Stan zawieszenia

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Monika_S
Posty: 1422
Rejestracja: wt 12 sty, 2010
Lokalizacja: Radom/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Monika_S »

Stan zawieszenia





Nie spałam od pięciu lat. Nie tak zupełnie, ale normalnie, jak zwykli ludzie, którzy zamykają oczy i po chwili śnią nie wiadomo o czym. Ja już tak nie potrafię. W zasadzie z czystym sumieniem można nazwać mnie ćpunką, która każdego wieczoru musi brać tabletkę, by zasnąć.

Wszystko zaczęło się od złości, później pojawił się żal i poczucie winy, ignorancja i samotność. Wiele osób uważa, że to opuszczenie i pustka są najgorsze, ale to nieprawda. Zdecydowanie najłatwiejsza była złość, gdy zmarł mój mąż, początkowo nie odczuwałam nic więcej oprócz wściekłości. Jeśli już koniecznym stawało się wykrzesanie z siebie jakichkolwiek emocji, to łatwiej przychodziły te negatywne. Każda z osób, które podchodziły do mnie po pogrzebie, składając „najszczersze kondolencje i wyrazy współczucia”, zwyczajnie mnie irytowała. Chciałam tylko głośno krzyczeć, dać im do zrozumienia, że nie potrzebuję ich słów, bo, do jasnej cholery, mój mąż żyje, a oni pogrzebali go żywcem. Przez kilka dni utrzymywało się w mojej głowie takie właśnie przekonanie, dlatego nie płakałam na pogrzebie i dlatego zwymyślałam lekarza, który orzekł zgon. Wieczorem, po całej ceremonii, ponownie pojechałam na cmentarz. Stanęłam przy grobie gotowa spalić wszystkie wieńce. I wie pani co? Nie powstrzymywałam się. Gdy przyjechała straż pożarna, wszystkie już spłonęły. Oczywiście nie przyznałam się do podpalenia, to już mnie nie obchodziło, bo czar prysł. Wraz z dogasaniem ostatnich płomieni, świadomość rzeczywistego stanu rzeczy przebiła się w końcu przez moją złość. Gniew, w którym nie byłam sobą, ale który znieczulał emocje, tak po prostu zniknął, zastąpiony przez żal i poczucie winy.

Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Co noc przypominały mi się obrazy jego choroby, śmierci. Żal przychodzi w różnych miejscach i rozmiarach, a czasem pojawia się zbyt późno. To trąci banałem, ale dopiero, gdy mój mąż odszedł, zdałam sobie sprawę z tego, że stanowił tak dużą i znaczącą część mojego życia, takiej zwykłej codzienności. Dotarła do mnie także świadomość własnego postępowania, a wraz z nią poczucie winy. Wyrzuty sumienia stały się dominujące. Nie potrafię sobie wybaczyć tego, jak go czasem traktowałam, że zawsze musiało być „po mojemu”. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę już niczego naprawić. Ludzie często uważają karę za coś złego, a to nieprawda. Pokuta narzucona przez kodeks cywilny, religię, rodziców, czy kogokolwiek innego, pomaga uwolnić się od poczucia winy. Stanowi ona akt oczyszczenia, którego ja nie mogę otrzymać. Spowiedź niczego tu nie zmienia. Od wyrzutów sumienia i żalu zaczęła się moja depresja. Nigdy nie myślałam, że pustka w mieszkaniu potrafi przynieść tyle bólu i myśli, bardzo różnych zresztą.

Podczas wielu bezsennych nocy zaczęłam się nad tym zastanawiać, jak w jednej chwili ktoś może opuścić nasz świat, ot tak, na zawsze. Ale wie pani… To zbyt trudny temat, aby o nim myśleć. Powinniśmy przyjąć taki stan rzeczy, uporać się z tym i iść naprzód, prawda? Ale to bez sensu. Oszukujemy sami siebie. Wmawiamy sobie i innym, że wszystko będzie dobrze. Nigdy nie słyszałam gorszego kłamstwa. Nie da się wrócić do stanu „sprzed”. Dawne dni są takie, jakie są – one po prostu dawno minęły. Tak jak oczy od płaczu robią się czerwone i opuchnięte, tak śmierć odciska swe piętno na duszy, na rozumie czasem zresztą też.

