trening antymetfizyczny

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
borkoś
Posty: 351
Rejestracja: sob 30 kwie, 2011
Lokalizacja: Poznań/Dublin

Post autor: borkoś »

Dobrze się bawicie? Czy dobrze się bawicie? Wykrzykuje ze sceny komik. Nie o to mi chodziło.
Jeszcze raz więc zapytał - dobrze się bawicie?!
A Bóg ciągle tylko powtarza: Nie podskakuj tak! Nie podskakuj!
Wiwat nadludzie! Z kolejnym nowym dniem czuję, że nasza grupa staje się silniejsza. Tyle szeregów i oddziałów już zorganizowaliśmy a nie posiadamy żadnego dokumentu stwierdzającego nasze istnienie, żadnej pieczęci formalnej, potwierdzającej nasz byt. To nasza największa siła a zarazem przekleństwo, które doprowadziło nas do ruiny społecznej w przeszłości, doprowadziło do tego, że dziś musimy mówić językiem plebsu aby stać się w ogóle słyszalnymi. Żeby w dzisiejszej sztuce zaistnieć potrzeba nam więcej przedstawicieli malarstwa trompe-l`oeil, aby jeszcze bardziej zaciemnić ścieżki, po których chodzimy sceptykom i artystom, potrzebujemy nieobliczalnych typów od brudnej roboty, bo jest ona niezbędna abyśmy wzięli udział w grze o "losy świata". Nasza niejawność, nieokreśloność, niepozorność, histeria, to tropy, dzięki którym niebawem będziemy gotowi do otwartej walki w ręcz. Tak, mówię o rękoczynach - kopanie, bicie po łbie, etc. Ostatnio przyczepił się jeden językoznawca, że nie doprecyzowałem czym miałby być nihilizm aktywny w ujęciu mojej kolejnej sztywno zakorzenionej w starych koleinach świeżo wykolejonej, gruboskórnej "wielkiej narracji", tak panie D, mówię tu właśnie o biciu po głowie, rękoczynach par excellance. Będzie boleć. Lecz teraz już mamy poczucie, że jesteśmy na dobrej drodze, sprawiedliwość nabrała nowego znaczenia, mimo tych środków do jakich będziemy się odwoływać, jest takie powszechne poczucie że wiemy co robimy (wulgarny ogólnik), choć nikt tego obiektywnie ani publicznie nie stwierdził. Na wstępie uwaga - Skończmy już z tą przestarzałą paplaniną o dochodzeniu do rzeczy wartościowych jedynie przez miłość. Bujdy dla pokrak! Byłem świadkiem okaleczeń które miłość zadawała wartościowym i rzadko spotykanym dobrym prostym ludziom. Byłem świadkiem ataków miłości na człowieka w nawet najsędziwszym roku życia. Obserwowałem (z zaciekawieniem) Jak skarlała nawet najpoczciwsze charaktery. Nie zniechęciłem się
jednak do tego osławionego uczucia mimo tych podłości, które wyrządza. Wręcz przeciwnie zaostrzyłem sobie na nią apetyt. Chcę ją dopaść i zaskoczyć równą jej brutalnością, aby napotkała godnego przeciwnika. Dam jej przysłowiowo popalić. Lautremount mówił o wyrafinowaniu człowieka, ale podawał to jako przykład gubiący
ostatecznie jednostkę. Gdyby poszedł nieco odważniej w stronę folie circulaire, jego poezja byłaby nie do doścignięcia. Jednak cieszę się, że tak się nie stało, bo zostawił on miejsce dla kogoś takiego jak ja i choćby braci Klitzschko. Nie uważał za słuszne, wznieść się poza dobro i zło, którego przecież nie ma! Nie ma! Bo kto widział kiedyś znak dobroci ze słońca, które niemiłosiernie smaży czoło zgubionego nieszczęśnika ten zobaczy nawet dobro w stadionowym prostaku! A Bóg ciągle tylko powtarza: Nie podskakuj tak! Nie podskakuj! Wznieść się ponad dobro i zło które niczym usztywniacz prostujący złamaną nogę krępuje ją przed ponownym złamaniem. Tyle że ta noga nie jest złamana! O drogi nieśmiertelniku z obrzydzeniem czytający moje ultra-onanistyczne sklejki (bo poeci przecież nie umierają)! Przytaczam więc tobie w tej chwili tysiące prawych władców,
