Rozważania u schyłku

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
maybe
Posty: 5330
Rejestracja: pt 06 maja, 2011

Post autor: maybe »

Zestarzałem się. Każdego to czeka, nie ma co ubolewać nad tym procesem nieodwracalnym i nieuniknionym. Ważne tylko czy to co minęło było coś warte. I tu pytanie – co i dla kogo ma być warte? Powiedzmy dla nas samych.
Całe moje życie to służba, a w moim przypadku i służba, i drużba. Kiedy to się zaczęło?
Nieważne, kiedyś tam w przeszłości, dawno temu. Matki nie pamiętam, a ojca właściwie nigdy nie poznałem, wiem tylko, że był rodowitym Niemcem. Matka była piękna, po niej odziedziczyłem ponoć urodę. Za to po ojcu słuszny wzrost i atletyczną budowę, może nawet zbyt atletyczną. Ale to akurat w mojej pracy atut, nie żadna przeszkoda. Nigdy przecież nie startowałem w konkursach piękności.
Moi Państwo zatrudnili mnie jako podrostka. Trzeba przyznać, wtedy traktowali mnie jak własne dziecko, choć od początku było jasne, że jestem ich pracownikiem. No, nie tylko pracownikiem, przede wszystkim przyjacielem Rodziny. I tak też byłem postrzegany, a
przynajmniej takie były moje odczucia. Pokochałem ich wszystkich i dlatego ta moja służba nie była uciążliwa. Zaangażowany byłem we wszystkie ich sprawy całym sobą. Mogli na mnie polegać i zdawali sobie z tego sprawę. Przy mnie mogli czuć się bezpieczni. Co za to? Własny ciepły kąt, wyżywienie, opieka lekarska i to co ważne – ich sympatia. Wspólny relaks przy kawie, spacery, wieczorne oglądanie telewizji.
Kiedyś chciałem pracować w policji. Po włamaniu do sąsiadów było tam dochodzenie i miałem okazję przyjrzeć się pracy śledczego. Podobało mi się. Ba! Wyglądało to imponująco, ale jak tam jest naprawdę przecież nie wiem. Wszystko ma złe i dobre strony, dobrze tam gdzie nas nie ma. Moja praca też coś warta. Przynajmniej była.
Niedawno, na którymś ze spacerów właśnie, zorientowałem się, że niedosłyszę. Ktoś z Rodziny mówił do mnie chyba gdy byłem odwrócony, a ja nic, zero reakcji. Usłyszałem
dopiero wtedy, gdy któreś z nich krzyknęło głośniej. Jak głośno nie wiem, wiem tylko, że dla mnie był to ledwie szmer, na który zareagowałem właściwie instynktownie. Zaskoczenie było wtedy po obu stronach, ale nikt nie daje mi teraz odczuć, że coś jest nie tak. Po prostu – ja staram się zbytnio nie oddalać, a oni mówią do mnie o kilka tonów głośniej z użyciem gestykulacji gdy patrzę. I wszystko w porządku. W porządku … No, nazwijmy to porządkiem.
Bo też i od niedawna mam pomocnika. Taki małolat, szczeniak jeszcze. Dość rozgarnięty, szybko się uczy i szczerze mówiąc lubię go. Trochę też odmłodniałem przy nim, mobilizuje taki młokos, no cóż. Ale też, zwłaszcza na początku gdy się pojawił, było i inne uczucie –
połączenie żalu i rozczarowania. Z dystansem traktowałem gówniarza, bywało, że i warknąłem, ale cóż, nie jestem kretynem ani starym złośliwcem. Przecież wiem, że nie daję sam rady, że pomoc jest konieczna. A zresztą dziecko to dziecko, obojętne – ludzkie, psie, kocie – dziecku należy się dzieciństwo, opieka i godziwe traktowanie ze strony nas, dorosłych.
Kocham dzieci. Uwielbiam Małą – kiedy śmieje się na mój widok i wyciąga swoje drobne rączki, serce mi topnieje jak wosk i wiem, że zrobiłbym dla niej wszystko, łącznie z oddaniem swojego długiego żywota gdyby to było konieczne i komuś potrzebne, he, he. Zostawiają ją czasem pod moją opieką i jestem z tego dumny. Nie miałem własnych dzieci, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, ale mam słabość do tych małych istot. Dobra ze mnie niańka.