Gdy zmarł mój ojciec, straciłam połowę gruntu pod nogami. Druga połowa osunęła się spod moich stóp, gdy dwóch gówniarzy pobiło śmiertelnie moją mamę dla portfela i złotego krzyżyka. Utrzymywałam się wówczas na powierzchni w pewnym stanie nieważkości tylko dzięki mężowi. Gdy i jego zabrakło, spadłam w otchłań apatii. Taki stan zawieszenia pozwalał dalej żyć, przynajmniej fizycznie. Nic mnie nie obchodziło, każdą wiadomość wręcz niegrzecznie ignorowałam. Wciąż nie odzyskałam swoich marzeń, pragnień, nawet złudzeń. Wszystko to zapadło się w tej wszechobecnej ciszy, pozostawionej po odejściu drogich mi osób. Całe to dążenie do bliżej nieokreślonego „czegoś” straciło swoją wartość, bo i tak wszyscy umrzemy. Zastanawiałam się, gdzie znajduje się, o ile w ogóle istnieje, próg ludzkiej wytrzymałości? Chciałam wreszcie coś poczuć, cokolwiek, co wyrwałoby mnie z tego nieistnienia.

W zasadzie jedyny sens zyskała śmierć. Próbowałam odnaleźć w niej coś, co przypomniałoby mi jak to jest żyć. Ironiczne, prawda? Zaskakujące, na ile pomysłów odebrania sobie życia można wpaść w ciągu jednej bezsennej nocy. Sposobów było wiele, niektóre nawet dość wyszukane. Nigdy wcześniej nie posądziłabym siebie o tak rozbudowaną wyobraźnię. Ostatecznie jednak, z przyczyn czysto praktycznych, wygrały tabletki. Ta propozycja wydawała się najmniej kłopotliwa dla osób, którym przyszłoby mnie znaleźć. Żadnej krwi czy zdejmowania sznura. Przynajmniej zachowałam na tyle rozsądku, by nie pozostawiać po sobie bałaganu, choć do tej pory nie wiem, jak to się stało. Moja desperacja sprawiła, że w tej danej chwili nie myślałam ani o uczuciach bliskich, ani o krzywdzie, jaką mogłabym wyrządzić. Zapomniałam nawet, czym była dla mnie śmierć najdroższych mi osób. Takie przejawy zdrowego rozsądku skutecznie odsuwały się od świadomości, ponieważ przybliżały do rezygnacji. Mnie powstrzymało tylko jedno – potępienie, a nawet nie samo potępienie jako stan duszy, lecz fakt, iż nie spotkam się z rodzicami i mężem, że nie zaczekają na mnie na końcu tego tunelu. Co ciekawe, po tamtym dniu uwierzyłam też naprawdę w szatana i jego manipulacje.

Wszystko to nie zmienia jednak tego, że nieprzerwanie od pięciu lat kłócę się z Bogiem, choć On zdaje się milczeć. Nawet nic nie powiedział, gdy próbowałam się wepchnąć bez kolejki na tamten świat. Najbardziej denerwuje mnie właśnie Jego cisza. Pozostawił mnie w niej wraz z odejściem każdej z bliskich mi osób. Nie odpowiedział, gdy po śmierci matki zasypałam Go zarzutami, jak mógł do tego dopuścić. Do tego i do wszystkich innych zdarzeń. Czy zastanawiała się pani kiedyś nad tym, czy On się czasem obraża lub może się obrazić? Ja obraziłabym się, a z pewnością nie pozostałabym obojętna, gdybym pod swoim adresem usłyszała słowa, jakie czasem wypowiadam. Nie bluźnię, ale krzyczę na Niego, choć w zasadzie nie mam już żalu, ale wciąż odczuwam smutek. Nieprzerwanie od pięciu lat zastanawiam się, czy Bogu można wybaczyć?
Ostatnio zmieniony śr 04 sie, 2010 przez Monika_S, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie komentujesz wierszy innym - nie dziw się, że inni nie komentują Twoich"
Tomasz Kowalczyk

Post autor: Tomasz Kowalczyk »

