Aleksander Kowaleński
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Nieznany tłumacz na rosyjski Mickiewicza, Słowackiego, Ibsena, Konopnickiej. Postać niezwykła, tajemnicza i tragiczna.
Umieszczam tu jego ocalałe wiersze - jako inspirację dla kogoś - może?...
---------------------------------
Александр Коваленский
СТИХИ ИЗ ЦИКЛА «ОТРОГИ ГОР»
Уже не в первый раз, в минуты роковые
Они приходят в мир для тайного труда,
Когда бьет грозный час возмездья и суда,
И морок гонит нас и страх сгибает выи…
В подпольи наших дум, где дремлют чуть живые
Останки чистоты, доверия, стыда,
Являются они – откуда и куда?
Пройдя сквозь все посты и рвы сторожевые.
И каждый, кто хоть раз воочью повстречал
Кого-нибудь из них – в сермяжном зипуне ли
Январским вечером, на знойной ли панели,
Страдой июльскою – на благостный причал
Торопит челн души, все муки, боли, раны,
Забыв под ласкою целительной охраны.
***
Бывают злые дни, когда тянуть невмочь
Сквозь чащу мелких бед трудов постылых бремя
И хочется кричать: прийди же нам помочь
Ты, знающий! Смотри: воронкой вьется время,
Высасывает мозг и дух уводит в ночь.
И снова сходит ночь. За окнами пурга
Бьет в стекла мутные, чуть-чуть колебля шторы.
А тут, где был диван, уже поют рога,
Скликая стадо коз, дремотно дышат горы…
Звенят источники, ковром цветут луга.
Цветущие луга! Живой воды родник!
Опять я вижу вас, увалы, горы, логи,
Опять слежу всю ночь, как всходит мой двойник
Тропой кремнистою на горные отроги,
Мой вождь полуночный, мой верный проводник!
Спеши, мой проводник! Тропа тесна, узка.
Неправый помысел, нестройное движенье…
Туманы волоча, кипит внизу река,
В лиловом сумраке двоится отраженье, -
Скорей! Дай руку мне! Пойдем, моя тоска!
Усни, моя тоска! Крыльцо, ступени, дверь,
И комната. И стол из досок горной ели.
Он входит. Он вошел. Что видит он теперь?
Чей голос слышит он? Опять крыло метели
Вьет в стекла мутные, скуля, как пленный зверь.
Скуля, как пленный зверь, о чем же в час мечты
Душа, ты плачешь вновь под этим мирным кровом?
О том ли, что на миг ты поняла черты
Избранья? О себе-ль? О долге ли суровом?
О тишине трудов, каких не знала ты?
Теперь их знаешь ты. Ни боли, ни тоски,
Лишь гарь пожарища. Вы, щедрыми дарами
Мой путь устлавшие, вы, сердца, маяки,
Опять я вижу вас за синими горами,
И все мои труды ничтожны и легки.
1941 г.
Umieszczam tu jego ocalałe wiersze - jako inspirację dla kogoś - może?...
---------------------------------
Александр Коваленский
СТИХИ ИЗ ЦИКЛА «ОТРОГИ ГОР»
Уже не в первый раз, в минуты роковые
Они приходят в мир для тайного труда,
Когда бьет грозный час возмездья и суда,
И морок гонит нас и страх сгибает выи…
В подпольи наших дум, где дремлют чуть живые
Останки чистоты, доверия, стыда,
Являются они – откуда и куда?
Пройдя сквозь все посты и рвы сторожевые.
И каждый, кто хоть раз воочью повстречал
Кого-нибудь из них – в сермяжном зипуне ли
Январским вечером, на знойной ли панели,
Страдой июльскою – на благостный причал
Торопит челн души, все муки, боли, раны,
Забыв под ласкою целительной охраны.
***
Бывают злые дни, когда тянуть невмочь
Сквозь чащу мелких бед трудов постылых бремя
И хочется кричать: прийди же нам помочь
Ты, знающий! Смотри: воронкой вьется время,
Высасывает мозг и дух уводит в ночь.
