W zimowy wieczór /4
Moderator: Tomasz Kowalczyk
SCENA 7
/ Kolędnicy na polach /
KRÓL I
Hola! Coś widze.
HEROD
Dzie?
KRÓL I
No przed sobo. Światło jakieś.
ŚMIERĆ
Tunel ?!
KRÓL I
Nie.
DIABEŁ
Pewnie widzisz świetlaną przyszłość…
ŻYD
Dobra myśl! Przyszłość jest świetlista.
Tak mówili prorocy.
DIABEŁ
Lenin i Trocki.
ANIOŁ
Skąd! Jeremiasz i… drugie.
ŻYD
Prorocy różni, ale światło jedno – dobrobyt.
KRÓL I
Okno chyba widze.
HEROD
To może my dzie i doszli wreszcie. Ino dzie?
KRÓL I
Patrzejcie. Coś do nas idzie od tego światła. Czarne takie…
HEROD
Od światła a czarne…
DIABEŁ
Ciemnota i wstecznictwo.
KRÓL I
E nie. Jeden tylko idzie.
/słychać szczekanie psa i skrzyp kroków /
DZIADEK
/ ze zdziwieniem /
Co wyśta tu chłopy…pobłądziły, cy jak ?
HEROD
/ chrząknąwszy /
Skąd!
A wy dzie idziecie?
DZIADEK
Jo? Jo do stajni ide.
ANIOŁ
A to nie w te strone!
DIABEŁ
Więcej tolerancji! Pozwól mu wybierać.
DZIADEK
Nie w te? / po chwili / A tom się zagapioł.
ANIOŁ
/ perswazyjnie /
Stajnia, to tam skąd żeście przyszli.
DZIADEK
Musi prawda, bo i mnie się tak zdawało, alem się zamyśloł no i… poszed – w pola…
DIABEŁ
/ złośliwie /
Oziminy doglądnąć…
DZIADEK
/ wzdycha /
Trza zawrócić do ciepłego i tyla.
HEROD
A no to prowadźcie po śladach, bo duje, że mało widać.
DZIADEK
/ przyglądając się towarzystwu /
A na was to cheba już za późno. Pod Gromniczne już blisko…
HEROD
Z dobro nowino i darami nigdy nie za późno. Podglądnijcie sobie. Król pokaż mu co mosz za pazucho.
/ słychać szelest odchylanej poły płaszcza /
DZIADEK
O! Co prowda, to prowda. / radośnie / To chodźcie.
ETNOGRAF
/ z daleka /
Panie Stanisławie! Panie Stanisławie! Panie Staszku!
DZIADEK
A to mnie cholera dopadła! W bruzde chłopy! W bruzde.
/ wszyscy padają na ziemię co wyraźnie słychać /
ŚMIERĆ
/ z godnością /
Jo tam ligać nie myśle i będę stać.
ETNOGRAF
/ nadbiegając /
Panie Stanisławie! Panie…/ dostrzegając nagle Śmierć / O Matko Boska!
/ ucieka z wrzaskiem przed siebie. /
KRÓL I
/ z podziwem /
Fiu, fiu! Ale go poooniooosło!
DZIADEK
/ podrywając się /
To terazki chodu!
HEROD
/ uspokajająco /
Ni ma obawy, żeby szybko wrócioł.
AKT 2
SCENA 1
/ ponownie izba, w niej ci sami co poprzednio /
MARYSIA
Nie rusej Stefan! Pan pudełko włączone ostawioł, to niech se lezy i bziucy. Co ci przeszkodzo?
BABKA
/ zciszając głos /
No toś nom zieńciu narobioł.
GOSPODARZ
/ ze złością /
Wie kto jak się toto wyłancza?
/ ogólna konsternacja /
MARYSIA
/ znacząco /
Byćta jak nalezy, to i wyłączać nie bedzie potrzeba.
GOSPODARZ
Mundra, jak flundra …
/ po chwili milczenia /
Powiedzcie babko szybko co do tego pudełka, bo mnie zara szlag trafi od tego jego bziuczenia! Niechej na wolnych obrotach nie chodzi.