którzy takimi samymi sposobami jak władcy tzw. źle zapamiętani przez historię dziejów doszli do swojego urzędu! Przyłączam do nich wszystkich obrońców najodleglejszych ojczyzn na ziemi, którzy mieczem czy pistoletem odstraszali natarczywych najeźdźców ukochanych landów, przywołuję tu zaraz żołnierzy walczących w słusznej sprawie! Ot choćby aliantów z drugiej wojny światowej. To tylko machiavellizm, pominięty przez historyków machiavellizm, nic odkrywczego! Odgrzewany zapalniczką żarową skromny machiavellizm, w drogiej skórzanej kurtce uszytej przez dobrego projektanta XXI wieku. Któż pozwoliłby ci pisać w państwie, w którym nie byłoby miejsca dla pisania? Któż będzie się liczył z twoim piórem z twoją poezją, jeśli państwo na poezji nie będzie oparte?
Nie chcę rozwiać twoich wątpliwości drogi kochasiu. Chcę jedynie wprawić cię w ruch, poruszyć cię bez poruszenia! Aby twoje rozdrażnione serce znalazło swoją armatę dalekiego zasięgu ziemia-powietrze. Nie jesteśmy swoimi braćmi, nie jesteśmy swoimi towarzyszami, nie jesteśmy nawet swoimi przyjaciółmi, nie jesteśmy tym bardziej rodziną (sic!). Jesteśmy swoimi kochankami! O Waleczni! Któż powstrzyma armię kochanków?
Armię rozbujanych miarowo serc, ciężko przetaczających krew z komór! Lecz zdrowotną krew! Któż powstrzyma tych, którzy nie mają żadnych zakazów wobec siebie, żadnych tajemnic, bo sami są tajemnicą! Któż powstrzyma tą tajemniczą armię gotową do walki na słowo? A Bóg ciągle tylko powtarza: Nie podskakuj tak! Nie podskakuj! Któż odważy się przeciwstawić żywemu uczuciu, które nas spaja, bardziej niż atłasowe wstążki małżeńskie.
I teraz kiedy wreszcie wydostałem się z uścisku Wyśnionej kobiety - odciąłem nić szczęśliwości i zacząłem oddychać siarczystym ostrym powietrzem dokładnie zbierając tlen drożnymi nozdrzami. Skompletowałem już prawie wszystkie charaktery kobiet w jednym garnku, Który wysyłam diabłu listem poleconym. Prawie wszystkie bo wciąż czekam na kobietę a`la Joanna d`Arc. Trzeba w końcu go czymś zająć, żeby smagał dla nas
batem tych, którzy sprzedali duszę za odrobinę niebiańskiej nic nie wartej prawdy.
Czy wierzę w górnolotne uczucia? Uczucia dotyczące kwestii zbawienia całej ludzkości, dotyczące poprawy warunków na ziemi? Tak. Czy wierzę w w zbawienie ludzkości i czy wierzę w poprawę warunków bytowych na ziemi? Nie. Jeśli chcemy dziś być słyszalni musimy kłócić się ząb za ząb o najmniejsze sprawy. Obrażać do chwili kiedy klauni
uśmiech nie zejdzie niewolnikowi z twarzy! Będą na początku się śmiać! Nic im nie zostało! Nie zniechęcajcie się! W końcu traficie na ich granicę, w końcu pękną i zaczną brać was na poważnie! Zaczną wam za to płacić pieniądze, następnie pozwolą się tymi oddanymi pieniędzmi krępować! Zaczną reagować na to co mówicie! Nawet z niezrozumienia waszych intencji zaczną bić wam brawa! A Bóg ciągle tylko powtarza: Nie podskakuj tak! Nie podskakuj! Nie obawiać się obrażeń. Musi boleć. Musimy walczyć aby uzyskać od nich powagę. To najdroższy produkt na dzisiejszym rynku. Nie ma innej drogi do zmiany i do wzbudzenia szacunku i do wzbogacenia się. Jeśli nie będziemy stanowczy, ich buffonnerie i ignorancja będą rozłaziły się i rozprzestrzeniały, przygniatając coraz mocniej nasze zbudowane z puchu przecież w gruncie rzeczy piersi. W końcu nie zostanie (tam pod puchem żaden szlachetny kamień na kamieniu. Zaczną sikać sobie do buzi i zmuszą nas do oglądania tego poniżającego widowiska. Nie będą musieli nas zmuszać, sami z przyjemnością zaczniemy oglądać. Zaczną Wstrętnie ślinić się i oddawać
