Koniec poezji
Moderator: Tomasz Kowalczyk
[size=99px]Koniec poezji[/size]
źródło, ostatni ludzie
Słyszę każdy legion pod twoim tłuszczem: czyjeś upadanie na wzór brudnej
werandy, kładąc sobie między wargi szmatę dawnych sztandarów. Czule je
przeszyć (zbiega ze wzgórza w czerwonej sukience, podrywając dmuchawce)
i zszyć niedbale. Kiedy moje mięso masz za dosięgnięcie życia, patrząc z pościeli
na smutek, który poranek oddaje wodzie. Znasz zwierzę śniących ? jak ty ?
niespokojnie. Że się nie ruszasz, że mogłabyś być bliższa w dalekiej podróży,
z której ciało przynoszone staje się zbyt trudnym. Kiedy świat pojmuje nas jako
wnętrze ryby oddawane wodzie. I złość, że się nie ruszasz, i wszystko wilgotne, co
wydaje się zbrodnią, i wszystko nagłe, co staje się romansem, i powieka: być pająkiem
pod twoją powieką ? prowadzić radiowóz, którzy zmierza ku
mnie. To, co trudne ?
kruchy grzbiet orzesznicy rzuconej między czułość olbrzymów
i kawa nocą przesypywana na pamięć (trzy ruchy nadgarstka,
trzy kroki po trawie). Śpij przy mnie, pozjadam wszystkie pająki.
A jednak jest w tobie coś potwornego, kiedy - niema - ukazujesz podłość
snu. Gorzki łój planet, strzepywanie Indian z łopatek, całe zimno piekła.
Więc ty, z której imion wyrosłem: nie ciebie zabiłem, lecz całą orkiestrę.
I ty, do której imion wzrastam: nie ciebie zabijam, ale całą orkiestrę.
źródło, ostatni ludzie
Słyszę każdy legion pod twoim tłuszczem: czyjeś upadanie na wzór brudnej
werandy, kładąc sobie między wargi szmatę dawnych sztandarów. Czule je
przeszyć (zbiega ze wzgórza w czerwonej sukience, podrywając dmuchawce)
i zszyć niedbale. Kiedy moje mięso masz za dosięgnięcie życia, patrząc z pościeli
na smutek, który poranek oddaje wodzie. Znasz zwierzę śniących ? jak ty ?
niespokojnie. Że się nie ruszasz, że mogłabyś być bliższa w dalekiej podróży,
z której ciało przynoszone staje się zbyt trudnym. Kiedy świat pojmuje nas jako
wnętrze ryby oddawane wodzie. I złość, że się nie ruszasz, i wszystko wilgotne, co
wydaje się zbrodnią, i wszystko nagłe, co staje się romansem, i powieka: być pająkiem
pod twoją powieką ? prowadzić radiowóz, którzy zmierza ku
mnie. To, co trudne ?
kruchy grzbiet orzesznicy rzuconej między czułość olbrzymów
i kawa nocą przesypywana na pamięć (trzy ruchy nadgarstka,
trzy kroki po trawie). Śpij przy mnie, pozjadam wszystkie pająki.
A jednak jest w tobie coś potwornego, kiedy - niema - ukazujesz podłość
snu. Gorzki łój planet, strzepywanie Indian z łopatek, całe zimno piekła.
Więc ty, z której imion wyrosłem: nie ciebie zabiłem, lecz całą orkiestrę.
I ty, do której imion wzrastam: nie ciebie zabijam, ale całą orkiestrę.
Dlaczego tutaj?
Kiedy świat pojmuje nas jako
wnętrze ryby oddawane wodzie.
Skąd znam ten obraz? Wiem, kiedyś pojawił się w mojej wyobraźni i tkwi. Bardzo to wszystko bliskie, bardzo. Jest wręcz dotkliwie znane
A jednak jest w tobie coś potwornego, kiedy - niema - ukazujesz podłość
snu.
Gdybym jednak miała uzasadnić - nie umiałabym, bo podchodzę nazbyt emocjonalnie, Ty , Autorze, potrafisz jak rzadko kto uwalniać szczelnie we mnie zamknięte.
Kiedy świat pojmuje nas jako
wnętrze ryby oddawane wodzie.
Skąd znam ten obraz? Wiem, kiedyś pojawił się w mojej wyobraźni i tkwi. Bardzo to wszystko bliskie, bardzo. Jest wręcz dotkliwie znane
A jednak jest w tobie coś potwornego, kiedy - niema - ukazujesz podłość
snu.
Gdybym jednak miała uzasadnić - nie umiałabym, bo podchodzę nazbyt emocjonalnie, Ty , Autorze, potrafisz jak rzadko kto uwalniać szczelnie we mnie zamknięte.
<img>
Pozdrowienia
Pozdrowienia
Tym razem tekst do mnie nie dotarł.
Pozdrawiam
Tomek
Po "więc" występuje szyk przestawny: Ty więc,Więc ty, z której imion wyrosłem: nie ciebie zabiłem, lecz całą orkiestrę.
Pozdrawiam
Tomek
Dzięki ci za czytanie.
Pozdrawiam <img>
Pozdrawiam <img>