BABKA
/ obruszając się /
Pyskatyś, to som se gadej.
GOSPODARZ
A co ja tom pamiętam…/ zastanawia się /
O! Roz w podstawówce na kurytarzu chciołem zdjąć czapke przed mojom nauczycielkom , a w rynce akurat miołem otwarto buteleczke z atramentem, bo mi nakruntka, wa jedna, dzieś poleciała. No to jakżem te ręke do kaszkietu podniósł tom se cały atrament na pysk wyloł…O Matko! I tylem mioł dobrego z ty szkoły.
MARYSIA
/ z niesmakiem /
Ccie!
BABKA
/ ze zdziwieniem /
A czegoś ty się wiency spodziewała?
/ śmieje się /
Przecie każdy wi jaki jest, tyle że ty zawsze na końcu.
GOSPODARZ
No no…
/ retorycznie /
Nic już ni momy Macieju, prowda?
MACIEJ
A no nic.
FRANCISZEK
/ ziewa budząc się z drzemki /
Przysnołem chyba…
/ bije zegar /
Późno już, bede sie zbiroł.
GOSPODARZ
/ bez przekonania /
Zaczekojcie może co dziadek przynieso.
BABKA
Najwyży gówno na butach.
/ słychać pukanie /
GOSPODARZ
Znowuż cosik stuka.
MARYSIA
/ radośnie /
Pewnie pan etnograf wracajo. Oni to tak zawsze z kulturom.
BABKA
Dobrze by było, żeby tyż i z dziadkiem.
GOSPODARZ
/ głośno /
Wloz! Wlazujcie no bez krempacji.
/ wchodzą podróżni, słychać skrzyp drzwi, rumor odsuwanych krzeseł /
GOSPODARZ
/ zaskoczony /
Wszelki duch Pana Boga chwali!
PODRÓŻNY
Niech będzie pochwalony!
WSZYSCY
Na wieki wieków!
PODRÓŻNA
/ cichutko /
Amen.
/ po chwili ciszy /
MARYSIA
/ głośnym szeptem /
Ostaw już te butelki, bo wstyd psed obcymi.
GOSPODARZ
Właśnie żem zbiroł puste…
/ trochę zażenowany /
My tu tak …czekomy na wiosne…
/ szybko /
A wy…skąd i dokąd?
/ ciszej do Młodego /
Synu siednij se tu przy jetnograficnym pudełku i trocha nos zagłuszoj, bo to nie wiadomo co i kto to…
MŁODY
Przecież podróżne jakieś. Matka z maluśkim dzieckiem i ojciec.
GOSPODARZ
Grej, grej, bo to może ino tak wyglunda, a o co inszego chodzi.
MŁODY
E tam.
GOSPODARZ
Nie filozofuj młody ino grej!
MŁODY
/ z powątpiewaniem /
Dobrze ojciec.
/ syn przysuwa się do stołu i odtąd gra w tle różne melodie /
PODRÓŻNY
Skąd myśmy? Z tułaczki. Dokąd? Sami nie wiemy.
Byle dalej od tej tandety. / po chwili / Może i do Egiptu nawet…
MARYSIA
/ z przerażeniem /
W take pogode z dzieckiem!
GOSPODARZ
/ z niedowierzaniem /
He, He, he…Z Egiptu to do nos teroz uciekajo…
PODRÓŻNY
Wie pan, to trochę tak jak z miastem i wsią. Jedni się sprowadzają do miasta, drudzy z niego wyjeżdżają, bo to zależy od tego czego kto szuka. A Egipt, to, wie pan, raczej tylko przenośnia.
GOSPODARZ
A…Acha, to może i racja.
PODRÓŻNY
/ ciszej /
Europa nie jest dzisiaj najlepszym miejscem dla rodzin, dla dzieci. A o perspektywach lepiej nie myśleć.
FRANCISZEK
Europa tera ewoluuje …
GOSPODARZ
Twardo do dobrobytu i szczęścia idzie…
MACIEJ
Może i tak, tyla, że trza się spytać – czyjego?
GOSPODARZ
W telewizji gadajo, że zaś wszystkim bedzie dobrze.
