarakty omija,
W przywidzeniach, wśród pieśni
Własny kokon rozwijam.
Tynk obity na ścianach,
Wyobraźnia w łańcuchach,
Mogę nie dojść do rana
Zagubiłem gdzieś ducha.
-
W zmierzchu zaczął dojrzewać
Kontur nocnych przywidzeń,
Sczerniał cały pień drzewa,
Ktoś miał przyjść, a nie idzie,
Obce kształty, ulice,
Obce twarze znajomych,
Maszkaron zimnym licem
Tępo we mnie wpatrzony.
Ciało całe zszarzało,
W siebie zgięte - boleśniej,
Cienia brak - to niedbałość,
Na cień może za wcześnie.
Płynie czas, płyną myśli
W szarość ciemną, oddale,
Gdzieś się jasny świat wyśnił,
A ja dalej, wciąż dalej...
Jak nurt rzeki co spiesznie
Katarakty omija,
W przywidzeniach, wśród pieśni
Własny kokon rozwijam.
Tynk obity na ścianach,
Wyobraźnia w łańcuchach,
Mogę nie dojść do rana
Zagubiłem gdzieś ducha.
-