M. Proust

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Owsianko
Posty: 393
Rejestracja: pt 20 lut, 2009
Lokalizacja: BYDGOSZCZ
Kontakt:

Post autor: Owsianko »

Czytam wspomnienia o Prouście i zastanawiam się, czy mógłby wieść swoje życie bez pieniędzy i czy jego twórczość (o ile by pisał; nie tomy, ale, z prozaicznego powodu braku miejsca w kartonie i zbytnie przeciągi - limeryki) nie wyglądałaby marnie.

Te jego chusteczki, trykoty, okulary kupowane na tuziny, te jego muzyczne kwartety w domu, wierna Celesta śpiąca niemal na wycieraczce; czy gdyby tego był pozbawiony i żył przykryty gazetami, miałby czas na subtelność, wrażliwość, na poszukiwanie straconej magdalenki, na pozaliterackie fanaberie, czy odwrotnie, nie byłby chorowitym włóczykijem szukającym noclegu pod mostem Sekwany?

I myślę też o jego nieporozumieniu i niedogadaniu z Ande Guidge`m, znanym autorem. Czy mógłby, będąc człowiekiem biednym, pisarzem ZALEŻNYM od pisarzy renomowanych, wziętych i czytanych, pozwolić sobie na jawne robienie mu wyrzutów, że, otrzymując do lektury JEGO KSIĄŻKĘ, nie poznał się na wartości dzieła, że dzieło to zlekceważył, że, bez zapoznania się z nim, uznał je za grafomański gniot zbzikowanego lowelasa!

Nie, byłby u niego co dzień, na czworakach, z uniżoną prośbą o zainteresowanie się tym, co nabazgrał; zależność jest usprawiedliwieniem postępowania.

A tak, mógł pisać i chorować w sposób względnie komfortowy.

Kiedy o nim myślę, a myślę często, zalewa mnie krew i choć czytam go na okrągło, nie umiem wyzwolić spod wrażenia, że i do pisania trzeba, prócz zdolności, mieć odpowiednie kontakty, znać, kto, co, gdzie za co może, by klęczeć pod właściwą klamką.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Owsianko, łącznie zmieniany 1 raz.
„Absurd: przekonanie sprzeczne z twoimi poglądami.”
A. Bierce
Anonymous

Post autor: Anonymous »

do pisania może i nie, ale do wyjścia z tłumu na pewno kontakty są przydatne, tak jest przecież ze wszystkim. o ile się nie mylę, to Proust pierwszy tom/tomy wydał sam (chyba, że myli mi się z innym twórcą), bo nie było szczególnego zainteresowania, więc może nawet pieniądze nie są wystarczające?
na samą twórczość to nie wpływa, o ile człowiek sam pisze, bo jeśli coś jest poddawane bezustannej korekcie ludzi z zewnątrz, wtedy rodzi się pytanie, na ile jest to dzieło autora, a na ile zbiorowe. ale Proust pisał w tych swoich czterech ścianach, więc tu się raczej sprawa urywa... chociaż? nie wiem czy podjęłabym się czytania w oryginalne, nawet gdybym znała francuski. z tego, co wiem z wprowadzeń Boya, Proust ani akapitów ani dialogów nie wydzielał, masakra przebić się przez takiego kolosa!
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.