Kłopoty z lekturami

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Owsianko
Posty: 393
Rejestracja: pt 20 lut, 2009
Lokalizacja: BYDGOSZCZ
Kontakt:

Post autor: Owsianko »

Ostatnio jestem wybredny: czytam wyłącznie mistrzów słowa. Mając dotkliwe poczucie kończącego się czasu, nie mogę pozwolić sobie na żywiołowe lektury. Dawniej tak, dawniej pochłaniałem wszystko jak leci, bez planu i dokonywania tematycznych wyborów. Teraz jest np. Balzak, Czechow, Tołstoj, Proust, czyli cegły z górnej półki. Ale że poliglota ze mnie żaden, skazany jestem na tłumaczenia. Balzaka i innych z literackiego Parnasu Francji tłumaczył Boy i na jego przekładach wyrobiłem sobie zdanie o językowym bogactwie Marcela.

Jednak niesforny ze mnie skazaniec i nieufniak paskudny. Bo tak sobie miarkuję, że w zasadzie to ja nie znam utworów Niekrasowa, Cortazara lub Marqueza, znam jeno translatorskie wymysły spolszczaczy, objaśniaczy i przybliżaczy ich tekstów, w miarę udolnych, lub genialnych do kwadratu. Kto wie, czy zachwycam się właściwym człowiekiem? Może Proust był pisemnym niedołęgą, a giętki język należał do Żeleńskiego?

Niedawno znalazłem w internetowej bibliotece czytane 30 lat temu arcydzieło Balzaka „Kuzynka Bietka” i już zacząłem się cieszyć, że przeczytam je na nowo, już nawet przebrnąłem przez kilka zdań, gdy coś mi poczęło zgrzytać we wspomnieniach. Nie ten styl, nie ten rozmach, a i rytm beznadziejny. Spojrzałem na nazwisko tłumacza i okazało się, że to Teresa Prażmowska, a tłumaczenie pochodzi z 1883 roku. Więc gdyby nie było Boya, Słomczyńskiego czy Chądzyńskiej, kto wie, czy nie dziwiłbym się, czemu robi się tyle hałasu o nic.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Owsianko, łącznie zmieniany 1 raz.
„Absurd: przekonanie sprzeczne z twoimi poglądami.”
A. Bierce
Tomasz Kowalczyk

Post autor: Tomasz Kowalczyk »

Udane przekłady literatury pięknej wychodzą najczęściej spod pióra poetów świetnie znających język oryginału. I na nic tu się przyda znajomość języka "w mowie i w piśmie"; potrzebna jest znajomość na poziomie filologicznym, która pozwala na prawidłowe odczytywanie wieloznaczności zawartych w strofach, właściwe tłumaczenie porównań, metafor...
Za czasów PRLu bywało często, że przekłady literatury światowej zlecano poszczególnym osobom, niekiedy takim, którzy nie powinni bawić się w translatorstwo. Tak było np. z przekładem "Fausta" Goethego. "Papiery" na tłumaczenie otrzymał Feliks Konopka, który zdaniem wielu krytyków literackich, nie powinien w ogóle zabierać się za ten przekład. Ale jego "Faust" był następnie wielokrotnie wznawiany i to on przeszedł do historii literatury polskiej jako pierwszy tłumacz całego dramatu Goethego.
Nie znam języka ojczystego Gabrieal Garcíi Márqueza, ale czytając jego powieści po polsku delektuję się nimi, nie rozstrząsając kwestii ewentualnych niedociągnięć przekładowych. Nie mam w końcu wyjścia...


Pozdrawiam

Tomek
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Tomasz Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous »

bo przekłady Marqueza są w większości albo i w całości autorstwa Zofii Chądzyńskiej, którą poznałam ponad dwadzieścia lat temu w pewnych okolicznościach. To tłumaczka o wielkim wyczuciu, znakomicie znająca język, literaturę hiszpańskojęzyczną i kulturę latynoamerykańską. A co do lektury - racja - trzeba czytać mistrzów, właściwie nie powinno się czytać nic innego. To irytujące, kiedy czytając ma się wrażenie, że autorem jest nieudolny licealista. Niestety, wydawana teraz "literatura" w większości jest na poziomie sztampowych powieścideł pisanych na czas, schematycznych i kiepskich językowo.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Owsianko
Posty: 393
Rejestracja: pt 20 lut, 2009
Lokalizacja: BYDGOSZCZ
Kontakt:

Post autor: Owsianko »

sahara

bardzo lubię profesjonalne przełkady pani Zofii. Szczególnie - Cortazra.

pozdrawiam
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Owsianko, łącznie zmieniany 1 raz.
„Absurd: przekonanie sprzeczne z twoimi poglądami.”
A. Bierce