BABKA
Całkiem jak za Bieruta. A telewizja, to…
GOSPODARZ
Babko tylko bez gupot! / półszeptem perswazyjnie / Przecie gości momy. / chrząka /
Tak, no…Mówio, że zło się bierze z różnic. Że, dejmy na to, czorne z czerwonym skaczom se do oczów, ale jak się toto wymiesza z innym jeszcze kolorem, wymaceruje do szarego i przepuści bez prawo, to wyjdzie taki demokratyczny destylat, że klinkajcie narody! Sama rozkosz!
MACIEJ
Żeby im tyko z tego pędzenia znowuż tyranozaurus się nie skroplił, taki jak w dziewińcset siedemnastym.
GOSPODARZ
Co ty..Tera zabrały sie za to fachury i to demo robio z ludzko twarzo. A jak. Wystarczy tylko poczekać i bedzie raj całkowity.
MACIEJ
Raj, maj, margaryna, mortadela…
GOSPODARZ
/ lekceważąco /
Dzie tam dzisioj mortadela…
MŁODY
/ nie przerywając grania /
Coca-cola, to jest to!
GOSPODARZ
O! Widzis! No.
PODRÓŻNY
/ w zamyśleniu /
Jesteśmy umęczeni, udręczeni tą niekończącą się podróżą ku lepszemu. Odkąd pamiętam biegniemy za tym błędnym ognikiem przez bagno, a brzeg stale się oddala…
PODRÓŻNA
/ cichutko żałośnie /
Od początku w drodze…Od początku… A przecież nie chcemy wiele, tylko żyć po swojemu, w ciszy…
PODRÓŻNY
A tu przyszło egzystować w badziewiu, które hałaśliwie wciska się do domu… I nie o nas tu już chodzi, a głównie o to maleństwo…
PODRÓŻNA
Szukamy swojego miejsca…
PODRÓŻNY
Choćby i niewielkiego skrawka normalnego świata.
GOSPODARZ
No tu u nos to taki skrawek je. My tu daleko od wszystkiego… Ale żyjemy ekologicznie. A jak! / z dumą / My nawet jaja mamy z wolnego wybiegu…I to je normalne. Nie?
BABKA
/ z żałosnym westchnieniem /
Oj, daleko…/ ze złością / Dzie, tu normalnie?!
GOSPODARZ
/ uspokajająco /
Normalnie, normalnie. Telwizor się wyłancza i tyla. Zreszto nawet czasym i tego nie trza, bo my to jeszcze na analogu i sygnał nie zawsze dochodzi. Lampe naftowe palimy, bo na ocy i do rozmowy lepsza, a prund się wtedy ino daje kiedy młody musi zadanie odrobić i po sieci buszować, abo sieczki trza kurom narznąć…
BABKA
/ z niechecią /
Daleko i smutno…
O sobie już nie wspomne, ale kiedy żeś ty Maryś tańcyła ?
GOSPODARZ
Obiedwieście hulały jak dziadek ul wywrócioł…
BABKA
/ z wściekłością /
Widzicie panie jak tu wesoło. / spokojniej / Abo nuda, abo wóda.
PODRÓŻNY
Czyli i tu nieznośna miałkość bytu…
BABKA
/ niepewnie /
A bo jo wiem…?
/ nagle do Podróżnych /
Rozdziewajcie się państwo szybko, bo się zagubicie.
Maryś, no co tak stoisz? Mleka podej, wody nagotuj, kaszy zasyp…Pirogi z obiadu zostały to przygrzej!
/ podróżni zdejmują okrycia, Matka nuci tulonemu dziecku /
MARYSIA
/ skwapliwie /
Pewnie, pewnie…Już. O tu se panie oberok połóżcie…
GOSPODARZ
Podłoże do ognia…
/ słychać otwieranie drzwiczek i stukot wkładanych polan /
Czas wkoło tera jakiś taki … / szuka słowa / że ani kalika, ani normalny.
FRANCISZEK
We mieście mówio na takie cuś, że - niepełnosprawny.
GOSPODARZ
Taa… Tako ni rybka ni pipka.
/ głosy cichną /
/ Kolędnicy na polach /
KRÓL I
Hola! Coś widze.
HEROD
Dzie?
KRÓL I
No przed sobo. Światło jakieś.
ŚMIERĆ
Tunel ?!
KRÓL I
Nie.
DIABEŁ
Pewnie widzisz świetlaną przyszłość…
ŻYD
Dobra myśl! Przyszłość jest świetlista.
Tak mówili prorocy.
DIABEŁ
Lenin i Trocki.
ANIOŁ
Skąd! Jeremiasz i… drugie.
ŻYD
Prorocy różni, ale światło jedno – dobrobyt.
KRÓL I
Okno chyba widze.
HEROD
To może my dzie i doszli wreszcie. Ino dzie?
KRÓL I
Patrzejcie. Coś do nas idzie od tego światła. Czarne takie…
HEROD
Od światła a czarne…
DIABEŁ
Ciemnota i wstecznictwo.
KRÓL I
E nie. Jeden tylko idzie.
/słychać szczekanie psa i skrzyp kroków /
DZIADEK
/ ze zdziwieniem /
Co wyśta tu chłopy…pobłądziły, cy jak ?
HEROD
/ chrząknąwszy /
Skąd!
A wy dzie idziecie?
DZIADEK
Jo? Jo do stajni ide.
ANIOŁ
A to nie w te strone!
DIABEŁ
Więcej tolerancji! Pozwól mu wybierać.
DZIADEK
Nie w te? / po chwili / A tom się zagapioł.
ANIOŁ
/ perswazyjnie /
Stajnia, to tam skąd żeście przyszli.
DZIADEK
Musi prawda, bo i mnie się tak zdawało, alem się zamyśloł no i… poszed – w pola…
DIABEŁ
/ złośliwie /
Oziminy doglądnąć…
DZIADEK
/ wzdycha /
Trza zawrócić do ciepłego i tyla.
HEROD
A no to prowadźcie po śladach, bo duje, że mało widać.
DZIADEK
/ przyglądając się towarzystwu /
A na was to cheba już za późno. Pod Gromniczne już blisko…
HEROD
Z dobro nowino i darami nigdy nie za późno. Podglądnijcie sobie. Król pokaż mu co mosz za pazucho.
/ słychać szelest odchylanej poły płaszcza /
DZIADEK
O! Co prowda, to prowda. / radośnie / To chodźcie.
ETNOGRAF
/ z daleka /
Panie Stanisławie! Panie Stanisławie! Panie Staszku!
DZIADEK
A to mnie cholera dopadła! W bruzde chłopy! W bruzde.
/ wszyscy padają na ziemię co wyraźnie słychać /
ŚMIERĆ
/ z godnością /
Jo tam ligać nie myśle i będę stać.
ETNOGRAF
/ nadbiegając /
Panie Stanisławie! Panie…/ dostrzegając nagle Śmierć / O Matko Boska!
/ ucieka z wrzaskiem przed siebie. /
KRÓL I
/ z podziwem /
Fiu, fiu! Ale go poooniooosło!
DZIADEK
/ podrywając się /
To terazki chodu!
HEROD
/ uspokajająco /
Ni ma obawy, żeby szybko wrócioł.
AKT 2
SCENA 1
/ ponownie izba, w niej ci sami co poprzednio /
MARYSIA
Nie rusej Stefan! Pan pudełko włączone ostawioł, to niech se lezy i bziucy. Co ci przeszkodzo?
BABKA
/ zciszając głos /
No toś nom zieńciu narobioł.
GOSPODARZ
/ ze złością /
Wie kto jak się toto wyłancza?
/ ogólna konsternacja /
MARYSIA
/ znacząco /
Byćta jak nalezy, to i wyłączać nie bedzie potrzeba.
GOSPODARZ
Mundra, jak flundra …
/ po chwili milczenia /
Powiedzcie babko szybko co do tego pudełka, bo mnie zara szlag trafi od tego jego bziuczenia! Niechej na wolnych obrotach nie chodzi.
BABKA
/ obruszając się /
Pyskatyś, to som se gadej.
GOSPODARZ
A co ja tom pamiętam…/ zastanawia się /
O! Roz w podstawówce na kurytarzu chciołem zdjąć czapke przed mojom nauczycielkom , a w rynce akurat miołem otwarto buteleczke z atramentem, bo mi nakruntka, wa jedna, dzieś poleciała. No to jakżem te ręke do kaszkietu podniósł tom se cały atrament na pysk wyloł…O Matko! I tylem mioł dobrego z ty szkoły.
MARYSIA
/ z niesmakiem /
Ccie!
BABKA
/ ze zdziwieniem /
A czegoś ty się wiency spodziewała?
/ śmieje się /
Przecie każdy wi jaki jest, tyle że ty zawsze na końcu.
GOSPODARZ
No no…
/ retorycznie /
Nic już ni momy Macieju, prowda?
MACIEJ
A no nic.
FRANCISZEK
/ ziewa budząc się z drzemki /
Przysnołem chyba…
/ bije zegar /
Późno już, bede sie zbiroł.
GOSPODARZ
/ bez przekonania /
Zaczekojcie może co dziadek przynieso.
BABKA
Najwyży gówno na butach.
/ słychać pukanie /
GOSPODARZ
Znowuż cosik stuka.
MARYSIA
/ radośnie /
Pewnie pan etnograf wracajo. Oni to tak zawsze z kulturom.
BABKA
Dobrze by było, żeby tyż i z dziadkiem.
GOSPODARZ
/ głośno /
Wloz! Wlazujcie no bez krempacji.
/ wchodzą podróżni, słychać skrzyp drzwi, rumor odsuwanych krzeseł /
GOSPODARZ
/ zaskoczony /
Wszelki duch Pana Boga chwali!
PODRÓŻNY
Niech będzie pochwalony!
WSZYSCY
Na wieki wieków!
PODRÓŻNA
/ cichutko /
Amen.
/ po chwili ciszy /
MARYSIA
/ głośnym szeptem /
Ostaw już te butelki, bo wstyd psed obcymi.
GOSPODARZ
Właśnie żem zbiroł puste…
/ trochę zażenowany /
My tu tak …czekomy na wiosne…
/ szybko /
A wy…skąd i dokąd?
/ ciszej do Młodego /
Synu siednij se tu przy jetnograficnym pudełku i trocha nos zagłuszoj, bo to nie wiadomo co i kto to…
MŁODY
Przecież podróżne jakieś. Matka z maluśkim dzieckiem i ojciec.
GOSPODARZ
Grej, grej, bo to może ino tak wyglunda, a o co inszego chodzi.
MŁODY
E tam.
GOSPODARZ
Nie filozofuj młody ino grej!
MŁODY
/ z powątpiewaniem /
Dobrze ojciec.
/ syn przysuwa się do stołu i odtąd gra w tle różne melodie /
PODRÓŻNY
Skąd myśmy? Z tułaczki. Dokąd? Sami nie wiemy.
Byle dalej od tej tandety. / po chwili / Może i do Egiptu nawet…
MARYSIA
/ z przerażeniem /
W take pogode z dzieckiem!
GOSPODARZ
/ z niedowierzaniem /
He, He, he…Z Egiptu to do nos teroz uciekajo…
PODRÓŻNY
Wie pan, to trochę tak jak z miastem i wsią. Jedni się sprowadzają do miasta, drudzy z niego wyjeżdżają, bo to zależy od tego czego kto szuka. A Egipt, to, wie pan, raczej tylko przenośnia.
GOSPODARZ
A…Acha, to może i racja.
PODRÓŻNY
/ ciszej /
Europa nie jest dzisiaj najlepszym miejscem dla rodzin, dla dzieci. A o perspektywach lepiej nie myśleć.
FRANCISZEK
Europa tera ewoluuje …
GOSPODARZ
Twardo do dobrobytu i szczęścia idzie…
MACIEJ
Może i tak, tyla, że trza się spytać – czyjego?
GOSPODARZ
W telewizji gadajo, że zaś wszystkim bedzie dobrze.
