Halina Poświatowska
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Chcę pisać o tobie
twoim imieniem wesprzeć skrzywiony płot
zmarzłą czereśnię
o twoich ustach
składać strofy wygięte
o twoich rzęsach kłamać że ciemne
chcę
wplątać palce w twoje włosy
znaleźć wgłębienie w szyi
gdzie stłumionym szeptem
serce zaprzecza ustom
chcę
twoje imię z gwiazdami zmieszać
z krwią
być w tobie
nie być z tobą
zniknąć
jak kropla deszczu którą wchłonęła noc
***
mówisz - na śmierć
mówisz - na wieczność
a jeśli zmienisz się w drzewo
czy mogę liczyć na to że wzejdziesz
pod moim oknem
jeśli - w szybę
czy będzie można końcem języka
podrażnić twoje dzwoniące jestem
a jeśli - w wiatr
czy będę trawą którą rozszumisz
a jeśli - w światło
czy będę nocą którą rozproszysz
a jeśli - dniem
czy dobrą chmurą osłonisz
moją zmęczoną głowę
jak ją weźmiesz lekko
we włosy
pieszczotą palców zwinnych
szepczesz
trwam
***
szukam cię w miękkim futrze kota
w kroplach deszczu
w sztachetach
opieram się o dobry płot
i zasnuta słońcem
- mucha w sieci pajęczej -
czekam...
***
umarłe włosy nie tańczą
nie sprzeczają się z wiatrem
nie opadają na zmarznięte uszy
nie wabią palców ani ptaków
rozsypane na chłodnej poduszce
nie płoszą snu szelestem
w srebrnym deszczu nie mokną
nie drżą
na białym łóżku
leżą wystygłe głuche
i jeśli kwiat - to obco
jeśli uśmiech - obojętnie
słońce z nieba odeszło na palcach
to już noc
***
w twoich doskonałych palcach
jestem tylko drżeniem
śpiewem liści
pod dotykiem twoich ciepłych ust
zapach drażni -- mówi: istniejesz
zapach drażni -- roztrąca noc
w twoich doskonałych palcach
jestem światłem
zielonymi księżycami płonę
nad umarłym ociemniałym dniem
nagle wiesz -- ze mam usta czerwone
-- słonym smakiem nadpływa krew --
twoim imieniem wesprzeć skrzywiony płot
zmarzłą czereśnię
o twoich ustach
składać strofy wygięte
o twoich rzęsach kłamać że ciemne
chcę
wplątać palce w twoje włosy
znaleźć wgłębienie w szyi
gdzie stłumionym szeptem
serce zaprzecza ustom
chcę
twoje imię z gwiazdami zmieszać
z krwią
być w tobie
nie być z tobą
zniknąć
jak kropla deszczu którą wchłonęła noc
***
mówisz - na śmierć
mówisz - na wieczność
a jeśli zmienisz się w drzewo
czy mogę liczyć na to że wzejdziesz
pod moim oknem
jeśli - w szybę
czy będzie można końcem języka
podrażnić twoje dzwoniące jestem
a jeśli - w wiatr
czy będę trawą którą rozszumisz
a jeśli - w światło
czy będę nocą którą rozproszysz
a jeśli - dniem
czy dobrą chmurą osłonisz
moją zmęczoną głowę
jak ją weźmiesz lekko
we włosy
pieszczotą palców zwinnych
szepczesz
trwam
***
szukam cię w miękkim futrze kota
w kroplach deszczu
w sztachetach
opieram się o dobry płot
i zasnuta słońcem
- mucha w sieci pajęczej -
czekam...