Pada, nie chce się wystawić nosa na zewnątrz. I znowu łamie mnie w kościach, stąd ten nostalgiczny nastrój i skłonność do rozważań nad życiem doczesnym. Wiem, posiwiałem, niedosłyszę, niedowidzę, ciężko mi się zebrać z pozycji leżącej, coraz ciężej. Straciłem zdrowie i siłę, a mimo to jestem tu nadal i czuję, że szanują mnie jak dawniej. Rozkleiłem się. Ech, wolno mi, zestarzałem się i niewiele mi zostało, zdaję sobie z tego sprawę, ale niczego nie żałuję. Mam szacunek dla siebie, swojej pracy i chlebodawców, a że nie jestem w stanie im służyć jak dawniej, trudno. W końcu trzynaście krzyżyków dźwigam na karku, to dużo jak na owczarka.
Ostatnio zmieniony czw 28 cze, 2012 przez maybe, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Monika_S
Posty: 1422
Rejestracja: wt 12 sty, 2010
Lokalizacja: Radom/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Monika_S »

Zaskoczyło mnie zakończenie.
maybe pisze:Straciłem zdrowie i siłę, a mimo to jestem tu nadal i czuję, że szanują mnie jak dawniej.
I to jest najważniejsze, choć niestety nie zawsze tak jest, ponieważ często starość spychana jest gdzieś poza margines.

Ciekawe te psie rozważania. Myślę, że zwierzęta mają w sobie często więcej pokory i zgody ze światem niż ludzie.

Pozdrawiam :rozyczka:
"Nie komentujesz wierszy innym - nie dziw się, że inni nie komentują Twoich"
Awatar użytkownika
maybe
Posty: 5330
Rejestracja: pt 06 maja, 2011

Post autor: maybe »

Dziękuję za czytanie Moniko.
Zakończenie miało zaskoczyć i cieszę się, że tak się stało ;-)
To prawda, zwierzęta mają w sobie więcej pokory i zgody na to co następuje, tak jak piszesz.
:rozyczka:
Wiem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć jak mało wiem.
Awatar użytkownika
Jan Stanisław Kiczor
Administrator
Posty: 15130
Rejestracja: wt 27 sty, 2009
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Jan Stanisław Kiczor »

Dopiero przeczytałem i myślę sobie: dobre to jest. Zakończenie super. :rozyczka: :rozyczka: :rozyczka:
Imperare sibi maximum imperium est

„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
Awatar użytkownika
maybe
Posty: 5330
Rejestracja: pt 06 maja, 2011

Post autor: maybe »

Dzięki Janie. Czyli udało mi się ;-)
Wiem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć jak mało wiem.
Awatar użytkownika
Liliana
Posty: 6654
Rejestracja: pt 05 lis, 2010
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: Liliana »

juz pierwsze zdanie zachęcilo mnie do czytania, nastolatką nie jestem,
a zakończenie zaskoczyło, bardzo pozytywnie :rozyczka:
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,
Awatar użytkownika
maybe
Posty: 5330
Rejestracja: pt 06 maja, 2011

Post autor: maybe »

Cieszę się, że pozytywnie Liliano. Ano, też nie jestem już nasto-, sto jeszcze nie, więc póki co porozważałam w imieniu psa ;-) Dziękuję :rozyczka:
Wiem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć jak mało wiem.
Awatar użytkownika
Bożena
Posty: 5397
Rejestracja: śr 01 wrz, 2010
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Post autor: Bożena »

no zakończenie- rewelka- cały tekst zresztą też :rozyczka: :rozyczka: :rozyczka:
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.
Awatar użytkownika
maybe
Posty: 5330
Rejestracja: pt 06 maja, 2011

Post autor: maybe »

Dzięki Bożena ;-) :rozyczka:
Wiem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć jak mało wiem.
ALUTKA
Posty: 1972
Rejestracja: pt 12 lis, 2010

Post autor: ALUTKA »

Spodziewałam się psiej opowieści :) pierwsze niedosłyszę - do poprawki:) buź
lubię Twoje opowieści :rozyczka:
Awatar użytkownika
maybe
Posty: 5330
Rejestracja: pt 06 maja, 2011

Post autor: maybe »

Dzięki Alu, poprawione :oops: :-) :rozyczka:
Wiem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć jak mało wiem.
ALUTKA
Posty: 1972
Rejestracja: pt 12 lis, 2010

Post autor: ALUTKA »

a ja czekam na dalsze opowieści - maybe - no ?
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Piękna opowieść, Basiu! Świetnie napisana!
Dawno niczego nie zamieszczałaś - ani tu, ani w "Wierszach". Brakuje Twojego spojrzenia na świat... :rozyczka: