wciąż
Moderator: Tomasz Kowalczyk
drażni
gęsty zapach przesilenia
wydobywa blizny
trąci strunę melancholii
o poranku mglistym tak jak wtedy
gdy niewiele było do stracenia
żal wypełnia chłodną przestrzeń
widząc młodość w krzywym lustrze
zapominam włożyć uśmiech
czasem gdy przez żółte liście
słońce padnie na twe usta
jeszcze mocniej niźli mogę
uświadamiam że wciąż kocham
coraz mocniej ściskam dłonie
coraz silniej splatam słowa
by zostały jak najdłużej
chociaż wiem że nic po lęku
nie utrzymam przecież pędu
choć w dwójnasób się postaram
i tak kiedyś nowa fala
zmiecie to co drogie dla mnie
nie oszukam i przepadnie
wciąż się boję
gęsty zapach przesilenia
wydobywa blizny
trąci strunę melancholii
o poranku mglistym tak jak wtedy
gdy niewiele było do stracenia
żal wypełnia chłodną przestrzeń
widząc młodość w krzywym lustrze
zapominam włożyć uśmiech
czasem gdy przez żółte liście
słońce padnie na twe usta
jeszcze mocniej niźli mogę
uświadamiam że wciąż kocham
coraz mocniej ściskam dłonie
coraz silniej splatam słowa
by zostały jak najdłużej
chociaż wiem że nic po lęku
nie utrzymam przecież pędu
choć w dwójnasób się postaram
i tak kiedyś nowa fala
zmiecie to co drogie dla mnie
nie oszukam i przepadnie
wciąż się boję
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Bożena, łącznie zmieniany 1 raz.
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.