***
umarłe włosy nie tańczą
nie sprzeczają się z wiatrem
nie opadają na zmarznięte uszy
nie wabią palców ani ptaków
rozsypane na chłodnej poduszce
nie płoszą snu szelestem
w srebrnym deszczu nie mokną
nie drżą
na białym łóżku
leżą wystygłe głuche
i jeśli kwiat - to obco
jeśli uśmiech - obojętnie
słońce z nieba odeszło na palcach
to już noc
***
w twoich doskonałych palcach
jestem tylko drżeniem
śpiewem liści
pod dotykiem twoich ciepłych ust
zapach drażni -- mówi: istniejesz
zapach drażni -- roztrąca noc
w twoich doskonałych palcach
jestem światłem
zielonymi księżycami płonę
nad umarłym ociemniałym dniem
nagle wiesz -- ze mam usta czerwone
-- słonym smakiem nadpływa krew --
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Stokrotka, łącznie zmieniany 1 raz.
szukam cię w miękkim futrze kota
w kroplach deszczu
w sztachetach
opieram się o dobry płot
i zasnuta słońcem
- mucha w sieci pajęczej -
czekam...
H. Poświatowska
w kroplach deszczu
w sztachetach
opieram się o dobry płot
i zasnuta słońcem
- mucha w sieci pajęczej -
czekam...
H. Poświatowska
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Oczyszczenie
Ponieważ kochała męża,
znalazła sobie kochanka.
Ponieważ oszukiwała męża fałszywą wiernością,
poszła do łóżka z kochankiem.
Ponieważ przestała być fałszywie wierna,
poczuła się uczciwa.
Ponieważ była uczciwa,
powiedziała kochankowi, że go kocha.
Ponieważ była uczciwa,
powiedziała kochankowi, że kocha także męża.
Ponieważ była uczciwa,
nieuczciwy kochanek porzucił ją.
Ponieważ kochanek ją porzucił,
poczuła się zdradzona.
Ponieważ poczuła się zdradzona,
wróciła do męża.
Coś ich teraz łączy.
Przełożyła
Monika J. Sujczyńska
Jego milczenie
Zachował szklistą skórę dzieciństwa.
Pod jego rękami kamienie stają się zwierciadłem
Jego oczy to ostrza.
Kto zamroził ziemię pod jego stopami?
Kto usta mu zamknął w horyzont?
Czemu słońce zachodzi, gdy się dotykamy?
Szukam słów pośród milczenia.
On szuka jedynie milczenia.
Wsuń tę stronicę pod jego język.
Otwórz mu ciało jak podczas operacji.
Niech miłość wejdzie czerwonym ostrzem.
Przełożyła
Teresa Truszkowska
Noże
Kobiety, które posiadł, są twarzami
bez oczu.
Wtargnął w nie na oślep
jak przecięty robak.
Przepłynął ich oceany
jak zraniony ryba
poszukująca schronienia.
Nocą, gdy nie może zasnąć,
śni o powtórnym
przepłynięciu tej rzeki,
której brzegi
obramowane są ustami,
a włosy zielsk
rosną wśród ciemnych osadów
dawnej krwi.
Dziś wieczór czuje samotność i lęk
w mieście mięsa i noży.
poddałabym się pod jego nóż
tak chętnie i ulegle,
że serce
stopniałoby mu jak masło
w ustach.
Przełożyła
Teresa Truszkowska
Rozwód
W garnku gotują się jajka.
Postukują
jak kastaniety.
Wkładam jedno do kieliszka
i ścinam czubek.
Pod trzęsącym się białkiem
jest mój pierwszy mąż.
Jakże zmalał
od naszego ostatniego spotkania!
— Zjedz mnie — mówi pokornie.
Waham się, po czym zaczynam jeść.
Gęste żółtko spływa mi
po udach.
Wyjmuję następne jajko
i ścinam czubek.
W środku jest mój drugi mąż.
To się lepiej udało.
— Lubiłeś białko — mówię,
— Ja lubiłam żółtko.
Nie odzywa się,
ale patrzy spode łba, jakby chciał powiedzieć:
— Każdy zawsze zjada mnie
na końcu.
Zabieram się do jedzenia,
ale wypluwam
jego czarne jak smoła włosy,
porcelanowe koronki zębów,
spinki, plomby,
oprawki okularów...
Piję kawę
i czytam "Timesa".
Jeszcze jedno jajko gotuje się w garnku.
Przełożyła
Monika J. Sujczyńska
Ponieważ kochała męża,
znalazła sobie kochanka.
