Wertyński Aleksander - Zółty Anioł
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Жёлтый Ангел
В вечерних ресторанах,
В парижских балаганах,
В дешевом электрическом раю.
Всю ночь ломаю руки
От ярости и муки
И людям что-то жалобно пою.
Гудят, звенят джаз-банды
И злые обезьяны
Мне скалят искалеченные рты.
А я, кривой и пьяный,
Зову их в океаны,
И сыплю им в шампанское цветы.
А когда настанет утро, я бреду бульваром сонным
Где в испуге даже дети убегают от меня
Я усталый старый клоун, я машу мечом картонным,
И в лучах моей короны умирает светоч дня.
Звенят, гудят джаз-банды,
Танцуют обезьяны
И бешенно встречают рождество.
А я кривой и пьяный
Заснул у фортепьяно
Под этот дикий гул и торжество.
На башне бьют куранты,
Уходят музыканты,
И елка догорела до конца.
Лакеи тушат свечи,
Уже замолкли речи,
И я уж не могу поднять лица.
И тогда с потухшей елки тихо-тихо желтый ангел
Мне сказал: "Маэстро бедный, Вы устали, Вы больны.
Говорят, что Вы в притонах по ночам поете танго
Даже в нашем добром небе были все удивлены."
И, закрыв лицо руками, я внимал жестокой речи
Утирая фраком слезы, слезы горя и стыда.
А высоко в синем небе догорали Божьи свечи
И печальный желтый ангел тихо таял без следа.
1934
Żółty Аnioł
W paryskich nocnych klubach,
W spelunkach i tancbudach,
Gdzie tani raj, gdzie szampan, wino, śpiew,
Noc całą cierpię męki,
Już dość mam tej udręki,
Lecz ludziom jakąś rzewną śpiewam pieśń.
Grzmią z całych sił jazz bandy,
Złe małpy szczerzą zęby
I robią do mnie mnóstwo śmiesznych min.
Ja, nieco już pod gazem,
Swym śpiewem małpy bawię
I kwiaty do szampana wrzucam im.
No, a kiedy wstaje ranek, wolno idę wzdłuż bulwaru,
A tam nawet małe dzieci omijają z dala mnie.
Tekturowym mieczem macham, ja, zmęczony stary klaun
W zimnym blasku mej korony obumiera nowy dzień.
Grzmią z całych sił jazz bandy,
А małpy krzywią gęby,
Bożego Narodzenia nadszedł czas.
Ja, odurzony trunkiem,
Śpię z głową w klawiaturze,
Wokoło dziki hałas, święto trwa.
Gdy słychać z wież kuranty,
Odchodzą muzykanci,
Choinka traci swój odświętny sznyt.
Lokaje gaszą świece,
Nie dzieje się nic więcej,
Ja unieść ciężkiej głowy nie mam sił.
Wtem z choinki już zagasłej sfrunął do mnie żółty Anioł
I powiedział: „Biedny Mistrzu, coś z talentem zrobił, co?
Chodzą słuchy, że w melinach przez noc całą śpiewasz tango.
Nawet w naszym dobrym niebie nikt uwierzyć nie chce w to.
Zasłoniwszy twarz rękami, słów okrutnych wysłuchałem,
Łzy wsiąkały w rękaw fraka, gardło ściskał ból i wstyd.
A wysoko w siwym niebie wolno gasły Boże świece.
Zasmucony żółty Anioł machnął skrzydłem, po czym znikł.
Tu można posłuchać. Śpiewa A. Wertyński:
В вечерних ресторанах,
В парижских балаганах,
В дешевом электрическом раю.
Всю ночь ломаю руки
От ярости и муки
И людям что-то жалобно пою.
Гудят, звенят джаз-банды
И злые обезьяны
Мне скалят искалеченные рты.
А я, кривой и пьяный,
Зову их в океаны,
И сыплю им в шампанское цветы.
А когда настанет утро, я бреду бульваром сонным
Где в испуге даже дети убегают от меня
Я усталый старый клоун, я машу мечом картонным,
И в лучах моей короны умирает светоч дня.
Звенят, гудят джаз-банды,
Танцуют обезьяны
И бешенно встречают рождество.
А я кривой и пьяный
Заснул у фортепьяно
Под этот дикий гул и торжество.
На башне бьют куранты,
Уходят музыканты,
И елка догорела до конца.
Лакеи тушат свечи,
Уже замолкли речи,
И я уж не могу поднять лица.
И тогда с потухшей елки тихо-тихо желтый ангел
Мне сказал: "Маэстро бедный, Вы устали, Вы больны.
Говорят, что Вы в притонах по ночам поете танго
Даже в нашем добром небе были все удивлены."
И, закрыв лицо руками, я внимал жестокой речи
Утирая фраком слезы, слезы горя и стыда.
А высоко в синем небе догорали Божьи свечи
И печальный желтый ангел тихо таял без следа.
1934
Żółty Аnioł
W paryskich nocnych klubach,
W spelunkach i tancbudach,
Gdzie tani raj, gdzie szampan, wino, śpiew,
Noc całą cierpię męki,
Już dość mam tej udręki,
Lecz ludziom jakąś rzewną śpiewam pieśń.
Grzmią z całych sił jazz bandy,
Złe małpy szczerzą zęby
I robią do mnie mnóstwo śmiesznych min.
Ja, nieco już pod gazem,
Swym śpiewem małpy bawię
I kwiaty do szampana wrzucam im.
No, a kiedy wstaje ranek, wolno idę wzdłuż bulwaru,
A tam nawet małe dzieci omijają z dala mnie.
Tekturowym mieczem macham, ja, zmęczony stary klaun
W zimnym blasku mej korony obumiera nowy dzień.
Grzmią z całych sił jazz bandy,
А małpy krzywią gęby,
Bożego Narodzenia nadszedł czas.
Ja, odurzony trunkiem,
Śpię z głową w klawiaturze,
Wokoło dziki hałas, święto trwa.
Gdy słychać z wież kuranty,
Odchodzą muzykanci,
Choinka traci swój odświętny sznyt.
Lokaje gaszą świece,
Nie dzieje się nic więcej,
Ja unieść ciężkiej głowy nie mam sił.
Wtem z choinki już zagasłej sfrunął do mnie żółty Anioł
I powiedział: „Biedny Mistrzu, coś z talentem zrobił, co?
Chodzą słuchy, że w melinach przez noc całą śpiewasz tango.
Nawet w naszym dobrym niebie nikt uwierzyć nie chce w to.
Zasłoniwszy twarz rękami, słów okrutnych wysłuchałem,
Łzy wsiąkały w rękaw fraka, gardło ściskał ból i wstyd.
A wysoko w siwym niebie wolno gasły Boże świece.
Zasmucony żółty Anioł machnął skrzydłem, po czym znikł.
Tu można posłuchać. Śpiewa A. Wertyński:
Ostatnio zmieniony śr 26 kwie, 2017 przez Liliana, łącznie zmieniany 4 razy.
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,
- biedronka basia
- Posty: 2459
- Rejestracja: śr 13 lip, 2011
- Lokalizacja: Niemcy
Lilu, bardzo ladnie, lecz brakuje mi jednej strofy w oryginale... (choc czytanie w j. rosyjskim kiepsko mi idzie.., w liczeniu sie jeszcze sprawdzam )
Basia - biedronka
Ale się napracowałaś- piękny wiersz- w Twoim przekładzie- zasłuchałam się...zaczytałam
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.