Odnaleźć słońce

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
faustynka
Posty: 26
Rejestracja: wt 06 sie, 2013

Post autor: faustynka »

W pewnej krainie, gdzie już od ponad roku było ciemno jak w nieoświetlonej piwnicy i gdzie kiedyś słońce miało swoje mieszkanie, mieszkał mały Janek, który za wszelka cenę chciał odnaleźć słońce, aby w końcu na ludzkich twarzach zapanowała radość, a szczególnie na twarzy jego mamy.
Słońce zostało skradzione przez złego czarnoksiężnika, ale nikt nie miał odwagi, aby je odzyskać, oprócz tego chłopca, który nie mógł już dłużej patrzeć na pochmurną i smutną twarz swojej mamy.
Postanowił, że wyruszy następnego dnia, kiedy mama będzie jeszcze spać..
Zbliżając się do siedziby czarownika poczuł, że ze strachu cały drży. W jednej chwili chciał zawrócić, ale w pamięci stanęła mu płacząca mama i wtedy postanowił, że się nie podda, dla mamy.
W około szalał silny wiatr, wszędzie było ciemno i pochmurno i tak idąc, w końcu zobaczył czarnoksiężnika grotę.
- Nareszcie. Boję się, ale muszę iść. Kocham mamę - mówiąc to, czuł, że zimny pot spływa mu po plecach.
Czarnoksiężnik widząc chłopca bardzo się zdenerwował, postanowił, że rzuci zaklęcie:
- A masz smarkaczu.! Niech ogromny deszcz z gradem spadnie na niego – krzyknął to z całej swej siły.
W ten zaczął padać ogromy deszcz z gradem, chłopak ogromnie się przestraszył, ale szedł dalej. Miłość do mamy okazała się silniejsza niż strach.
Czarnoksiężnik był bardzo zaskoczony i nie wiedział co począć. Postanowił, że wpuści do środka tego chłopca i zobaczy co dalej.
Chłopak był cały przemoczony kiedy stanął przed nim.
- Proszę cię, błagam, oddaj nam słońce. Ludzie w naszej wiosce są bez przerwy smutni… - mówiąc to, bał się podnieść oczy do góry.
Czarownik nie pozwolił dokończyć mu, przerwał w pół zdania.
- Co? Jak śmiesz mnie o to prosić? Nie wiesz przecież, że mam wielką władzę i jak ze chcę, to mogę cie zabić? I tak chyba zrobię. Nie cierpię takich dzieciaków jak ty!!! – krzyczał szalenie i wymachiwał rękoma.
- Dlaczego ukradłeś słońce? – zapytał odważniej niż przedtem chłopiec.
- Co cię to obchodzi? – zasyczał.
- Mnie? – przybliżył się bliżej – bardzo, przyszedłem w nadziei, że mi je zwrócisz, robię to przede wszystkim dla mojej kochającej mamy, którą kocham nad życie. Nie mogę znieść, że wciąż płacze – mówiąc to, przybliżył się tak blisko do niego, że mogło mu grozić niebezpieczeństwo.
- Miłość, a więc miłość, to przecież głupota! Jak szybko się zaczęła, tak szybko minie, ona po prostu nie ma sensu. Miłości tak naprawdę nie ma! Kochasz, starasz się dla tej drugiej osoby, a ona ma cię gdzieś? Po ci kochać mamę? I tak zapomni o tobie, jak o zeszłorocznym śniegu. Miłość, miłość jest dla głupców rozumiesz? – mówiąc to bez przerwy krzyczał.
W głowie czarownika kłębiły się myśli, przychodziły stare wspomnienia, które wywoływały ogromny ból.