Ponieważ oszukiwała męża fałszywą wiernością,
poszła do łóżka z kochankiem.
Ponieważ przestała być fałszywie wierna,
poczuła się uczciwa.
Ponieważ była uczciwa,
powiedziała kochankowi, że go kocha.
Ponieważ była uczciwa,
powiedziała kochankowi, że kocha także męża.
Ponieważ była uczciwa,
nieuczciwy kochanek porzucił ją.
Ponieważ kochanek ją porzucił,
poczuła się zdradzona.
Ponieważ poczuła się zdradzona,
wróciła do męża.
Coś ich teraz łączy.
Przełożyła
Monika J. Sujczyńska
Jego milczenie
Zachował szklistą skórę dzieciństwa.
Pod jego rękami kamienie stają się zwierciadłem
Jego oczy to ostrza.
Kto zamroził ziemię pod jego stopami?
Kto usta mu zamknął w horyzont?
Czemu słońce zachodzi, gdy się dotykamy?
Szukam słów pośród milczenia.
On szuka jedynie milczenia.
Wsuń tę stronicę pod jego język.
Otwórz mu ciało jak podczas operacji.
Niech miłość wejdzie czerwonym ostrzem.
Przełożyła
Teresa Truszkowska
Noże
Kobiety, które posiadł, są twarzami
bez oczu.
Wtargnął w nie na oślep
jak przecięty robak.
Przepłynął ich oceany
jak zraniony ryba
poszukująca schronienia.
Nocą, gdy nie może zasnąć,
śni o powtórnym
przepłynięciu tej rzeki,
której brzegi
obramowane są ustami,
a włosy zielsk
rosną wśród ciemnych osadów
dawnej krwi.
Dziś wieczór czuje samotność i lęk
w mieście mięsa i noży.
poddałabym się pod jego nóż
tak chętnie i ulegle,
że serce
stopniałoby mu jak masło
w ustach.
Przełożyła
Teresa Truszkowska
Rozwód
W garnku gotują się jajka.
Postukują
jak kastaniety.
Wkładam jedno do kieliszka
i ścinam czubek.
Pod trzęsącym się białkiem
jest mój pierwszy mąż.
Jakże zmalał
od naszego ostatniego spotkania!
— Zjedz mnie — mówi pokornie.
Waham się, po czym zaczynam jeść.
Gęste żółtko spływa mi
po udach.
Wyjmuję następne jajko
i ścinam czubek.
W środku jest mój drugi mąż.
To się lepiej udało.
— Lubiłeś białko — mówię,
— Ja lubiłam żółtko.
Nie odzywa się,
ale patrzy spode łba, jakby chciał powiedzieć:
— Każdy zawsze zjada mnie
na końcu.
Zabieram się do jedzenia,
ale wypluwam
jego czarne jak smoła włosy,
porcelanowe koronki zębów,
spinki, plomby,
oprawki okularów...
Piję kawę
i czytam "Timesa".
Jeszcze jedno jajko gotuje się w garnku.
Przełożyła
Monika J. Sujczyńska
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Mariola Kruszewska, łącznie zmieniany 1 raz.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Mizantrop wśród poetek
(Pamięci Maryny Cwietajewej, Anny Wickham, Sylvii Plath, siostry Szekspira etc.)
Prawdziwej niewolnicy
nie trzeba chłostać.
Ona chłoszcze się sama.
Nie pejczem ze skóry,
nie kijami, nie rózgami,
nie maczugą,
nie pałką,
ale cienkim pejczem
własnego języka
i dotkliwymi uderzeniami
jednej myśli
o drugą myśl.
Kto chociaż w połowie potrafi nienawidzieć jej tak,
i kto potrafi dorównać okrucieństwu
jak ona nienawidzi siebie?
jej samoudręcznia?
Do tego potrzeba
długich lat ćwiczeń.
Dwudziestu lat
chtrego pobłażania sobie
i wyrzekania się siebie,
by wreszcie
poczuć się królową
i jednocześnie nędzarką -
obiema naraz.
