Po

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Zojka
Posty: 182
Rejestracja: ndz 28 wrz, 2008
Lokalizacja: Mazowsze

Post autor: Zojka »

Po …

zamknięta w klasztorze osobistej tragedii
paciorkami różańca zamykała oczy
zaprawione czuwaniem serce
otoczone murem zwalniało
tempo kochania

zapomniała o oknie

intruz promień w pyłku kurzu
wpuścił podmuch życia

zaczęła oddychać słowami
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Zojka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pisać, to znaczy odbywać sąd nad samym sobą. Henryk Ibsen
Tomasz Kowalczyk

Post autor: Tomasz Kowalczyk »

Czy klasztor jest tak niekorzystnym miejscem, jakim przedstawiłaś go w wierszu? To miejsce samotności, ale nie osamotnienia, to miejsce wyciszenia, ale nie zgaszenia, wreszcie klasztor to miejsce tętniące życiem... innym od światowego.
[quote=""Zojka""]zamknięta w klasztorze osobistej tragedii [/quote]
Klasztor tymczasem utożsamiłaś z miejscem przymusowego odosobnienia, z więzieniem...
Utwór nie chwycił za serce, ponieważ wątek jest dosyć powszedni i również takimi słowami poprowadzony.
Zastanawiam się nad tytułem... Aby tytuł nie tylko świadczył o wierszu, lecz był jego początkiem zintegrowanym z tekstem...

Pozdrawiam

Tomek
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Tomasz Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous »

A ja jestem za klasztorem osobistej tragedii.
Gdyby Jezus zamknął się w klasztorze, to by ani nie uzdrawiał (prócz kolegów), ani budził do życia. I zamiast żywego słowa mielibyśmy przekazy z rękopisów jakiegoś mnicha.
Sztuką jest żyć między ludźmi i dla ludzi. Takie prywatne ocalanie tyłka w klasztorze cuchnie bzdurną średniowieczną ascezą.
Poza tym klasztory wrosły naszą wyobraźnię jako miejsca przymusowego odosobnienia.
Przez wieki karą dla nieposłusznych panienek bywał klasztor. Tam możni rodzice chowali swój wstyd gdy latorośl nie szła drogą jaką wypadałoby.

Wiersz zarówno mógł powstać po traumatycznym przeżyciu (zawodzie miłosnym), jak i dotyczyć dosłownie sytuacji zakonnicy z przymusu która ukojenie znajduje w Słowie lub słowie.
Zatem wiersz jeśli rozumieć jako wynurzenia kolejnej nastolatki ze złamanym sercem (z szacunkiem do serca i do nastolatki) to wypada przyznać rację Tomkowi -ale to już było.
Jeśli natomiast patrzeć w szerszym wymiarze interpretacji to ( a tak wolę i patrzę) ładnie ukazana ścieżka pokonywania przeciwieństw losu i odnalezienia siebie w finale.
Zatem widzę wiersz o męczennicy i mi się podoba baardzo.
Alem siem rozgadał <img>
Dziękuję Zojka
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Irena
Posty: 5446
Rejestracja: pt 26 wrz, 2008
Lokalizacja: Wielkopolska

Post autor: Irena »

Po....tak jak Nilmo..odbieram w szerszym wymiarze. Życie przygotowuje nam tak ascetyczne życie, że bez klasztornego odosobnienia można żyć jak pustelnik...dopóki. No właśnie , dopóki nie znajdziemy ujścia napęczniałego bólu w słowie. A może to być dotkliwy ból fizyczny, jak i psychiczne wyizolowanie ze świata.
Ale Zosiu pamiętaj,że na końcu zawsze jest słowo....słowo dla bliźniego, słowo dla czytelnika....i nigdy nie należy zamilknąć .

Bardzo mi się podoba ! :słonko:
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Irena, łącznie zmieniany 1 raz.
" siła pióra leży w pokorze do własnego słowa"- Mithril
Zojka
Posty: 182
Rejestracja: ndz 28 wrz, 2008
Lokalizacja: Mazowsze

Post autor: Zojka »

To jest wiersz o czyjejś tragedii osobistej. A po ... niej zamknięcie się tej osoby w samotności z bólem - w przenośni jak w klasztorze - na otaczającą rzeczywistość. Dopiero jakiś mały impuls, dał człowiekowi siłę do wyjścia do ludzi. Tomku, klasztor jest dobrym miejscem, nie tylko dla tych którzy go wybrali na życie, ale i tych którzy chcą przez jakiś czas pobyć z soba, wyciszyć i zregenerować siły. Irenko, mam takie samo podejście do radzenia sobie z problemami życiowymi. Po podzieleniu się z innymi, stają się lżejsze. Rozgadałam się jak Nilmo. Dzięki za refleksje.
Serdeczne pozdrówka. :hejka:
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Zojka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pisać, to znaczy odbywać sąd nad samym sobą. Henryk Ibsen