W jednej chwili przypomniał sobie jak kiedyś szalenie kochał kobietę, którą uważał za cały jego świat. Wiele razy został przez z nią zdradzony, i to nie jeden raz, ale zawsze przebaczał jej, jakby nic się nie stało, ale pewnego dnia coś w nim pękło, nie mógł już tego znieść, czuł się oszukany, zdradzony, taki nędzy i mały, że musiał coś z tym zrobić, w jednej chwili tą którą kochał, znienawidził i to bardzo. Od tej pory była w jego oczach już bez znaczenia. Nie chciał być już dobrym i kochać kogokolwiek, czuł, że życie nie jest tego warte, aby on taki był. Z dnia, na dzień pielęgnował w sobie gorycz do wszystkiego co dobre, piękne, co daje nadzieję, co trwa wiecznie, czyli szczególnie miłość. Stał się zgorzkniałym człowiekiem, którego bali się bardzo ludzie i to go zachwycało, w końcu poczuł, że żyje. Za wszelką cenę postanowił, że posiądzie wiedzę i magię, dzięki której stanie się wszechpotężny, wiedzę, która jest zła. Kiedy dowiedział się, że w pewnej krainie jest mieszkanie słońca, dzięki któremu ludzie są szczęśliwi, postanowił, że je ukradnie. Jak postanowił, tak też i zrobił.
- Matka? Matka? Powiadasz chłopcze, że kocha cię – mówił to szyderczo – a czy będzie za tobą płakać jak cię zabiję? Powiedz mi? – czarownik wypowiedział te słowa i walnął ręką w stół.
- Moja mama jest dla mnie wszystkim. Mój tato, kiedy byłem mały zostawił nas dla innej kobiety, a raczej kobiet. Mamusia mówiła, że wciąż mu przebaczała i on wracał do nas, ale w końcu coś w niej pękło i po jakimś czasie nie wytrzymała i zostawiła go. Odeszliśmy od niego i wtedy mama wpadła w ciężką depresję i po dzień dzisiejszy bardzo płacze i to całymi dniami. Chciałbym, aby w końcu się uśmiechnęła i dlatego przyszedłem tu – powiedział to cichutko.
Te słowa dla czarownika były jak cios, czuł, że coś się z nim dzieje, że topi się lód, który pokrył serce.
- Nie wytrzymam – wybuchnął silnym płaczem- dlaczego, życie jest takie okropne, mój chłopcze? Dlaczego przyszedłeś i zburzyłeś mój świat? Nie wytrzymam już tego – mówiąc to miał sto myśli w głowie, które podpowiadały mu, aby zakończyć ten żywot, bo nie wytrzyma już tego bólu, który przyniosła mu ta miłość i przez nią stał się taki zły.
Ale kiedy tak spoglądał w oczy chłopca, przypomniała mu się jego mama, która codziennie śpiewała mu piękne piosenki, jak tuliła go, kiedy ojciec wracał do domu pijany i ich bił, wtedy czuł się taki bezpieczny.
W pewnym momencie krzyknął:
- Chłopcze, nie pozwolę na to, aby twoja mama płakała i abyś ty cierpiał – mówiąc to, czuł ulgę na sercu i to właśnie teraz kiedy w końcu poczuł, że miłość jest niczym. Dzięki temu chłopcu, który z miłości do matki przyszedł do niego, poczuł, że jest wolny od zła.
Chłopak patrzył wciąż na niego, nie mógł nic z tego pojąć, ale cieszył się, że odzyska słońce.
- Dziękuję – powiedział chłopak, patrząc głęboko w oczy czarownika.
- Ależ proszę, w końcu zrobię coś dobrego – mówiąc to, zaczął głośno się śmiać.
Chłopak myślał, że czarownik oszalał , ale po pewnym czasie odezwał się do niego takim łagodnym i pięknym głosem, że aż serce mu zadrżało z zachwytu.
- To ja ci dziękuję, cieszę się, że stanąłeś na mojej drodze życia – mówiąc to, ucałował chłopca w czoło.
Czarownik, a jak się okazało Daniel, oddał słońce.
Mały Janek wrócił do wioski jako bohater. Jego mama kiedy dowiedziała się co zrobił jej syn, w końcu uśmiechnęła się serdecznie do chłopca, dzięki temu Janek poczuł, że zrobił coś naprawdę dobrego. Jego mama zobaczyła, że ma na świecie dla kogo żyć i po co, że ma taką osobę, która ją bardzo mocno kocha.
Daniel zamieszkał we wsi, wraz z Jankiem i jego mamą, która traktowała go jak swojego syna. W końcu czuł się naprawdę szczęśliwy i zobaczył czym naprawdę jest prawdziwa miłość.
A i słońce zaczęło ponownie radować ludzi swymi ożywczymi promieniami.