Powinna nie dowierzać sobie
w niczym oprócz miłości.
Powinna wybierać żarliwie
i niewłaściwie.
Powinna czuć się jak zagubiona jak pies
bez pana.
Powinna w kwestiach moralnych zwracać się
do lustra.
Powinna pokochać kozaka
albo poetę.
Nie powinna nigdy wychodzić z domu
bez zasłony makijażu.
Powinna nosić ciasne pantofle,
aby mieć świadomość niewoli.
Nie powinna nigdy zapominać,
że korzeniami tkwi w ziemi.
Chociaż uczy się łatwo
i uchodzi za zdolną,
wrodzona niewiara w siebie
powinna ją tak osłabić,
żeby rozmieniła się
na tysiąc drobnych talentów
i w ten sposób uprzyjemniała
nam życie
nie zmieniając go.
Jeśli będzie artystką
i zbliży się do geniuszu,
to samo posiadanie tego daru
sprawi jej taki ból,
że prędzej targnie się na swoje życie,
niż nas zawiedzie.
A kiedy umrze, będziemy płakać
i okrzykniemy ją świętą.
(Pamięci Maryny Cwietajewej, Anny Wickham, Sylvii Plath, siostry Szekspira etc.)
Prawdziwej niewolnicy
nie trzeba chłostać.
Ona chłoszcze się sama.
Nie pejczem ze skóry,
nie kijami, nie rózgami,
nie maczugą,
nie pałką,
ale cienkim pejczem
własnego języka
i dotkliwymi uderzeniami
jednej myśli
o drugą myśl.
Kto chociaż w połowie potrafi nienawidzieć jej tak,
i kto potrafi dorównać okrucieństwu
jak ona nienawidzi siebie?
jej samoudręcznia?
Do tego potrzeba
długich lat ćwiczeń.
Dwudziestu lat
chtrego pobłażania sobie
i wyrzekania się siebie,
by wreszcie
poczuć się królową
i jednocześnie nędzarką -
obiema naraz.
Powinna nie dowierzać sobie
w niczym oprócz miłości.
Powinna wybierać żarliwie
i niewłaściwie.
Powinna czuć się jak zagubiona jak pies
bez pana.
Powinna w kwestiach moralnych zwracać się
do lustra.
Powinna pokochać kozaka
albo poetę.
Nie powinna nigdy wychodzić z domu
bez zasłony makijażu.
Powinna nosić ciasne pantofle,
aby mieć świadomość niewoli.
Nie powinna nigdy zapominać,
że korzeniami tkwi w ziemi.
Chociaż uczy się łatwo
i uchodzi za zdolną,
wrodzona niewiara w siebie
powinna ją tak osłabić,
żeby rozmieniła się
na tysiąc drobnych talentów
i w ten sposób uprzyjemniała
nam życie
nie zmieniając go.
Jeśli będzie artystką
i zbliży się do geniuszu,
to samo posiadanie tego daru
sprawi jej taki ból,
że prędzej targnie się na swoje życie,
niż nas zawiedzie.
A kiedy umrze, będziemy płakać
i okrzykniemy ją świętą.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Mariola Kruszewska, łącznie zmieniany 1 raz.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
całuję we wszystkich kolorach świata
srebrno i złoto
ciemną czerwienią całuję
twoje wargi osuwają się ze mnie
fioletowo i chmurnie
gdy milczysz
błyskiem zębów
potrafię ubrać niebo
w najpiękniejszy wschód miłości
południe - dusznym zapachem pomarańczy
zniża się ku nam
bierze nas w siebie
rozżarzone niebieskie słońce
nic nie mówmy nocy - noc jest głucha
czarno całujemy się i zmroku
ręką gładząc sypką kocią sierść
srebrno i złoto
ciemną czerwienią całuję
twoje wargi osuwają się ze mnie
fioletowo i chmurnie
gdy milczysz
błyskiem zębów
potrafię ubrać niebo
w najpiękniejszy wschód miłości
południe - dusznym zapachem pomarańczy
zniża się ku nam
bierze nas w siebie
rozżarzone niebieskie słońce
nic nie mówmy nocy - noc jest głucha
czarno całujemy się i zmroku
ręką gładząc sypką kocią sierść
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Stokrotka, łącznie zmieniany 1 raz.
szukam cię w miękkim futrze kota
w kroplach deszczu
w sztachetach
opieram się o dobry płot
i zasnuta słońcem
- mucha w sieci pajęczej -
czekam...
