***kiedyś
Moderator: Tomasz Kowalczyk
kiedyś będę niósł
siebie na rękach
pogłaszczę
zmęczone powieki
dźwigam ciężar
na wąskich plecach
moje ja
nadzieje lęki
siebie na rękach
pogłaszczę
zmęczone powieki
dźwigam ciężar
na wąskich plecach
moje ja
nadzieje lęki
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Bardzo mi się podobają dwa pierwsze wersy, bardzo fajną myśl w nich zawarłeś i to w bardzo prosty sposób.
A na ostatnich dwóch się zawiodłam - tak to banalnie powiedziane! <img> Szkoda
Mimo "spieprzenia" w końcówce, wiersz mnie zaciekawił. Zawsze, jak czytam coś dobrego, to czuję uścisk w brzuchu. Teraz właśnie czuję.
Pusa
A na ostatnich dwóch się zawiodłam - tak to banalnie powiedziane! <img> Szkoda
Mimo "spieprzenia" w końcówce, wiersz mnie zaciekawił. Zawsze, jak czytam coś dobrego, to czuję uścisk w brzuchu. Teraz właśnie czuję.
Pusa
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Pusa, łącznie zmieniany 1 raz.
Tobi jest to b. dobry wiersz...to niesienie siebie na rękach..aż za gardło łapie, ale ja widzę to bez ostatniego wersu. Moim zdaniem psuje całość.
Świątecznie...Ir
Świątecznie...Ir
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Irena, łącznie zmieniany 1 raz.
" siła pióra leży w pokorze do własnego słowa"- Mithril
[quote=""Irena""]to niesienie siebie na rękach..aż za gardło łapie [/quote]wiersz mnie zaciekawił. Zawsze, jak czytam coś dobrego, to czuję uścisk w brzuchu. Teraz właśnie czuję.
:oops: :oops: :oops: <img>
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.