a psy ujadają
Moderator: Tomasz Kowalczyk
- maryla stelmach
- Posty: 678
- Rejestracja: śr 08 lut, 2012
- Lokalizacja: Wrocław
czasami myślę o odległych latach pachnących chlebem. liściach zasuszonych na dębowej szafie. dniach pełnych nocy w ogródkach. szumie lasu przy domu i jego śpiewie podczas pełni księżyca. przynosiłam do domu mokre od deszczu złote liście piękne barwne. mój mały świat skarbów. kiedy ściemniało się wozy pełne zboża pędziły do stajenek na drugim końcu stodoły. kobiety wiły gniazda rwały pierza i stawiały na stołach miski pełne dobroci. matka jak topola strzelista podnosiła do góry ramiona. trzymała wiatr w niewoli. kiedy odskoczył skarcony do późna w nocy czesał trawy na dorodnych łąkach. w niedzielę pachniało w domu ciastem. zapach niósł się w stronę lasu skąd przychodziły sarny oswojone odgłosem końskich kopyt.pierwsze kropelki deszczu tańczyły w kałużach albo biegały po rynnie nad budą rozszczekanej Jagi. niebo huczało rozpalało do białości przydrożne drzewa. ludzie stawiali gromnice w oknach.
II
kiedy drogami chodzili cyganie psy ujadały głosem starych kobiet.pędziły dzieci do szkoły. w polu było widać stojące kobiety patrzące na zachód słońca. pełzające szybciej od wiatru gnały zataczając spódnicami pochylały się nad klamkami u drzwi. potem ze znakiem krzyża wchodziły do domu pośpiesznie zamykając okna. chmary ptaków siadały na drutach niosły świergotanie pełne opowiadań o upalnych dniach lata. w południe na drogach pustoszało. dzieci unosiły się nad dachami na bezszelestnych rowerach jechały drogami bez drogowskazów w stronę stawu. wieczorem kiedy dogasały ogniska po skoszonych trawach uciekały krety. zasypiały stare stodoły. w przykucniętych chatach zapalały się światła na znak pojednania nocy z dniem. cienie wyrastały strachami na twarzach dzieci. przez okna wlatywały jasne anioły i niosły szaty z babiego lata. kładły na posłaniu pomiędzy kochanków. trzepotały skrzydłami otulając wieś w dolinie snu. na ścianach wisiały kalendarze z wykrzywionymi uśmiechami. kartki opadały i rozpływały się na wietrze
cdn.
II
kiedy drogami chodzili cyganie psy ujadały głosem starych kobiet.pędziły dzieci do szkoły. w polu było widać stojące kobiety patrzące na zachód słońca. pełzające szybciej od wiatru gnały zataczając spódnicami pochylały się nad klamkami u drzwi. potem ze znakiem krzyża wchodziły do domu pośpiesznie zamykając okna. chmary ptaków siadały na drutach niosły świergotanie pełne opowiadań o upalnych dniach lata. w południe na drogach pustoszało. dzieci unosiły się nad dachami na bezszelestnych rowerach jechały drogami bez drogowskazów w stronę stawu. wieczorem kiedy dogasały ogniska po skoszonych trawach uciekały krety. zasypiały stare stodoły. w przykucniętych chatach zapalały się światła na znak pojednania nocy z dniem. cienie wyrastały strachami na twarzach dzieci. przez okna wlatywały jasne anioły i niosły szaty z babiego lata. kładły na posłaniu pomiędzy kochanków. trzepotały skrzydłami otulając wieś w dolinie snu. na ścianach wisiały kalendarze z wykrzywionymi uśmiechami. kartki opadały i rozpływały się na wietrze
cdn.
Ostatnio zmieniony wt 27 mar, 2012 przez maryla stelmach, łącznie zmieniany 4 razy.
maryla stelmach
- pierzemaryla stelmach pisze: rwały pierza
pięknie opisane i tyle poezji- proza poetycka- gratuluję
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.