się takim rytuałom, przy których rozpustny charakter de Sada będzie wyglądał groteskowo. A my się z niemocy pod tym podpiszemy! A Bóg ciągle tylko powtarza: Nie podskakuj tak! Nie podskakuj!
Dawno temu przyodziałem maskę klauna, której nie mogę zdrapać do teraz, więc ją zostawiłem poszarpaną na swoich oryginalnych rysach twarzy. Jest przydatna do kamuflażu. Mój nóż wbity przez ojca w plecy wszedł w symbiozę z moim ciałem, wyciągam go tylko wtedy kiedy oczekuję od innych współczucia lub pogardy. Matka połamała mi nogi żebym nie mógł odchodzić za daleko, nauczyłem się więc pełzać jak wąż. I poradziłem
sobie. I nie winię ich za to na co mnie chcieli skazać. Nie mam do nich za to żalu. Po prostu czekam na moment kiedy będę na tyle silny że postawię przed nimi luksusowe drogie lustro, w którym zobaczą "na co ich stać". Czekam na moment kiedy jednym słowem połamię ich zasieki i elastyczne kręgosłupy (tym lustrem). Na przekór wszystkim tym,
którzy polują na moją dobroć chcąc ją ośmieszyć - ostrzegam - Wymknąłem się pułapkom prozy życia pozastawianym na mnie przez przyjaciół, którzy nigdy takowymi nie byli więc nie łudźcie się, przetrwam nowe zasadzki, nie próbujcie ciągnąć mnie w dół. Śmieję się prosto w twarz wam tzw. "wolnym ludziom" ponowoczesności. Śmieszkom. Co za Ślepcy!, ludzie nieczuli, bez żadnych wyższych ambicji, co obchodzą mnie wasze podstępy baranie
łby? Wasze hedonizmy i "chilloutowe" style życia? Generalizowanie? Tak mam was za bezkształtną rozrzuconą jak gnojownik masę. I Szczam na wasze związki, które już takie "wychillowane" nie są! Będę demoralizował póki starczy mi sił wasze ułożone życia, wasze bezpieczeństwo i kodeksy je zapewniające, wasze emanujące dobro, przypomniane sobie od kiedy obrączka zagościła na waszych serdecznych grubych niezręcznych paluchach.
Albo co gorsza przypomniane przy okazji związku nieformalnego. Będę podkopywał zaufanie, którym się darzycie, bo tak wam powiedzieli starsi, ze trzeba i wypada spędzać życie. Normalnie to kichacie na nich! Skończyłem z przekonywaniem was, wyprostuję was! Będziecie stali przed sobą na baczność! Jak na defiladzie! Będziecie podwójnie czujni! Wszędzie będziecie szukać zamachowca. Przecież wy żyjecie po to, żeby się bronić wzajemnie, swojej godności nic nie wartej, której nigdy nie mieliście, bo staliście się wolnymi ludźmi! Ludźmi z krainy Nikąd! teraz już nawet nie udajecie, że o coś wam chodzi, o jakieś zasady, jesteście po prostu ułożonymi niegdysiejszymi pajacuchami, tylko nikt wam tego nie powiedział oficjalnie! Ja więc wam to mówię: jesteście martwi, trupy spłodzone z leniwej dupy! A Bóg ciągle tylko powtarza: Nie podskakuj tak! Nie podskakuj!
Kres seksualnych rządów kobiet jest bliski. Niedługo prawdziwi mężczyźni zupełnie przestaną się wami przejmować. Zostaniecie pozostawione na pożarcie bydlakom, chłopom, brutalom, którzy będą was traktować jak przedmiot, doprowadziłyście do sytuacji, że nikt wam już nie wierzy. Niebawem nigdzie już nie znajdziecie mężczyzny
któremu będziecie mogły zaufać, pozostanie wam wasza rozpustność. Czułość, zaufanie, wrażliwość będziecie mogły obejrzeć jedynie na odbiornikach telewizorów w dodatku w skarykatulizowanej formie. Na brutalność i silny charakter można zdobyć wiele pięknych kobiet, bez charakteru i bez wewnętrznej siły na inteligencję można zdobyć równie wiele pięknych kobiet ale wątpliwej inteligencji na wrażliwość można zdobyć pojedyncze kobiety ale o wielkim charakterze i wielkiej inteligencji, na dobroć nie można zdobyć żadnej kobiety, dobro jest wartością wyłącznie męską. Grecy wiedzieli o tym. My współcześni,