H. Poświatowska
w kroplach deszczu
w sztachetach
opieram się o dobry płot
i zasnuta słońcem
- mucha w sieci pajęczej -
czekam...
H. Poświatowska
Jestem z upływającej wody
z liści które drżą
trącane dźwiękiem wiatru
przelatującego pośpiesznie
jestem z wieczoru
który nie chce usnąć
patrzy uparcie
głodnymi oczyma gwiazd
noc - poprzez niebieskie żyły
w każdym włóknie ciała
w końcach palców
pulsuje namiętnym niespełnionym
jestem ochrypłym głosem
milczącym głucho
nade mną dni
o wielkich pustych skrzydłach
mijają...
Halina Poświatowska
z liści które drżą
trącane dźwiękiem wiatru
przelatującego pośpiesznie
jestem z wieczoru
który nie chce usnąć
patrzy uparcie
głodnymi oczyma gwiazd
noc - poprzez niebieskie żyły
w każdym włóknie ciała
w końcach palców
pulsuje namiętnym niespełnionym
jestem ochrypłym głosem
milczącym głucho
nade mną dni
o wielkich pustych skrzydłach
mijają...
Halina Poświatowska
Ostatnio zmieniony czw 13 mar, 2014 przez Anita, łącznie zmieniany 1 raz.
Czy życie to nieuleczalna choroba?
Niemowlę rodzi się płacząc,
a my śmiejemy się.
Nieboszczyk uśmiecha się,
a my płaczemy.
Opieramy się,
nie chcąc wejść w tunel,
który wiedzie z życia do wieczności.
Blake radośnie chwalił Pana
na łożu śmierci.
Moja babka,
żadna z niej poetka,
uśmiecha się łagodnie.
Nigdy wcześniej nie widzieliśmy u niej
tak szczęśliwego uśmiechu.
Może ciało to tylko suknia,
co kiedyś była opięta,
a teraz wisi na nas, bo
rozpoczęliśmy dietę śmierci.
Może zrzucimy ją
lub oddamy ubogim duchem,
którzy jeszcze nie poznali,
jakim błogosławieństwem jest nagość?
Erica Jong
Niemowlę rodzi się płacząc,
a my śmiejemy się.
Nieboszczyk uśmiecha się,
a my płaczemy.
Opieramy się,
nie chcąc wejść w tunel,
który wiedzie z życia do wieczności.
Blake radośnie chwalił Pana
na łożu śmierci.
Moja babka,
żadna z niej poetka,
uśmiecha się łagodnie.
Nigdy wcześniej nie widzieliśmy u niej
tak szczęśliwego uśmiechu.
Może ciało to tylko suknia,
co kiedyś była opięta,
a teraz wisi na nas, bo
rozpoczęliśmy dietę śmierci.
Może zrzucimy ją
lub oddamy ubogim duchem,
którzy jeszcze nie poznali,
jakim błogosławieństwem jest nagość?
Erica Jong
Ostatnio zmieniony pt 14 mar, 2014 przez Anita, łącznie zmieniany 2 razy.
np. napisał [ Blake]:Anita pisze:Blake radośnie chwalił Pana
"Bo gdyby Bóg nie umarł dla Człowieka i nie oddał mu siebie
Na Wieczność, Człowiek istnieć by nie mógł, bo Człowiek jest Miłością
Tak jak i Bóg jest Miłością; każda życzliwość dla drugiego jest małą Śmiercią
W Boskim Wyobrażeniu człowiek inaczej istnieć nie może jak poprzez
Braterstwo.”
