ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA W SZTUCE POLSKIEJ

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ryszard
Posty: 201
Rejestracja: śr 24 wrz, 2008
Lokalizacja: na Podkarpaciu
Kontakt:

Post autor: Ryszard »

Po wielkim oczekiwaniu ,od dwu tysięcy lat nieodmiennie rozbłyska wigilijna gwiazda. Jej blask chyba najpełniej dostrzec można w sztuce i to nie tej najbardziej wyrafinowanej, a najprostszej , często anonimowej, wypływającej rzeką szczerości z głębi serc.

Myślę tu przede wszystkim o kolędach, które w polskiej tradycji mają szczególne miejsce od co najmniej XV wieku. Pisali je i komponowali nasi najmniejsi i najwięksi twórcy .
Skrzydła gwiazdy betlejemskiej dotknęły chociażby Teofila Lenartowicza , jego jest przecież„ Mizerna cicha, stajenka licha”, Piotra Skargę , który napisał„W żłobie leży, któż pobieży” ,czy Franciszka Karpińskiego w naszej najbardziej znanej kolędzie „ Bóg się rodzi”,która opisuje najpełniej wielką prawdę o Bogu- człowieku.

Artur Oppman (Or-ot) w swojej „Wigilii” pisał :

„Stara pieśni kolędowa
Święć się, święć się wieczne lata!
Zawsze żywa, zawsze nowa
I w serdeczną treść bogata!

Gdy zadzwoni nuta twoja,
Taka prosta, taka szczera,
Znieczulenia pęka zbroja
I młodością serce wzbiera! (...)

Z tobą anioł w białej szacie
I przeczysta schodzi wiara!
Święć się, święć się w naszej chacie,
Kolędowa pieśni stara! (...)”

Polskie kolędy, bez których nie sposób sobie wyobrazić Świąt Bożego Narodzenia, są nam tak bliskie i dlatego, że zwykle były układane na modłę popularnych tańców. Najczęściej pobrzmiewa w nich chodzony, prawzór poloneza, potem krakowiak, oberek, kujawiak, mazur, mazurek, tak że nie dziwi to, że nawet Chopin wplótł je w swą twórczość.
W jego sherzu h-mol op.20, w centralnej części utworu słychać kolędę-kołysankę „Lulajże Jezuniu”.
Teksty kolęd niosły często obok treści religijnych także treści patriotyczne, tak ,że powstał ich szczególny rodzaj ,charakterystyczny dla czasów niepokojów i walk o wyzwolenie Ojczyzny. Taką jest” kolęda patriotyczna”, napisana przez Józefa Teslara w 1914 roku „Na Wigilię”, czy dziś jeszcze rozrywająca serca „Kolęda” Leona Pasternaka z 1942 roku.
Wymowę wielkiej nadziei na zmartwychwstanie Ojczyzny, które dokona się kiedy w człowieku narodzi się Bóg, ma z kolei„Kolęda nocy adwentowej” napisana przez Ernesta Brylla w 1980 roku :

„Nocy surowa
Zła
Adwentowa
Gdzie ogień krzepnie w kamień.
Ty – najgroźniejsza
Ty – najmroźniejsza
Grzechu naszego znamię.

Czego czekamy
Czego wołamy
W najtajemniejszej ciemności.
Ognia żywego
Obiecanego
Prosimy z głębokości.

Drzewo stygnące
Rozpękające
Od mrozów drżący Ptakowie
Kolędujemy
Wywołujemy
Słowo się z słowem wypowiedz.

Wody okute
W lodowy smutek
Okonie dyszące ciężko
Krzyczymy niemo
Pod falą ciemną
Skończ się czekania męko.

Niech się zapali
Mrozy obali
Słowo jak gwiazdy zorza
Niech nam zawieją
Z nową nadzieją
Buchnie kolędy pożar...

To wielkie oczekiwanie na Narodzenie Pańskie szczególnie wyraźnie dostrzegane było właśnie w Polsce pośród mroków przeróżnych okupacji.
Tryumfalne : „Bóg się rodzi, moc truchleje !” nadawało potem właściwą perspektywę dręczącej nas codzienności , pozwalając dostrzec prawdziwe wartości w otaczającym nas chaosie.
Wielki śpiew wybuchał przez wieki z polskich piersi i niósł się nadzieją nad cierpiąca ziemią. Trudno się więc dziwić, że ślady Wielkiego Wydarzenia znajdujemy w polskiej literaturze pełnej naszego przywiązania do Boga i Ojczyzny jednocześnie.

Przykładem niech będzie wiersz Jana Lechonia :

„ Kolęda”

Myślał wczoraj coś Pan Bóg z zasępionym czołem,
A potem się zamknęli z wielkim Archaniołem
I w największym sekrecie coś radzili o świecie:
Archanioł wracał z nieba z obliczem wesołem.

