Nie zakochuj się we władzy

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Amadeusz
Posty: 127
Rejestracja: ndz 28 wrz, 2008
Lokalizacja: Tel Awiw - Jaffa
Kontakt:

Post autor: Amadeusz »

Nie zakochuj się we władzy
Janusz Ostrowski


Bycie z dala od Centrum nie oznacza, że owe Centrum nas nie osaczy. Już nawet nie chodzi o wszędobylskie środki masowego przekazu. Czasem chodzi o maniery lub raczej o ich brak. Wydaje się, że aby postawić kogoś w stan oskarżenia trzeba mieć mocne dowody. Tym bardziej, jeśli w efekcie pozbawimy kogoś jego reputacji. Czy można oskarżyć nie wy-kładając kart na stół? Nie pozwalając, by atuty poddano weryfikacji opinii publicznej lub są-du? Ba, uniemożliwiając oskarżonemu możliwości publicznej obrony nim zapadnie decyzja? Zewnętrzny obserwator nie jest w stanie zorientować się ile w decyzji zwykłego odwetu, ile cynizmu. Czy po prostu normalnego oczyszczenia przedpola przed wyborem kogoś bardziej uległego?
Ba, gdyby tylko chodziło o arbitralną decyzję przełożonego można by było powie-dzieć, że ma prawo stracić zaufanie do swojego podwładnego, powierzyć obowiązki komu-kolwiek innemu. Na przykład…koniowi, jak w starożytnym Rzymie. Ale przecież w tej decy-zji jest coś więcej niż utrata zaufania przełożonego do podwładnego. I to „coś więcej”, gdzieś po prostu wyparowało.
Wątpliwości budzi nie tylko pośpiech i publiczny werdykt. Wątpliwości budzą prze-słanki, na bazie których formułuje się zarzuty. Choć może i przesłanką wystarczającą mogło by być „chęć bycia bezpiecznym”. I w tym problem. Od „bycia bezpiecznym” do nie podej-mowania jakichkolwiek decyzji już tylko mały krok. Asekuracja? A może procedury, które swoją niejasnością powodują, że cudze decyzje za każdym razem można uznać za przestęp-stwo.
Z drugiej strony, kuriozalne pojmowanie sposobu w jaki ma zostać wydatkowany grosz publiczny. Czy podpisujący się pod oskarżeniem wnikali w istotę podejmowanych dzia-łań? Czy rozumieją na czym polegać miał przyjęty do realizacji program? Czy potrafili roz-różnić „dzieci z poprawczaka” od „sierot”? Czy posiadali definicję, tego co jest luksusem czy tylko operowali odczuciem, tego co luksusowe?
Mamy modę na Szeryfa. I zdaje się, że właśnie jego gwiazda zajaśniała na lokalnym firmamencie pełnią blasku. Blasku, w którym żadna niegodziwość nie umknie nie zauważona. Przeciwnie - osądzona z całą surowością.
A szkoda. W lokalnej społeczności tym bardziej warto zadać sobie trud przestrzegania pewnych standardów. Nawet jeśli te standardy i zachowania są długim procesem. Może i są-dowym. W przeciwnym wypadku zostanie przekroczona cienka linia pomiędzy zbiorowym samosądem a sprawiedliwością. Odnosi się wrażenie, że tym razem koń poniósł jeźdźca. Chciałby się wierzyć, że to tylko wypadek przy pracy. Jednostkowy epizod. Nietrafny gest. I nie chodzi w tym wszystkim, aby uparcie bronić niewiadomego. Idzie raczej o to, aby można było w innym trybie poznać prawdę. Każdą prawdę. Nawet tę najbardziej bolesną. Tym bar-dziej jeśli wielu staje się sędziami jednego.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Amadeusz, łącznie zmieniany 1 raz.
To nie z myśli, mój drogi, robi się wiersze. Robi się je ze słów. (Stéphane Mallarmé)