Josif Brodskij "Objąłem te ramiona..."
: śr 11 kwie, 2012
Я обнял эти плечи...
Я обнял эти плечи и взглянул
на то, что оказалось за спиною,
и увидал, что выдвинутый стул
сливался с освещенною стеною.
Был в лампочке повышенный накал,
невыгодный для мебели истертой,
и потому диван в углу сверкал
коричневою кожей, словно желтой.
Стол пустовал. Поблескивал паркет.
Темнела печка. В раме запыленной
застыл пейзаж. И лишь один буфет
казался мне тогда одушевленным.
Но мотылек по комнате кружил,
и он мой взгляд с недвижимости сдвинул.
И если призрак здесь когда-то жил,
то он покинул этот дом. Покинул.
Objąłem te ramiona...
Objąłem te ramiona i spojrzałem
na to, co skryte było za plecami,
i wysunięte krzesło tam ujrzałem,
jak się zlewało z jasnymi ścianami.
Lampka blask ostry wokół roztaczała,
tak niełaskawy dla mebli wytartych,
dlatego właśnie kanapa skórzana
brąz zamieniła na żółtawe barwy.
Stół pustką świecił. Połyskiwał parkiet.
Piec ciemniał w kącie. W ramach zakurzonych
zastygał pejzaż. Tylko kredens zdał się
jedynym meblem z lekka ożywionym.
Ale motylek po pokoju krążył,
i me spojrzenie z bezruchu wybawił.
I jeśli kiedyś duch tu jakiś gościł,
to pozostawił ten dom. Pozostawił.
Я обнял эти плечи и взглянул
на то, что оказалось за спиною,
и увидал, что выдвинутый стул
сливался с освещенною стеною.
Был в лампочке повышенный накал,
невыгодный для мебели истертой,
и потому диван в углу сверкал
коричневою кожей, словно желтой.
Стол пустовал. Поблескивал паркет.
Темнела печка. В раме запыленной
застыл пейзаж. И лишь один буфет
казался мне тогда одушевленным.
Но мотылек по комнате кружил,
и он мой взгляд с недвижимости сдвинул.
И если призрак здесь когда-то жил,
то он покинул этот дом. Покинул.
Objąłem te ramiona...
Objąłem te ramiona i spojrzałem
na to, co skryte było za plecami,
i wysunięte krzesło tam ujrzałem,
jak się zlewało z jasnymi ścianami.
Lampka blask ostry wokół roztaczała,
tak niełaskawy dla mebli wytartych,
dlatego właśnie kanapa skórzana
brąz zamieniła na żółtawe barwy.
Stół pustką świecił. Połyskiwał parkiet.
Piec ciemniał w kącie. W ramach zakurzonych
zastygał pejzaż. Tylko kredens zdał się
jedynym meblem z lekka ożywionym.
Ale motylek po pokoju krążył,
i me spojrzenie z bezruchu wybawił.
I jeśli kiedyś duch tu jakiś gościł,
to pozostawił ten dom. Pozostawił.