A do w.wym. wiersza. jest OK ale od warunkiem że na ostatnie pytanie odpowiemy : NIE!
dobrze więc że jest to tylko pytanie]
bo:
"błogosławieni ubodzy w duchu" {wg. Jezusa}, a tu raczej są poza błogosławieństwem,
nagość" wg. wiersza jest to stan ducha bez ciała -> to również kłóci się z przekazem ewangelicznym gdzie w końcu wszystkie duchy [błogosławione] ponownie otrzymają ciało.
błogosławieństwem jest duchowość UBRANA w ciało , bunt aniołów na czele z Lucyferem ["niosącym światło] wynikł właśnie wskutek buntu wobec owego "braterstwa" ducha i materii stąd pokusy Złego niszczące w konsekwencji ciało.
Tak byłoby również w wypadku odpowiedzi: na tak [na tak postawione podstępnie pytanie] , bo można je odczytać jako akceptację samobójstwa
Warto przy tej okazji zastanowić się czym jest: DIETA ŻYCIA
:-)
"Postawiłem swój dom na niczym, dlatego cały świat jest mój" - Goethe
- Rachel-Raes
- Posty: 922
- Rejestracja: pt 03 sty, 2014
Anita, wstaw literkę- e-pozdrawiam :P .Rachel
Łatwiej mówić, niż coś powiedzieć.
- Rachel-Raes
- Posty: 922
- Rejestracja: pt 03 sty, 2014
Anita,nie sądzę ,też tak mam ,dziękuję .Pozdrawiam,Rachel
Łatwiej mówić, niż coś powiedzieć.
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Halina Poświatowska
Wielkopostna legenda
dwa tysiące lat temu
urodziła panna w Galilei
niemowlę
dziecko było bezbrzeżnie nagie
a ona nie miała nic
oprócz miłości
i tak rosło
ogrzewane oddechem
aż dorosło
do nienawiści
i przybili go do drzewa ludzie
a ona patrzyła
potem - mówią - że wstąpiła w niebo
ale równie dobrze mogła wstąpić w ból
tak był głęboki
Wielkopostna legenda
dwa tysiące lat temu
urodziła panna w Galilei
niemowlę
dziecko było bezbrzeżnie nagie
a ona nie miała nic
oprócz miłości
i tak rosło
ogrzewane oddechem
aż dorosło
do nienawiści
i przybili go do drzewa ludzie
a ona patrzyła
potem - mówią - że wstąpiła w niebo
ale równie dobrze mogła wstąpić w ból
tak był głęboki
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Tańcząca Nina
dlaczego umarła Nina
na strychu pośród mokrych prześcieradeł
okręciła szyję
sznurkiem od bielizny
jeszcze patrzyła przez niewielkie okno
gdy przyszła śmierć
fioletowa - złota
złota - fioletowa jak samotność
umarła Nina
nie żyje
nietoperz przysiadł na włosach
w puste oczy zagląda - myśli
człowiek - myśli
a to Nina umarła
na sznurku od bielizny zawisła
kiedy biodrem jedwab potrąca
patrzą na nią i ściskają pięści
mężczyźni o chmurnych mięśniach
i o twarzach jak negatyw słońca
które światłem rozbłyśnie
zalśni
na wysokich obcasach wspięta
w powietrzu na palcach
idzie i trzyma w rękach
jakiś śpiew jakiś wiatr
na palcahc wspięta
tańczy
piersi
każda osobno
głębiej
wycięty trójkąt serca
kręte drogi krwi
odpływa
przypływa
wygina szyje
biodra
rozkołysane senne
biodra
wstające wiecznie
i wiecznie
zasypiające
w tym samym ruchu
brzuch
opowieść o brzuchu
uniesiona ciemna
głos
głos który wabi
głos który odpycha
głos który mięśnie napręża
opowiada o smagłej powierzchni ciała
o nagłych przegięciach skrętach
zdławiony milionem pocałunków
łkający zwierzęcy
głos
usta wypukłe
sukienka wzdęta