Pyta więc Archanioła ten i ów z aniołów:
„Zali może Bóg ruszy po gwiazdy na połów?
Może nowe zakwitną oceany błękitno,
Albo nowe Karpaty wydźwigniemy z dołów?”

Archanioł długo milczał, nic im nie chciał gadać,
Jeno kazał fornalom sześć koni zakładać,
I pomknęli po szosie, rankiem szarym o rosie,
Zadudniło, aż gwiazdy jęły z nieba spadać.

Wieźć się kazał Archanioł o milkę do wioski,
Przed dworem, przed bielonym stanął Matki Boskiej,
Patrzy w okno komnaty: w oknie kwiaty i kwiaty!
Matka Boska przy krosnach haftuje bez troski.

Stanął we drzwiach i rzeknie głośno :”Pochwalony!
Witaj cudna Waćpanno! Z górnej idę strony!
Wielka Tobie nowina! Będziesz Panno mieć syna!
Bóg każe Ci Królową polskiej być Korony!”

Upuściła Panienka haft, zmieszana srodze,
Archanioł pomógł usiąść na krześle niebodze.
Srebrnym skrzydłem Jej skronie dla ochłody owionie,
A Panna dała słodkim łzom radości wodze.

Święty Józef chciał gościa prosić na kusztyczek,
Na miód stary, z rodowych wyjęty piwniczek,
I mówi o splendorze :”Gość taki w biednym dworze!”
Panna szyje pieluszki z bielutkich spódniczek.

Rano Pan Bóg jej posłał pereł pełną skrzynię,
Na dwór dać Chrystusowi kazał ochmistrzynię.
Matka Boska giezłeczko szyje złotą igłeczką
I śpiewa Chrystusowi: „Płynie Wisła, płynie”.

Tę adaptację Cudownej Historii do polskiej rzeczywistości odnajdujemy także w malarstwie i rytownictwie.
Warto tu przypomnieć wspaniałe rysunki Elwira Andriollego, podług których wykonywano potem sztychy , przedstawiające: stół wigilijny , dzielenie się opłatkiem , chodzenie z gwiazdą lub polskie jasełka(w literaturze, najpełniej wyrażone przez Lucjana Rydla), czy „Szopki” Kazimierza Sichulskiego , jak również, chociażby -„Polskę ” Michała Borucińskiego,
która to tempera przedstawia naszą przydrożną kapliczkę, w jakiej właśnie dokonało się Boże Narodzenie.

Kapliczką jest właściwie bróg, ze słomianym dachem wspartym na brzozowych kołach i pokrytym ośnieżoną strzechą, zaś Święta Rodzina, to: bosa Chłopka w łowickim stroju i Chłop w kożuchu troskliwie nachylający się nad Dzieciątkiem.
Przed nimi zatrzymał się właśnie korowód królów polskich , niosących Maleństwu największe z możliwych ziemskich darów -insygnia władzy monarszej; za nimi kroczą dostojnicy i husarze...

Motyw symbolicznego zawierzenia Polski Bożej opiece, pojawiał się dawniej także często na pocztowych kartkach świątecznych, które podobnie jak kolędy tworzone były najczęściej przez mniej znanych artystów. Chociaż trafiali się wśród nich także ci popularni jak Tetmajer, Stryjeńska, Stachiewicz, Uniechowski, czy Szancer.

Te kartki właściwie były( i są jeszcze )pierwszymi zwiastunami Świąt , to one zapowiadają ich niepowtarzalny klimat tak drogi sercu każdego Polaka, odwołując się do najprostszych i może dlatego najdroższych odniesień .
Czarują motywami: ośnieżonej wsi, przez którą idzie Najświętsza Panna z Dzieckiem otulonym żebraczą chustą, aniołów z kolędą na ustach, które wznoszą się barwnym fajerwerkiem ponad uśpioną i biedną ziemią, kolędników przedzierających się przez zawieję by przynieść radość do naszego domu, szopki, kościoła tuż przed pasterką, wigilijnego stołu wreszcie i ciepłem przesyłanych słów- przede wszystkim.

„Wigilia!...Dziwny urok kryje się dla nas w tym jednym prostym słowie. Wzrusza ono i rozrzewnia, czarem wspomnień przemawia do duszy. Na dźwięk tego wyrazu wybladłe od wielu lat barwy ożywiają się, zatarte i rozwiane obrazy stają przed nami w swej dawnej postaci” –mówił Wł. Bukowiński., a iluż innych opisywało sam obrzęd wigilijny... zacytujmy tu choćby Wincentego Pola :

„ Jak obrządek każe dzienny,
Snopy wnosi sam gumienny;
Bo trza chleba do wesela –
W pamięć żłobu Zbawiciela,-
I po kątach snopy stawi
I coś z cicha błogosławi.(...)

