Spacer
: wt 25 sie, 2009
snuję się asfaltowym dniem
rzeką szarą od ludzkich głów
nie dościgłych edenów
które przechodzą w zapomnienie
niebo popielate
jak zastawa z chmur rozsiewa
dywan puszysty kwaśnej wilgoci
co osiada na ramionach i butach
szare krople fal dźwiękowych
potężnieją w szumie rozmów
raz po raz przerywane wyciem karetki
tępiącej zmysły maszyn śpieszących
puste światła punktowe zwieszonych latarni
śledzą wartki nurt płyt chodnikowych
i tylko nieliczny pies podwórkowy
ośmiela się zakłócić ten porządek
bardziej w prawo będzie dom
z lewej upstrzone kokardami karuzele
i dźwięki muzyki popularnej
nie dające spać kloszardom
rzeką szarą od ludzkich głów
nie dościgłych edenów
które przechodzą w zapomnienie
niebo popielate
jak zastawa z chmur rozsiewa
dywan puszysty kwaśnej wilgoci
co osiada na ramionach i butach
szare krople fal dźwiękowych
potężnieją w szumie rozmów
raz po raz przerywane wyciem karetki
tępiącej zmysły maszyn śpieszących
puste światła punktowe zwieszonych latarni
śledzą wartki nurt płyt chodnikowych
i tylko nieliczny pies podwórkowy
ośmiela się zakłócić ten porządek
bardziej w prawo będzie dom
z lewej upstrzone kokardami karuzele
i dźwięki muzyki popularnej
nie dające spać kloszardom