nieliczni sobie o tym przypominamy. A Bóg ciągle tylko powtarza: Nie podskakuj tak! Nie podskakuj! Zatem żywa szczera religijność będzie/jest największym zwycięstwem nad kobietą ponowoczesności. Teraz czas na komunikat do wszystkich moich dotychczasowych kochanek: nigdy nie było tak, że któraś z was była wyjątkowa, jedyna, na daną chwilę zawsze miałem przynajmniej dwie równoległe sobie, zawsze byłem zabezpieczony, przed waszą okrutną zdolnością do poniżania mężczyzny kiedy się wam oddaje, do waszej niewysłowionej nieelegancji w obcowaniu z męską troskliwością i wrażliwością. Nigdy
żadna z was dzięki tej mojej zapobiegliwości nie była w stanie uwięzić w sieciach swojego domowego buduaru. Wasze sieci są tak dziurawe! Zawsze nawet wtedy kiedy byłem najmocniej odurzony słodkim zapachem dobrodziejstw waszych małych intymnych królestw nie pozwoliłem sobie zapomnieć o świecie gry, w której decydują się "losy świata", zawsze moje oko pozostawało lekko niedomknięte na chociaż kilka wiązek odcieni
księżyca, które przypominało wystarczająco o czekających mnie zadaniach i sprawach w których jesteście niepełnosprawne. Przyzwyczaiłem się do swojej dziwnej natury. Wiecie co to oznacza? Wybaczyłem sobie wszystko co dotąd krępowało moją wyobraźnię, co było wg słownika kobiecego niemęskie. Myślę wszystko, wszystko przeczuwam, na wszystko mam dobre odpowiedzi. Nie ma sytuacji w której nie wiedziałbym jak postąpić.
Mógłbym nawet zacząć budować statki kosmiczne. A Bóg ciągle tylko powtarza: Nie podskakuj tak! Nie podskakuj! Zawsze w chwilach ekscytacji wywołanej miłą mi muzyką patrzyłem przez konary drzew, drzew albo wczesnowiosennych albo tych jesiennych które nie mają już liści. Za siatką tych skomplikowanych połączeń gałęzi, konarów i łodyg horyzont wygląda jak w sieci tętnic i żył. Takie niby nic a jest to piękno. Co jednak mi z tej płynącej z tego doświadczenia suwerenności odczuć, z autonomii doznawanej chwili mojego wewnętrznego miejsca w kontekście mobilności i pędu XXI wieku? Co z tego,
że moje szkliste oczy pamiętające twarze zadowolonych kobiet wyczerpującą i intrygującą nocą są w tej chwili na orbitach największych wrażliwości, zdolne dojrzeć najdrobniejsze osunięcie się piasku na zieleni. Cóż z tego, że moje uszy - dwa wielkie ekrany dźwiękowe, w tej chwili - wchłaniające każdy wrzask i nieznośny hałas a zwracające w postaci echa dźwięki obijających się o siebie tafli morskich, moje uszy, które nie są obojętne nawet na żałosny bek gruboskórnego robotnika, do czego się przydadzą kiedy pociągi sukcesów rozpędziły się już do 200 km/h? Dorabiałem uzupełniające ciągi wydarzeń do dzieł Daliego Duchampa, Maxa Ernsta, instalowałem je następnie na swojej siatkówce. Po tym zabiegu w woalkach kobiet widziałem już spermę męża po nocy poślubnej, w stolcu owczarka niemieckiego góry skaliste a w dojrzałym pryszczu na szyji niehigienicznego nastolatka mający zaraz wybuchnąć wulkan białej czekolady. Byłem skrajnie realny. Ludzie kiedy dzieliłem się z nimi moimi odczuciami i smakiem przyznawali prymat moim opisom przyrody nadając im charakter oficjalny. Ale co z tego jeśli nie zarobiłem dzięki tej cesze choćby jednej monety? Rozkręćmy (sobie!) cały świat ukochani, wyciągnijmy z niego sztucznie zamykające drogi wyjątkom uszczelki, my nieliczni, od których tak wiele zależy! Rozłóżmy go na jego pierwsze elementy aby mogły się połączyć ze sobą w zupełnie nowy sposób i aby wreszcie zrobiła się luka na nowe powstałe z tej kombinacji części,