Przełamali się pospołu –
I stanęli koło stołu-
A trzy krzesła polskim strojem
Koło stołu stoją próżne;
I z opłatkiem każdy swoim
Idzie do nich spłacać dłużne:
I pokłada na talerzu
Anielskiego chleba kruchy;
Bo w tych krzesłach siedzą duchy...”

Powróćmy do starych kartek pocztowych; jak wiele na nich sań, śniegu , serdecznego ciepła świateł domowych okien i - symboli narodowych. Wiele z tych obrazków jest skondensowaną historią, snutą na tle Wielkiego Wydarzenia.
Oto na kartce malowanej przez nieznanego artystę dzieląca się właśnie opłatkiem rodzina zastygła w bezruchu, bo w drzwiach stanął nieoczekiwany gość ,trudno rozeznać kto zacz, wszak blask świec płonących na stole nie dociera aż do samych drzwi... Być może to samotny człowiek ,którego odrzucili nawet najbliżsi , jak Jagustynkę w „Chłopach” W. Reymonta lub ten, na którego powrót wyczekiwano przez wiele lat i który, jak w opowiadaniu A. Świrszczyńskiej „ Wigilia w modrzewiowym dworku” , właśnie powrócił z tureckiej niewoli; albo może brat przyszedł się wreszcie pogodzić z bratem, jak „W starych gawędach i obrazach” Wójcickiego.
A może to ten najmniej oczekiwany, a opisany w „Naszych warowniach i grodach” przez Walerię Szalayówną w opowieści o zamku w Rytrze? Posłuchajmy skrótu tej ostatniej :

„ Straszne i krwawe to były czasy. Gad krzyżacki urósł w potęgę i szarpał ziemię polską, co go przygarnęła gościnnie. (...) Ciągłe krzywdy i okrucieństwa krzyżackie budziły w sercach zaciekłość nieubłaganą, tłumiły uczucie litości i miłosierdzia nad wrogiem. Taką śmiertelną nienawiścią do Krzyżaków pałał Bojomir – rycerz możny i bardzo waleczny- i nic dziwnego; Krzyżacy porwali mu przed laty synka maleńkiego i słych zaginął o dziecku. (...)Darmo ojciec nieszczęsny kołatał do serc krzyżackich, darmo król sam mistrza wielkiego pytał; przebiegły wróg wyparł się wszystkiego-chłopię zginęło, jak kamień w wodę...Rycerz zastygł w boleści swojej, tylko w sercu pozostała mu zaciętość straszna ku wrogom, co skrzywdzili go tak okrutnie. Rycerski i szlachetny zazwyczaj, stawał się dzikim i okrutnym, gdy szło o Krzyżaków.(...)Z jednej z wypraw na wroga, Bojomir wrócił aż na Święta Godów ( Bożego Narodzenia). Wpadli szumnie , z zbroic chrzęstem i dźwiękiem rogów, łupów i jeńców wiodąc niemało . Zaraz też drużyna cała po domach się rozbiegła, by ze swoimi wieczerzę świętą spożyć, kapłan zaś ( przyjaciel rycerza) na zamek pospieszył. Cicho tam było i głucho. Bojomir siedział samotny z twarzą w dłoniach ukrytą rozpamiętywał wigilie one, gdy bliskich i ukochanych miał przy sobie... W tej chwili drzwi się uchyliły i stanął w nich człek ponury, olbrzymiej postawy. -Czego chcesz? -spytał krótko Bojomir. -Wasza miłość!...zaczął niepewnym głosem przybysz – jeden z jeńców rannym jest ciężko... - Więc cóż?- rzucił szorstko rycerz.-Tym prędzej zginie. Do lochu z nim! - Wasza miłość!...nie godzi się...taka noc święta...Toż i zwierzęciu nawet krzywdy dziś czynić nie można...Dozwólcie panie, bym mu rany opatrzył i przetrzymał u siebie póki nie ozdrowieje. W tej chwili kapłan przysunął się do gospodarza. -Synu mój –szepnął- to noc święta, noc przebaczenia...uczyń ofiarę z zemsty swej Dzieciątku Najświętszemu i o miłosierdzie Go proś nad sobą! Rycerz milczał, walcząc z nienawiścią, która burzyła mu się w duszy, strażnik spojrzał nań błagalnie. -Panie- rzekł- to chłopię młodziuchne ...Miejcie litość nad nim. Bojomir wahał się jeszcze, wreszcie podniósł oczy spokojne, poważne, snać lepsze uczucia zwyciężyły. -Przyprowadź go tu- rzekł.-Sam rany mu opatrzę. Strażnik zniknął i po jakimś czasie pojawił się wiodąc jeńca. Chłopak to był młody i ranny snać ciężko, bo słaniał się idąc, tak że towarzysz niósł go prawie. Rycerz podszedł żwawo ku nim i nagle zatrzymał się zdumiony: niedźwiedź ,co spał dotąd przy ogniu w kłębek zwinięty , teraz zerwał się i z pomrukiem radosnym jął łasić się u stóp jeńca, liżąc jego ręce. Chłopak drgnął i podniósłszy z trudem głowę powiódł po komnacie szeroko otwartymi oczyma – wzrok jego zatrzymał się na niedźwiedziu i nie mógł już oderwać się od niego. Widać było, jak myśl jakąś niepewną zatrzymać usiłował. Obecni z zapartym tchem śledzili tę dziwną scenę, czując, że coś ważnego stanie się wnet. Jakoż chłopak przez chwilę milczał skupiony, z brwią ściągniętą, a potem dłoń położył na olbrzymiej głowie zwierza. - Bar-tek!- wyszeptał z wysiłkiem. Nie skończył jeszcze, a już rycerz podskoczył ku niemu blady jak płótno. -Ktoś ty?...Na Boga! Ktoś ty? – krzyknął. Ale chłopak nie odrzekł już nic, siły opuściły go i zwisnął wpółomdlały na ręku strażnika. Bojomir rozerwał szaty na piersi jeńca, na której błysnął krzyżyk maleńki złoty. Rycerz ujrzawszy go, nie pytał już więcej, tylko z okrzykiem głośnym chwycił jeńca w ramiona, tuląc do piersi i obsypując pocałunkami. _ Jaśko. Mój Jaśko!- powtarzał , łkając z radości. (...) Z dala , z modrzewiowego kościółka przypłynął poważny głos dzwonu , wzywający wiernych na Pasterkę, głoszący światu całemu o Narodzeniu Dzieciątka Boskiego, co miłość i pokój przyniosło ludziom w darze.”