И снова сходит ночь. За окнами пурга
Бьет в стекла мутные, чуть-чуть колебля шторы.
А тут, где был диван, уже поют рога,
Скликая стадо коз, дремотно дышат горы…
Звенят источники, ковром цветут луга.
Цветущие луга! Живой воды родник!
Опять я вижу вас, увалы, горы, логи,
Опять слежу всю ночь, как всходит мой двойник
Тропой кремнистою на горные отроги,
Мой вождь полуночный, мой верный проводник!
Спеши, мой проводник! Тропа тесна, узка.
Неправый помысел, нестройное движенье…
Туманы волоча, кипит внизу река,
В лиловом сумраке двоится отраженье, -
Скорей! Дай руку мне! Пойдем, моя тоска!
Усни, моя тоска! Крыльцо, ступени, дверь,
И комната. И стол из досок горной ели.
Он входит. Он вошел. Что видит он теперь?
Чей голос слышит он? Опять крыло метели
Вьет в стекла мутные, скуля, как пленный зверь.
Скуля, как пленный зверь, о чем же в час мечты
Душа, ты плачешь вновь под этим мирным кровом?
О том ли, что на миг ты поняла черты
Избранья? О себе-ль? О долге ли суровом?
О тишине трудов, каких не знала ты?
Теперь их знаешь ты. Ни боли, ни тоски,
Лишь гарь пожарища. Вы, щедрыми дарами
Мой путь устлавшие, вы, сердца, маяки,
Опять я вижу вас за синими горами,
И все мои труды ничтожны и легки.
1941 г.
Ostatnio zmieniony czw 31 maja, 2012 przez Wolfox, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko ma tylko takie znaczenie, jakie temu nadamy...
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Liliano, to chyba o Tobie myślał Wolfox.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Jan Stanisław Kiczor
- Administrator
- Posty: 15130
- Rejestracja: wt 27 sty, 2009
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Moim zdaniem to wyzwanie dla Liliany. Warto przetłumaczyć.
Imperare sibi maximum imperium est
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
Wolfox to Ona, Mariolu.Mariola Kruszewska pisze:Liliano, to chyba o Tobie myślał Wolfox.
Przeczytałam wiersze. Muszę przyznać, że nazwisko i dorobek tego poety - tłumacza nie są mi znane. Poszperam na rosyjskich stronach, no i może spróbuję swoich sił, zobaczę, bo ostatnio zastój u mnie.
Pozdrawiam serdecznie, Mariolu
[ Dodano: Czw 31 Maj, 2012 ]
Janie, może spróbuję
[ Dodano: Czw 31 Maj, 2012 ]
Marino, miło, że zwróciłaś naszą uwagę na tego autora. Przyznaję, że nie słyszałam o nim.Wolfox pisze:Nieznany tłumacz na rosyjski Mickiewicza, Słowackiego, Ibsena, Konopnickiej. Postać niezwykła, tajemnicza i tragiczna.
Umieszczam tu jego ocalałe wiersze - jako inspirację dla kogoś - może?...
Jeżeli mi czas i wena pozwoli, to, być może, spróbuję swoich sil.
A jak odbierasz swojego ulubionego Marienhofa, czy Mierieżkowskiego w moim wydaniu?
Pozdrawiam serdecznie. Liliana
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Przepraszam, postaram się pamiętać o tym.Liliana pisze: Wolfox to Ona, Mariolu.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Znalazłam kilka wzmianek w google.ru, są, niestety, bardzo skąpe, przytaczam:
Aleksandr Kowalenski (1897 - 1965) – poeta, tłumacz, kuzyn poety Aleksandra Błoka, przyjaciel poety i mistyka Daniiła Andriejewa, autor książek dla dzieci. W 1944 r wydał książkę z tłumaczeniami utworów J. Słowackiego, poemat A. Mickiewicza „Grażyna”(jako oddzielne wydanie), w 1946 r książkę z tłumaczeniami wierszy M. Konopnickiej. Wkrótce został aresztowany (w związku ze sprawą Andriejewa), z obozu wrócił w styczniu 1956 r.