Jak opisać uczucie stanu zawieszenia, które pojawiło się po stracie najbliższych? Po lekturze opowiadania mam uczucie niedosytu, ponieważ temat został tylko lekko dotknięty, a to, co zostało opisane, przedstawiłaś w sposób mało oryginalny. Lubisz monologi... Peelka podczas takiej narracji nie sili się na pewno na błyskotliwe środki stylistyczne, a powinna... Powinna, bo takich tekstów na wzmiankowany temat jest sporo, a Twój powinien zapaść w pamięć.
Odczytać myśli bohaterki przez pryzmat ciekawszych środków stylistycznych - przede wszystkim porównań i metafor. Temat jest "wdzięczny" i pozwoli się z pewnością odkryć nieco inaczej.
[quote=""Monika_S""]Nie spałam od pięciu lat. Nie tak zupełnie, ale normalnie, jak zwykli ludzie, którzy zamykają oczy i po chwili śnią o niewiadomo czym.[/quote]
Podkreślony fragment zdania trochę zaplątuje przekaz. Wytłuszczone wyrażenie proponuję zmienić na: nie wiadomo o czym.
[quote=""Monika_S""]Większość osób[/b] uważa, że to opuszczenie i pustka są najgorsze, ale to nieprawda.[/quote]
Zawahał mną zaznaczony zwrot. Może: wiele osób lub wielu?
[quote=""Monika_S""]Wieczorem, po całej ceremonii ponownie pojechałam na cmentarz. [/quote]
Wtrącenie otoczone jest przecinkami lub myślnikami.
[quote=""Monika_S""]Stanęłam przy grobie gotowa spalić wszystkie wieńce. I wie pani co? Nie powstrzymywałam się. [/quote]
Nie powstrzymałam się przed...
[quote=""Monika_S""]Pokuta narzucona przez kodeks cywilny, religię, rodziców, czy kogokolwiek innego, pomaga uwolnić się od poczucia winy. Stanowi ona akt oczyszczenia, którego ja nie mogę otrzymać. [/quote]
Dosyć proste moralizatorstwo. Oczekuję czegoś więcej!
[quote=""Monika_S""]To zbyt trudny temat, aby o nim myśleć. Powinniśmy przyjąć taki stan rzeczy, uporać się z tym i iść naprzód, prawda? [/quote]
Niekonsekwencja! Z jednej strony nie powinniśmy myśleć o temacie, z drugiej zaś musimy się z nim uporać.
[quote=""Monika_S""]Nie da się wrócić do stanu „sprzed”.[/quote]
Do poprzedniego stanu?

Pozdrawiam

Tomek
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Tomasz Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Monika_S
Posty: 1422
Rejestracja: wt 12 sty, 2010
Lokalizacja: Radom/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Monika_S »

Temat i jego ujęcie to taka hybryda dwóch prawdziwych historii plus trochę fikcji literackiej. Historie były w połowie wynikiem obserwacji, a w drugiej połowie wynikiem opowieści osoby "zawieszonej", dlatego z pewnych względów to opowiadanie ma dla mnie szczególne znaczenie. Bardzo możliwe, że opracuję temat inaczej, ale już raczej nie na podstawie tego opowiadania, chociaż zobaczymy.

[quote=""Tomasz Kowalczyk""]Lubisz monologi...[/quote]

Kiedyś nie, ostatnio jakoś tak. Zaczęło się od jednego opowiadania, który łączył dwa style i teraz trochę nie mogę się uwolnić. Nawet dzisiaj, pisząc fragment narracji, wkradają mi się elementy, które nie powinny się tam znaleźć, ale to kwestia pracy i przestawienia.

[quote=""Tomasz Kowalczyk""]Peelka podczas takiej narracji nie sili się na pewno na błyskotliwe środki stylistyczne, a powinna... Powinna, bo takich tekstów na wzmiankowany temat jest sporo, a Twój powinien zapaść w pamięć. [/quote]

Jeszcze zależy od jakiej narracji mówimy, bo monolog monologowi nierówny. W tym przypadku celowo powstrzymywałam się przed pewnymi zabiegami, żeby z drugiej strony tekst nie był sztuczny. Przyznam się, że pisząc tekst czytałam zdania czy fragmenty na głos i celowo je zmieniałam. Może, jak się okazuje, niepotrzebnie ;)

[quote=""Tomasz Kowalczyk""]
Wtrącenie otoczone jest przecinkami lub myślnikami. [/quote]

To akurat moje przeoczenie, zapomniałam z drugiej strony "zamknąć" przecinkiem ;) Już poprawiam.

[quote=""Tomasz Kowalczyk""][quote=""Monika_S""]Stanęłam przy grobie gotowa spalić wszystkie wieńce. I wie pani co? Nie powstrzymywałam się.[/quote]

Nie powstrzymałam się przed... [/quote]

Mimo wszystko nie jestem co do tego przekonana, ale pomyślę.