Ten sam dzwon dzwonił na Mszę Pasterską chłopom idącym do kościoła w Lipcach, kiedy to jak pisał Reymont
„-Kużde stworzenie, trawka kużda, choćby i ta najmarniejsza, kamuszek najmniejszy, nawet ta gwiazda ledwie dojrzana- wszystko dzisiaj czuje, wszystko wie, ze Pan się narodził (...) Kto był żyw , do kościoła ciągnął , ostały ino po chałupach całkiem stare, chore albo kaleki. Już z daleka widniały rozgorzałe okna kościelne i główne drzwi na oścież wywarte, a światłem buchające, naród zaś płynął przez nie i płynął jak woda, z wolna zapełniając wnętrze(...) A dopiero przed druga mszą , kiej już naród skruszał nieco modleniem, huknęły znowu organy i ksiądz zaśpiewał: W żłobie leży , któż pobieży. Naród się zakołysał, powstał z klęczek, wraz też pochwycił nutę i pełnymi piersiami, a z mocą ryknął jednym głosem: Kolędować Małemu! Zatrzęsły się drzewa i zadygotały światła od tej serdecznej wichury głosów.”

Tak zaczynały się właściwe Święta, których obchody trwały w dawnej Polsce aż do Popielca. Wśród nich szczególną uwagę zwracano na początek Nowego Roku , który rozumiano jako odrodzenie się człowieczeństwa, co pięknie przedstawił Jan Kochanowski w swojej „Kolędzie” :

„ Tobie bądź chwała Panie wszego świata;
Żeś nam doczekać dał nowego lata;
Daj byśmy się i sami odnowili,
Grzech porzuciwszy w niewinności żyli.
Łaska Twa święta niechaj będzie z nami,
Bo nic dobrego nie uczynim sami:
Mnóż w nas nadzieję, przysporz prawej wiary;
Niech uważamy Twe prawdziwe dary,
Użycz pokoju nam i świętej zgody,
Niech się nas boją pogańskie narody,
A Ty nas nie chciej odstępować Panie;
I owszem, racz nam dopomagać na nie.
Błogosław ziemi w Twej szczodrobliwości,
Niechaj nam dawa dostatek żywności,
Uchowaj głodu i powietrza złego:
Daj wszystko dobre z miłosierdzia Swego.”

I tymi wspaniałymi życzeniami kończę niniejsze rozważania.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Ryszard, łącznie zmieniany 1 raz.
Rozdaję potrzebującym ( Chcesz - bierz ). Sporadycznie zabieram bogaczom.
Nie komentuję i nie wymuszam komentowania.
Janosik dla ubogich :)