Prawie wszystkie jego utwory zostały zniszczone przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego.
Tu jest kilka tłumaczeń ze Słowackiego i Konopnickiej, jeśli ktoś byłby zainteresowany:
http://www.vekperevoda.com/1887/kovalen.htm
Znalazłam cykl, z którego pochodzą wiersze, załączone przez Wolfox, ale chyba jestem zbyt cienki bolek, żeby się porywać na poezję takich lotów.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy odwiedzają ten dział. Liliana
Aleksandr Kowalenski (1897 - 1965) – poeta, tłumacz, kuzyn poety Aleksandra Błoka, przyjaciel poety i mistyka Daniiła Andriejewa, autor książek dla dzieci. W 1944 r wydał książkę z tłumaczeniami utworów J. Słowackiego, poemat A. Mickiewicza „Grażyna”(jako oddzielne wydanie), w 1946 r książkę z tłumaczeniami wierszy M. Konopnickiej. Wkrótce został aresztowany (w związku ze sprawą Andriejewa), z obozu wrócił w styczniu 1956 r.
Prawie wszystkie jego utwory zostały zniszczone przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego.
Tu jest kilka tłumaczeń ze Słowackiego i Konopnickiej, jeśli ktoś byłby zainteresowany:
http://www.vekperevoda.com/1887/kovalen.htm
Znalazłam cykl, z którego pochodzą wiersze, załączone przez Wolfox, ale chyba jestem zbyt cienki bolek, żeby się porywać na poezję takich lotów.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy odwiedzają ten dział. Liliana
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,
- Jan Stanisław Kiczor
- Administrator
- Posty: 15130
- Rejestracja: wt 27 sty, 2009
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
No, ale kiedyś trzeba chwycić byka za rogiLiliana pisze:chyba jestem zbyt cienki bolek, żeby się porywać na poezję takich lotów.
Imperare sibi maximum imperium est
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
myślę że dasz radę- nie musisz od razu- to nie wyścigi- zresztą chyba nie masz tu konkurencji
Ostatnio zmieniony pn 04 cze, 2012 przez Bożena, łącznie zmieniany 1 raz.
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.
To rezultat dzisiejszego wieczoru, może nie być doskonały, sorry.
Za słowa zachęty dziękuję, wszystkie uwagi mile widziane.
Уже не в первый раз, в минуты роковые
Они приходят в мир для тайного труда,
Когда бьет грозный час возмездья и суда,
И морок гонит нас и страх сгибает выи…
В подпольи наших дум, где дремлют чуть живые
Останки чистоты, доверия, стыда,
Являются они – откуда и куда?
Пройдя сквозь все посты и рвы сторожевые.
И каждый, кто хоть раз воочью повстречал
Кого-нибудь из них – в сермяжном зипуне ли
Январским вечером, на знойной ли панели,
Страдой июльскою – на благостный причал
Торопит челн души, все муки, боли, раны,
Забыв под ласкою целительной охраны.
To już nie po raz pierwszy, gdy ważą się losy,
Oni na świat przychodzą tajemne wieść misje,
Kiedy godzina sądu i odwetu bije,
Omamienia nas gonią i strach zgina torsy...
W podziemiach naszych myśli, gdzie drzemią półżywe
Szczątki czystości, zaufania, wstydu,
Pojawiają się oni – skąd i dokąd idą?
Omijając granice i straże wnikliwe.
I każdy, kto raz jeden ujrzał własnym okiem
Któregokolwiek z onych – w siermiężnej sukmanie,
Czy to w styczniowy wieczór, czy w ziemi rozgrzanej
Porą lipcowych zbiorów – do przystani błogiej
Kieruje czółno duszy – bóle, rany, męki
Znikają pod dotykiem tajemnej opieki.
ew,:
Znikają pod dotknięciem/pieszczotą tajemniczej ręki.
jeszcze jeden wariant, chyba najlepszy:
znikają pod dotknięciem opiekuńczej ręki :-)
Za słowa zachęty dziękuję, wszystkie uwagi mile widziane.