[quote=""Tomasz Kowalczyk""]Oczekuję czegoś więcej! [/quote]

Ten wykrzyknik mnie przekonał :) Wezmę sobie to do serca i obiecuję, że postaram się sprostać Twoim oczekiwaniom. Mam nadzieję, że mi się uda <img>

[quote=""Tomasz Kowalczyk""]Niekonsekwencja! Z jednej strony nie powinniśmy myśleć o temacie, z drugiej zaś musimy się z nim uporać. [/quote]

Oba zdania różnią się od siebie. W pierwszym to peelka stwierdza, że temat jest zbyt trudny. Nie można go po prostu przemyśleć, aby po rozważeniu wszystkich aspektów wszystko wróciło do normy, bo nie wróci. Nie uporamy się z tym przez myślenie. Ponadto jest to zbyt trudny i obszerny temat, aby go w pełni rozważyć.
Trzeba też pamiętać, że osoby "zawieszone" często dotknięte są depresją, a wówczas myślenie wygląda zupełnie inaczej. Jest to w pewnym sensie zniekształcony proces, który podsuwa aż za dużo różnych aspektów danego tematu, gdzie spora część jest przesadzona i niekiedy prowadzi do prób samobójczych.
W drugim zdaniu peelka przedstawia to, co teoretycznie powinna zrobić, ale to też jest niewykonalne.
W tym przypadku właśnie paradoksalnie, aby się z tym uporać, musimy przestać myśleć, a przynajmniej ograniczyć ten proces, bo szczególnie na początku jest to zbyt trudny i przytłaczający temat, dlatego nie pozwoli wrócić do i tak już zachwianej normalności.

Dziękuję Tomku za wizytę i uwagi, które z pewnością przemyślę.

Pozdrawiam :)
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Monika_S, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie komentujesz wierszy innym - nie dziw się, że inni nie komentują Twoich"
Jolanta Kowalczyk
Posty: 2823
Rejestracja: śr 17 wrz, 2008
Kontakt:

Post autor: Jolanta Kowalczyk »

Po entym przeczytaniu tekstu wciąż brzmią mi słowa "żal", "poczucie winy", "pustka", "opuszczony" etc, etc...
Za bardzo rozwlekasz temat, stosujesz powtórzenia, które zamiast zaciekawić, zaczynają nużyć czytelnika. W krótkich formach epickich treść powinna płynąć wartkim nurtem i mieć głębokie dno filozoficzne czy psychologiczne. Może jednak warto bardziej skupić się na strukturze psychicznej peelki, na czymś, co ją wyróżnia od innych, bo wadzić się z Bogiem, to chyba każdy wierzący to robi, jak mu się krzywda dzieje, a i tabletki na sen nie są niczym nowym... <img>
Reszta jak Tomek.

Pozdrawiam

Jola
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Jolanta Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Monika_S
Posty: 1422
Rejestracja: wt 12 sty, 2010
Lokalizacja: Radom/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Monika_S »

Te długie wakacje chyba na mnie źle działają, gapa ze mnie i tyle, bo dopiero teraz zauważyłam komentarz <img> Przepraszam <img>
Ano tabletki, jak piszesz, niczym nowym nie są, choć z mody niestety też nie wychodzą.

Dziękuję za zajrzenie, poczytanie i uwagi, które zawsze są bardzo cenne.

Pozdrawiam :)
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Monika_S, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie komentujesz wierszy innym - nie dziw się, że inni nie komentują Twoich"
BB
Posty: 55
Rejestracja: pn 16 sie, 2010

Post autor: BB »

Droga Moniko;)) jako czytelniczka, powiem że z uwagą przeczytałam twoj tekst i uległam jego klimatowi i bardzo chciałam Cie uścisnąć i coś powiedzieć..
wiec, może i jest tu brak zróżnicowanych środków literackich .. ale, ja wzięłam z niego wiele dla siebie i potwierdzić mogę, że jest bardzo prawdziwy . Znam te stany i emocje.
Dobranoc i pozostaję z życzliwością
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez BB, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Monika_S
Posty: 1422
Rejestracja: wt 12 sty, 2010
Lokalizacja: Radom/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Monika_S »

Cieszę się, że znalazłaś coś dla siebie w moim tekście. Wiele to dla mnie znaczy.
Dziękuję za chwilę zatrzymania i poczytanie.

Pozdrawiam serdecznie <img>
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Monika_S, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie komentujesz wierszy innym - nie dziw się, że inni nie komentują Twoich"