Żywot istotot (nie)żywych.

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
roztańczona
Posty: 158
Rejestracja: ndz 05 maja, 2013
Lokalizacja: Żary

Post autor: roztańczona »

Każdy mi mówił, że mam być sobą. Nie przejmować się innymi. Dążyć do wyznaczonego celu. A więc tak zrobiłam. Moim celem było zjeść wymarzony obiad! Ogromny wybór, mnóstwo dodatków, wszystko za darmo! To było możliwe tylko w jednym miejscu.

Do domu państwa Nowaków musiałam się dostać przez okno. Szpara była niewielka, ale bez problemu się przecisnęłam. Trafiłam do kuchni. Bingo! We właściwym miejscu o właściwym czasie – w kuchni nikogo nie było. Zobaczyłam otwartą szafkę. Przyspieszyłam raptownie i za chwilę już byłam wewnątrz niej. Jedzenia było od groma! Płatki śniadaniowe, makarony, kasza, ryż, rozsypane budynie i kisiele, mleko w proszku! Istny raj! Byłam taka szczęśliwa! Osiągnęłam swój cel. Objadałam się do rozpuku.
Pamiętam, jak moja babcia przyniosła do domu makaron. Smak był przecudowny! Teraz, gdy delektowałam się nim powoli, rozmyślałam o niej. Tak bardzo mi jej brakuje! Zginęła. Zabił ją potwór.

Gdy tak rozmyślałam, a oczy szkliły mi się od łez, przypomniało mi się, gdzie jestem. Musiałam już iść. Martwiłam się o moje dzieci, które zostały w domu całkiem same. Wzięłam tyle jedzenia, ile zdołałam udźwignąć i ruszyłam w drogę powrotną. Gdy wydostałam się z szafki moje przerażenie było nieopisane! Nie wiedziałam, którędy mam wrócić na zewnątrz. Okno było zamknięte. Spanikowałam. Zaczęłam gwałtownie pukać w szybę. Nic nie dawało, szkło nie ustępowało. Nagle usłyszałam czyjeś głosy. To byli państwo Nowakowie! Bałam się okropnie! Słyszałam o nich różne opowieści. Mogło to się źle dla mnie skończyć. Pukałam w szybę coraz bardziej energicznie.
Nagle do kuchni wszedł pan Nowak z gazetą w ręku. Usiadł na taborecie i zaczął czytać.

- Co jest, u diabła?! – krzyknął, słysząc irytujący dźwięk.

Potwór popatrzył prosto na mnie! Miał bardzo groźny wzrok. Widziałam w nich wściekłość. Patrzył na mnie wzrokiem, który mówił mi, że źle się zachowałam. Nie powinnam mu przeszkadzać. To było bardzo złe z mojej strony.

Bestia zwinęła gazetę w rulon i mocno się zamachnęła. Wiedziałam, że skończę, jak babcia. Chcąc dobrze dla rodziny. Wiedziałam, że nie ma dla mnie ratunku. Ten człowiek był nieobliczalny. Wyrządzał mi ogromną krzywdę za to, że nieumyślnie przeszkodziłam mu w czytaniu. Ogłuszona spadłam na ziemię i umarłam.

Co mogłam zrobić? Muchy nie mają takich praw, jak ludzie. Ludzie mogą wszystko. Są naszymi władcami, a jednocześnie bestiami, czyhającymi na naszą śmierć. Zrozumiałam wtedy, że oni kierują się innymi zasadami, niż my – zwykłe, małe owady. Oni mogą okradać, oszukiwać i zabijać. My – a co my możemy?
Awatar użytkownika
maybe
Posty: 5330
Rejestracja: pt 06 maja, 2011

Post autor: maybe »

:-) :-* Sympatyczne, mimo tragicznego zakończenia :-[ Naprawdę. Już wspomniałam, że posiadasz prócz wrażliwości, empatię. Obie te cechy może nie ułatwiają życia, ale sprawiają, że jest ono o wiele bogatsze od przeciętnego.
Jeśli będziesz miała czas i oczywiście ochotę, tu niżej jest parę moich opowiadań, w których też jest spojrzenie od tej drugiej strony, tych niemówiących, którzy żyją obok nas - zwłaszcza w "Rozważaniach o zmierzchu". Niekoniecznie jest to właściwe spojrzenie, tego przecież nie znamy tak naprawdę, ale nie zaszkodziło spróbować przełożyć na język ludzki :-) Pozdrawiam :rozyczka:
Wiem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć jak mało wiem.
roztańczona
Posty: 158
Rejestracja: ndz 05 maja, 2013
Lokalizacja: Żary

Post autor: roztańczona »

Dziękuję za odpowiedź. Przeczytam, pomyślę, coś pozmieniam. :) Już się biorę za czytanie :)