Уже не в первый раз, в минуты роковые
Они приходят в мир для тайного труда,
Когда бьет грозный час возмездья и суда,
И морок гонит нас и страх сгибает выи…
В подпольи наших дум, где дремлют чуть живые
Останки чистоты, доверия, стыда,
Являются они – откуда и куда?
Пройдя сквозь все посты и рвы сторожевые.
И каждый, кто хоть раз воочью повстречал
Кого-нибудь из них – в сермяжном зипуне ли
Январским вечером, на знойной ли панели,
Страдой июльскою – на благостный причал
Торопит челн души, все муки, боли, раны,
Забыв под ласкою целительной охраны.
To już nie po raz pierwszy, gdy ważą się losy,
Oni na świat przychodzą tajemne wieść misje,
Kiedy godzina sądu i odwetu bije,
Omamienia nas gonią i strach zgina torsy...
W podziemiach naszych myśli, gdzie drzemią półżywe
Szczątki czystości, zaufania, wstydu,
Pojawiają się oni – skąd i dokąd idą?
Omijając granice i straże wnikliwe.
I każdy, kto raz jeden ujrzał własnym okiem
Któregokolwiek z onych – w siermiężnej sukmanie,
Czy to w styczniowy wieczór, czy w ziemi rozgrzanej
Porą lipcowych zbiorów – do przystani błogiej
Kieruje czółno duszy – bóle, rany, męki
Znikają pod dotykiem tajemnej opieki.
ew,:
Znikają pod dotknięciem/pieszczotą tajemniczej ręki.
jeszcze jeden wariant, chyba najlepszy:
znikają pod dotknięciem opiekuńczej ręki :-)
Ostatnio zmieniony wt 05 cze, 2012 przez Liliana, łącznie zmieniany 3 razy.
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,
- dla mnie- mistrzostwo- :-)
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.
znasz moje zdanie- to nie łechtanie :-) :-) :-)
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.
Jeden ze znanych tłumaczy poezji (bodajże Barańczak, ale głowy na ucięcie nie dam) kiedyś powiedział, że aby przetłumaczyć wiersz, trzeba go napisać na nowo. Dla mnie to znaczy – przeżyć go w sobie i „zrodzić” na nowo... Dlatego trzeba się z nim zżyć, wyboleć go w sobie, zachłysnąć się w niemym zachwycie... i nadać wierszu nowy głos w swoim języku. Przekład wcale nie musi być zwierciadlanym odbiciem oryginału, słowo po słowie... Kunszt polega na zachowaniu systemu wersyfikacyjnego oryginału (jeżeli pozwala na to rytmika języka) i połączeniu go z całym ładunkiem emocji, obecnym w oryginale.
Piszę to dlatego, że... Twój przekład jest wierny, jest w nim wszystko... ale wiesz, tak trudno jest oddać tajemnicę. Tylko ona gdzieś umyka, krzynkę rozmywa się...
Nie obraź się, to nie jest krytyka, raczej refleksja – wiem, jakie trudne zadanie było przed Tobą...
Na marginesie, właśnie dlatego nie tłumaczę wierszy – mam na nie za małe serce :)
Piszę to dlatego, że... Twój przekład jest wierny, jest w nim wszystko... ale wiesz, tak trudno jest oddać tajemnicę. Tylko ona gdzieś umyka, krzynkę rozmywa się...
Nie obraź się, to nie jest krytyka, raczej refleksja – wiem, jakie trudne zadanie było przed Tobą...
Na marginesie, właśnie dlatego nie tłumaczę wierszy – mam na nie za małe serce :)
Wszystko ma tylko takie znaczenie, jakie temu nadamy...
Ależ ani mi w głowie obrażanie się.Wolfox pisze:Nie obraź się, to nie jest krytyka, raczej refleksja
Jestem Ci wdzięczna za tak obszerny komentarz i szczerą wypowiedź.
Myślę, że trzeba być prawdziwym poetą, aby sprostać zadaniu, a ze mnie raczej zwykły wyrobnik pióra, któremu czasem coś tam się uda.
Serdecznie Cię pozdrawiam Liliana
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,