które stworzą nową całość. Odetnijmy się, my najlepsi od tej defetystycznej wizji względnego spokoju na ziemi. Czas rozpocząć nową globalną wojnę a ja jestem jej pierwszym patronem, zajmę się sprawą jej aranżacji. Bellum omnium contra omnes. Nie ma innego wyboru. Znaczy, że staniemy w tej wojnie w różnych obozach,
będziemy ostatecznie walczyć przeciwko sobie samym. Czyż nie potrzeba nam dziś bohaterów z języka, krwi i kości? Zbyt wielu ludzi zasiedziało się w swoim bezpiecznym dobrobycie. Zbyt wielu kopiuje szczęście ludzi bez charakteru, Nowa wojna wyeliminuje tych, którzy biernie trawią swój los. Wyeliminuje tych którym na życiu nie zależy, bo
nawet wojny nie zauważą, tak im jest to i wszystko wokół obojętne. Dziś dobrotliwość ludzi staje się nam - krzepkim już nieznośną, w każdym niewinnym pozdrowieniu natrafiamy na zakończone ostrymi kolcami tarcze o które boleśnie się przebijamy. Nowa szalona Atena nie pozwala nam stracić czujności na nadchodzące "nieszczęścia". "Czuję" w sobie ostatnie
przeznaczenie zaczynających się czasów ultranowoczesnych. Przeznaczenie jakie miał Noe, odzyskać soczewkę oka poetyckiego. Aby drzewa przestały być drzewami, aby zwierzęta przestały być zwierzętami, aby ląd przestał być lądem. Aby te wszystkie rzeczy stały się tym czym są naprawdę. Aby te rzeczy na nowo odzyskały swój dawno utracony dom. Aby poeci zasiadali na najwyższych stołkach władzy. Muszę najpierw je uwolnić od celu, od ich poręczności, na które zostały niesprawiedliwie skazane. Muszę z nimi zawrzeć nowy pakt o powszechnej agresji. Zwrócić je przeciwko dolce far niente współczesnych poetów. Mógłbym pisać doskonałą poezję skoncentrowaną wyłącznie
na sobie. Mógłbym być najlepszym wśród dzisiejszych szczęśliwych poetów już teraz. Dałbym najlepsze opisy i nowatorskie przedstawienia rzek gór piekła nieba kryjówek lisów, sawanny, Francji, Hiszpanii, Dalekiego Wschodu, archipelagów tropikalnych, czy egzotycznych rzek, na której polują głodne drapieżniki. Nie byłoby szyku,
stylu, którego bym nie poprawił, deklinacji, której bym nie przeskoczył. Ale jestem kimś więcej niż językoznawcą. Jestem kimś więcej niż nawet poetą. Poeci dopiero nadejdą po mnie. Nie interesuje mnie zamykanie się w małym literackim kole i dyskusja wyłącznie z poetami. Morrison bardzo się mylił mówiąc, mówiąc, że kto dyskutuje z władzą sam się nią staje. W 99% ta teza się sprawdza. Tyle, ze kiedy ja układam się z władzą to po to aby jej ją odebrać i odsunąć od niej racjonalistów. Jestem takim nieobliczalnym typem jednym na milion, którego nie można przekupić. Chyba, że lodami pistacjowymi. Muszę ponadto zdobyć sławę. Pomoże mi ona obrażać ludzi a moja zniewaga będzie wtedy podwójnie
dotykać. Moje przerośnięte ego może przecież męczyć wygłaszane z tłumu umiłowanego w równości. Wiem o tym, ale zaufajcie mi a odwdzięczę się ponadczasową poezją i progresywnym dziełem sztuki i odzyskam dla nas władzę i priorytetowe zdanie w budowie rzeczywistego świata. I postawię każdemu kolejkę lodów pistacjowych.
A Bóg ciągle tylko powtarza: Nie podskakuj tak! Nie podskakuj!
za Franciszka I, mądrzy i pokojowo nastawieni Giganci krążyli po kraju - ich zadaniem było
uwolnić świat od pedantów, głupców i pisarzy bez talentu, przez sikanie na nich z wysokości
Marcin Sztelak
Posty: 738
Rejestracja: czw 07 paź, 2010

