urywek z listu wiedźmy
: sob 12 lis, 2011
spłonął listopad na stosie
zadusznych melancholii.
czy nadaremno pragniemy ocalić
tężejące w czerni źrenic kolory?
trwale przytulić palcami dziecinny
plusz uśmiechów gniecionych jak śmieć,
stawianych do kąta przez los i krzywe spojrzenia?
dziś opowiadam sobą tajemnicę
ocalenia za cenę pożegnań cięższych niż
kamień Syzyfa,
jutro nastanie.
słońce wzejdzie z grymasem
w lewym rogu serca, wrosnę
w głąb rzeczy.
skrzyknę myśli w klucz,
łzę zmieszam z dymem znad ścierniska
póki czas odmienia przez przypadki
pory życia.
zadusznych melancholii.
czy nadaremno pragniemy ocalić
tężejące w czerni źrenic kolory?
trwale przytulić palcami dziecinny
plusz uśmiechów gniecionych jak śmieć,
stawianych do kąta przez los i krzywe spojrzenia?
dziś opowiadam sobą tajemnicę
ocalenia za cenę pożegnań cięższych niż
kamień Syzyfa,
jutro nastanie.
słońce wzejdzie z grymasem
w lewym rogu serca, wrosnę
w głąb rzeczy.
skrzyknę myśli w klucz,
łzę zmieszam z dymem znad ścierniska
póki czas odmienia przez przypadki
pory życia.