ręce zaciśnięte
usta otwarte - ręce
i stopy stopy - właśnie
jak duszny wąski sen
tańczy Nina na sznurku
na zwykłym
nie żyje Nina i czemu
taką piękną ma szyję
takie nogi jak słowa refrenu
je t'aime
dlaczego umarła Nina
na strychu pośród mokrych prześcieradeł
okręciła szyję
sznurkiem od bielizny
jeszcze patrzyła przez niewielkie okno
gdy przyszła śmierć
fioletowa - złota
złota - fioletowa jak samotność
umarła Nina
nie żyje
nietoperz przysiadł na włosach
w puste oczy zagląda - myśli
człowiek - myśli
a to Nina umarła
na sznurku od bielizny zawisła
kiedy biodrem jedwab potrąca
patrzą na nią i ściskają pięści
mężczyźni o chmurnych mięśniach
i o twarzach jak negatyw słońca
które światłem rozbłyśnie
zalśni
na wysokich obcasach wspięta
w powietrzu na palcach
idzie i trzyma w rękach
jakiś śpiew jakiś wiatr
na palcahc wspięta
tańczy
piersi
każda osobno
głębiej
wycięty trójkąt serca
kręte drogi krwi
odpływa
przypływa
wygina szyje
biodra
rozkołysane senne
biodra
wstające wiecznie
i wiecznie
zasypiające
w tym samym ruchu
brzuch
opowieść o brzuchu
uniesiona ciemna
głos
głos który wabi
głos który odpycha
głos który mięśnie napręża
opowiada o smagłej powierzchni ciała
o nagłych przegięciach skrętach
zdławiony milionem pocałunków
łkający zwierzęcy
głos
usta wypukłe
sukienka wzdęta
ręce zaciśnięte
usta otwarte - ręce
i stopy stopy - właśnie
jak duszny wąski sen
tańczy Nina na sznurku
na zwykłym
nie żyje Nina i czemu
taką piękną ma szyję
takie nogi jak słowa refrenu
je t'aime
Pytanie w pustkę
co powiesz nam
porzuconym żonom
żółta Nefretete
w łóżku faraonów
gięłaś się posłuszna
władczym uściskom
a gdy odchodził
krokiem głuchym
kładłaś drobne pięści w usta
gryzłaś
złota
co powiesz nam
bezdomnym
odartym z wszystkich pragnień
ty - z pałacu
ty - z tronu
nad smutną kolebką
martwego dziecka
zadumana pochmurnie
co powiesz nam
wiecznie mijającym
wieczna?
co powiesz nam
porzuconym żonom
żółta Nefretete
w łóżku faraonów
gięłaś się posłuszna
władczym uściskom
a gdy odchodził
krokiem głuchym
kładłaś drobne pięści w usta
gryzłaś
złota
co powiesz nam
bezdomnym
odartym z wszystkich pragnień
ty - z pałacu
ty - z tronu
nad smutną kolebką
martwego dziecka
zadumana pochmurnie
co powiesz nam
wiecznie mijającym
wieczna?
Manekiny
manekiny mają ślepe piersi
kształt łydek jak napięta struna
dźwięcząca wiecznie
chłodnym tym samym tonem
manekiny mają włosy skończone
a twarze szczupłe
zapatrzone w siebie
spod przymkniętych powiek
manekiny
pogardzają tłumem
nie drżą
w istnieniu doskonałe
nieruchome
rozpościerają palce chwil
nad mijającą barwą jedwabiu
z twarzą przyklejoną do szyby
pod suknią
pod szeleszczącą suknią
jestem wspaniałym elastycznym manekinem
manekiny mają ślepe piersi
kształt łydek jak napięta struna
dźwięcząca wiecznie
chłodnym tym samym tonem
manekiny mają włosy skończone
a twarze szczupłe
zapatrzone w siebie
spod przymkniętych powiek
manekiny
pogardzają tłumem
nie drżą
w istnieniu doskonałe
nieruchome
rozpościerają palce chwil
nad mijającą barwą jedwabiu
z twarzą przyklejoną do szyby
pod suknią
pod szeleszczącą suknią
jestem wspaniałym elastycznym manekinem