Parysada
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Zmęczona wspina się po śliskim zboczu,
pot osiada na rzęsach, kryształki spadają
na posąg, ale nic się nie zmienia. I nic
nie znaczą łzy wyciekające z drzewa,
co wrosło korzeniami w jałową ziemię.
Przechodzili dawni rycerze, teraz zardzewiałe
zbroje drwią, widząc daremny usił.
Trzeba ożywić baśń, znaleźć współczesne
zakończenie, żeby nie mierziło dydaktyzmem,
ustawiło do pionu dane słowo,
wtedy dziewczyna zawoła najgłośniej
- Pigmalionie, nie tylko twoje ręce dają życie.
I nada imię.
pot osiada na rzęsach, kryształki spadają
na posąg, ale nic się nie zmienia. I nic
nie znaczą łzy wyciekające z drzewa,
co wrosło korzeniami w jałową ziemię.
Przechodzili dawni rycerze, teraz zardzewiałe
zbroje drwią, widząc daremny usił.
Trzeba ożywić baśń, znaleźć współczesne
zakończenie, żeby nie mierziło dydaktyzmem,
ustawiło do pionu dane słowo,
wtedy dziewczyna zawoła najgłośniej
- Pigmalionie, nie tylko twoje ręce dają życie.
I nada imię.