: pn 23 gru, 2013
mijając Żuków*
wypatruję żurawi
z drewnianą szyją
gęsi zabawnie gibiących się na boki
niczym w tańcu
gruszki na miedzy
rozłożystego parasola
z deszczem ulęgałek
babci rozpościerającej fartuch
którym mogła przykryć całą łąkę
oddawała mnie w opiekę trzmielom muchom mrówkom
zawsze były blisko przejęte rolą
wkręcały się żywe ozdoby w wianek z koniczyny
topiły w rabarbarowym kompocie
upał poganiał konie ciągnące
zębate potwory
ich powyginane pazury wystrzeliwały raz po raz
w powietrze tnąc nierozważne motyle
znudzone krowy cierpliwie przeżuwały
lato
nasłuchiwałam dzwonów kościelnych
zwiastujących powrót ludzi w obawie
przed tańczącą południcą
nigdy jej nie poznałam szkoda
może by jej smakował rabarbarowy napój
albo słodki chleb ze śmietaną
ambrozje dzieciństwa
*Żuków - wioska koło Mińska Mazowieckiego, miejsce urodzin przyszłej Noblistki Marioli K.
wypatruję żurawi
z drewnianą szyją
gęsi zabawnie gibiących się na boki
niczym w tańcu
gruszki na miedzy
rozłożystego parasola
z deszczem ulęgałek
babci rozpościerającej fartuch
którym mogła przykryć całą łąkę
oddawała mnie w opiekę trzmielom muchom mrówkom
zawsze były blisko przejęte rolą
wkręcały się żywe ozdoby w wianek z koniczyny
topiły w rabarbarowym kompocie
upał poganiał konie ciągnące
zębate potwory
ich powyginane pazury wystrzeliwały raz po raz
w powietrze tnąc nierozważne motyle
znudzone krowy cierpliwie przeżuwały
lato
nasłuchiwałam dzwonów kościelnych
zwiastujących powrót ludzi w obawie
przed tańczącą południcą
nigdy jej nie poznałam szkoda
może by jej smakował rabarbarowy napój
albo słodki chleb ze śmietaną
ambrozje dzieciństwa
*Żuków - wioska koło Mińska Mazowieckiego, miejsce urodzin przyszłej Noblistki Marioli K.