Post autor: Marcin Sztelak »

No rozgraniczeń nie lubię ale to chyba przesada, nie nazwałbym tekstu wierszem.
Awatar użytkownika
borkoś
Posty: 351
Rejestracja: sob 30 kwie, 2011
Lokalizacja: Poznań/Dublin

Post autor: borkoś »

Jakich rozgraniczeń?
za Franciszka I, mądrzy i pokojowo nastawieni Giganci krążyli po kraju - ich zadaniem było
uwolnić świat od pedantów, głupców i pisarzy bez talentu, przez sikanie na nich z wysokości
Marcin Sztelak
Posty: 738
Rejestracja: czw 07 paź, 2010

Post autor: Marcin Sztelak »

Pomiędzy poezją a prozą poetycką ale w tym wypadku zagłosowałbym na to drugie.
Awatar użytkownika
borkoś
Posty: 351
Rejestracja: sob 30 kwie, 2011
Lokalizacja: Poznań/Dublin

Post autor: borkoś »

Z pewnością bliżej, ale sporo zawiera też demagogii i populizmu, więc w stronę jakiegoś manifestu też z niektórej strony się obraca.
za Franciszka I, mądrzy i pokojowo nastawieni Giganci krążyli po kraju - ich zadaniem było
uwolnić świat od pedantów, głupców i pisarzy bez talentu, przez sikanie na nich z wysokości
Edward Skwarcan

Post autor: Edward Skwarcan »

Fajnie piszesz, lecz mnie co ma ciągoty do długich wierszy znużyło i myślałem, ze czytam nudę z Lo "Nad Niemnem" - streszczaj się to nie seks i nie będę czytał pół godziny :-D
W zachwyt nie wpadłem
Ed
Awatar użytkownika
borkoś
Posty: 351
Rejestracja: sob 30 kwie, 2011
Lokalizacja: Poznań/Dublin

Post autor: borkoś »

Ja preferuję szybkie numerki, 5-10 minut.
za Franciszka I, mądrzy i pokojowo nastawieni Giganci krążyli po kraju - ich zadaniem było
uwolnić świat od pedantów, głupców i pisarzy bez talentu, przez sikanie na nich z wysokości
Awatar użytkownika
borkoś
Posty: 351
Rejestracja: sob 30 kwie, 2011
Lokalizacja: Poznań/Dublin

Post autor: borkoś »

A do ilu doczytałeś? Żyjesz w ogóle?
za Franciszka I, mądrzy i pokojowo nastawieni Giganci krążyli po kraju - ich zadaniem było
uwolnić świat od pedantów, głupców i pisarzy bez talentu, przez sikanie na nich z wysokości
Awatar użytkownika
borkoś
Posty: 351
Rejestracja: sob 30 kwie, 2011
Lokalizacja: Poznań/Dublin

Post autor: borkoś »

Trochę jest mi wstyd, ale jakoś muszę z tym żyć, ważne, że mi dobrze... reszt to dodatek.
za Franciszka I, mądrzy i pokojowo nastawieni Giganci krążyli po kraju - ich zadaniem było
uwolnić świat od pedantów, głupców i pisarzy bez talentu, przez sikanie na nich z wysokości
Awatar użytkownika
borkoś
Posty: 351
Rejestracja: sob 30 kwie, 2011
Lokalizacja: Poznań/Dublin

Post autor: borkoś »

"Koniec końców kocha się swoją żądzę nie obiekt pożądania."
za Franciszka I, mądrzy i pokojowo nastawieni Giganci krążyli po kraju - ich zadaniem było
uwolnić świat od pedantów, głupców i pisarzy bez talentu, przez sikanie na nich z wysokości