BABKA
Całkiem jak za Bieruta. A telewizja, to…
GOSPODARZ
Babko tylko bez gupot! / półszeptem perswazyjnie / Przecie gości momy. / chrząka /
Tak, no…Mówio, że zło się bierze z różnic. Że, dejmy na to, czorne z czerwonym skaczom se do oczów, ale jak się toto wymiesza z innym jeszcze kolorem, wymaceruje do szarego i przepuści bez prawo, to wyjdzie taki demokratyczny destylat, że klinkajcie narody! Sama rozkosz!
MACIEJ
Żeby im tyko z tego pędzenia znowuż tyranozaurus się nie skroplił, taki jak w dziewińcset siedemnastym.
GOSPODARZ
Co ty..Tera zabrały sie za to fachury i to demo robio z ludzko twarzo. A jak. Wystarczy tylko poczekać i bedzie raj całkowity.
MACIEJ
Raj, maj, margaryna, mortadela…
GOSPODARZ
/ lekceważąco /
Dzie tam dzisioj mortadela…
MŁODY
/ nie przerywając grania /
Coca-cola, to jest to!
GOSPODARZ
O! Widzis! No.
PODRÓŻNY
/ w zamyśleniu /
Jesteśmy umęczeni, udręczeni tą niekończącą się podróżą ku lepszemu. Odkąd pamiętam biegniemy za tym błędnym ognikiem przez bagno, a brzeg stale się oddala…
PODRÓŻNA
/ cichutko żałośnie /
Od początku w drodze…Od początku… A przecież nie chcemy wiele, tylko żyć po swojemu, w ciszy…
PODRÓŻNY
A tu przyszło egzystować w badziewiu, które hałaśliwie wciska się do domu… I nie o nas tu już chodzi, a głównie o to maleństwo…
PODRÓŻNA
Szukamy swojego miejsca…
PODRÓŻNY
Choćby i niewielkiego skrawka normalnego świata.
GOSPODARZ
No tu u nos to taki skrawek je. My tu daleko od wszystkiego… Ale żyjemy ekologicznie. A jak! / z dumą / My nawet jaja mamy z wolnego wybiegu…I to je normalne. Nie?
BABKA
/ z żałosnym westchnieniem /
Oj, daleko…/ ze złością / Dzie, tu normalnie?!
GOSPODARZ
/ uspokajająco /
Normalnie, normalnie. Telwizor się wyłancza i tyla. Zreszto nawet czasym i tego nie trza, bo my to jeszcze na analogu i sygnał nie zawsze dochodzi. Lampe naftowe palimy, bo na ocy i do rozmowy lepsza, a prund się wtedy ino daje kiedy młody musi zadanie odrobić i po sieci buszować, abo sieczki trza kurom narznąć…
BABKA
/ z niechecią /
Daleko i smutno…
O sobie już nie wspomne, ale kiedy żeś ty Maryś tańcyła ?
GOSPODARZ
Obiedwieście hulały jak dziadek ul wywrócioł…
BABKA
/ z wściekłością /
Widzicie panie jak tu wesoło. / spokojniej / Abo nuda, abo wóda.
PODRÓŻNY
Czyli i tu nieznośna miałkość bytu…
BABKA
/ niepewnie /
A bo jo wiem…?
/ nagle do Podróżnych /
Rozdziewajcie się państwo szybko, bo się zagubicie.
Maryś, no co tak stoisz? Mleka podej, wody nagotuj, kaszy zasyp…Pirogi z obiadu zostały to przygrzej!
/ podróżni zdejmują okrycia, Matka nuci tulonemu dziecku /
MARYSIA
/ skwapliwie /
Pewnie, pewnie…Już. O tu se panie oberok połóżcie…
GOSPODARZ
Podłoże do ognia…
/ słychać otwieranie drzwiczek i stukot wkładanych polan /
Czas wkoło tera jakiś taki … / szuka słowa / że ani kalika, ani normalny.
FRANCISZEK
We mieście mówio na takie cuś, że - niepełnosprawny.
GOSPODARZ
Taa… Tako ni rybka ni pipka.
/ głosy cichną /