Marcin Wolski "Cud nad Wisłą"

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Marcin Wolski „Cud nad Wisłą”

Co by było, gdyby…
Co by było, gdyby Piekło porozumiało się z Niebem w kwestii Polski? Zawarło pakt o nieagresji? Odpuściło sobie gnębienie tego srodze doświadczonego przez los państwa? Zapewne historia tego świata potoczyłaby się zupełnie inaczej. Zapewne…
Autor „Cudu nad Wisłą”, satyryk, pisarz, poeta, dziennikarz Marcin Wolski daje się uwieść tej wizji. Oto Szatan zakłada się z Aniołem i odstępuje na rok od siania zamętu w nadwiślańskim kraju. Jest 12. września 1989, czas przemian ustrojowych, dla Polski Wolskiego - kokosowy czas.

Daj im wodza na miarę wyzwań.*

Autor modyfikuje najnowszą historię. Oto na czele rządu staje dawny przywódca „Solidności”, Lew Szwendała. Czytelnik bez trudu zestawi tę postać z byłym prezydentem, ale pisarz serwuje sporą dawkę zaskoczenia – Szwendała to wódz mądry, inteligentny, powściągliwy, znający kilka języków obcych, odpowiedzialny. Wie, jak rozmawiać z przywódcami wielkich mocarstw, z kim nawiązywać kontakty, zawierać sojusze, by nasz kraj rósł w siłę, a ludziom… itd. Sam zdumiony tą nagłą przemianą, nie skupia się nad ich przyczyną, ale wykorzystuje pro publico bono, całą swoją energię poświęca służbie narodowi, kierując się wyłącznie dobrem powierzonego mu państwa.

- Tylko jakie państwo? – pomyślał Szwendała – Według Platona czy Arystotelesa? A może ideałem, który należało rozważyć, było „Państwo Boże” św. Augustyna?
Przestraszył się. Nigdy dotąd podobne myśli nie chodziły mu po głowie.


Nie waha się przyznać do błędów. Ze skruchą wyznaje, że był TW Ciulkiem. Charakterystyka tej postaci pozostawia jednak pewien niedosyt – nie jesteśmy świadkami przemiany; autor nie pokazał nam Szwendały przed metamorfozą, a szkoda, bo efekt kontrastu wzmocniłby przekaz.
Wolski nie przestaje zaskakiwać czytelnika. Nad Wisłą następuje seria cudownych zjawisk. Kraj pnie się ku prawdziwej wolności i niezależności politycznej. Zdrajcy narodu zostają ukarani (nieliczni, których gryzie sumienie, sami wymierzają sobie sprawiedliwość), ubecy odsunięci od sprawowania władzy, żadnych układów z dawnym aparatem partyjnym, żadnej grubej kreski, wzorcowa prywatyzacja, skok gospodarczy na miarę tygrysa Europy.
Czy rzeczywiście mogłoby tak być, zdaje się pytać autor? Przykro uświadomić sobie, ile Polska zaprzepaściła przez układy, małostkowość, tchórzostwo w podejmowaniu decyzji, chciwość i głupotę. Pisarz zmusza czytelnika do niewesołej refleksji.
W książce Wolskiego postacie są historyczne, noszące jedynie z lekka zakamuflowane nazwiska, np. Karuzelski, Kiszonka, Turoń, bracia Indykiewiczowie. Parodia nazwisk zasługuje na wysokie uznanie. Głównie od intencji i inwencji tych przywódców, posunięć słusznych bądź nie zależy przyszłość narodu. Póki co, kraj kwitnie. Niebawem stanie się potęgą. Czyżby? Po roku i tygodniu karencji wkracza do akcji Diabeł i to wkracza w sposób mrożący czytelnikowi krew w żyłach. Autor pozostawia czytelnika z przerażającą refleksją - może jednak wcale nie mogłoby być tak pięknie? Znamienna staje się opinia Szatana:

Tutejsi ludzie pozostaną sobą. Zdemoralizowaną postsowiecką hołotą, która szybko znudzi się demokracją i zatęskni do dawnego pana. (…) A jakich mają przywódców? Chłopokróla i salonowych inteligenciaków, którzy umierają ze strachu przed własnym narodem, że pewnego dnia rozliczy ich minione grzeszki i wytknie im nie najlepsze pochodzenie etniczne. (…) Ten skądinąd sympatyczny narodek skazany jest na wieczną niemoc, na kordianizm, walenrodyzm, uwikłanie między apatią tumiwisizmu i euforią mesjanizmu, który po niewczasie przekształca się w kundlizm…


Książka jest smutna w swojej wymowie, ale czyta się ją z uśmiechem, bo zabawna. Wolski to przecież satyryk, twórca politycznych szopek noworocznych, polskiego ZOO. Jędrny język, kwieciste porównania, metafory czasami na granicy dobrego smaku, żart – to atuty stylu. W charakteryzowaniu swoich bohaterów wyciąga niekiedy fakty, za które charakteryzowani mogliby się obrazić. Czyżby prywatne rozgrywki odwetowe?
Aby nie zanudzić czytelnika polityką z pogranicza fantasy, serwuje dodatek: wątek miłosno – kryminalny z Diabłem – a jakże – w tle. Szatan raz przybiera imię Pokusa, innym razem Aborcja. Ten aspekt książki współgra z wielką polityką poprzez powiązania rodzinne i zawodowe bohaterów, aby spleść się z nią na dobre w tragicznym finale.
Książki nie polecam wszystkim urodzonym po 80. roku, nieznającym realiów epoki postsolidarnościowej na tyle, by odszyfrować nazwiska i wychwycić wszystkie niuanse związane z ich właścicielami. Dla nich będzie to nudna, bezrefleksyjna książka fantasy.





*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Marcina Wolskiego „Cud nad Wisłą”.

Autor: Marcin Wolski

Tytuł: Cud nad Wisłą
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Wydanie: Warszawa, 2010
Liczba stron: 272
Format: 145 x 225 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7700-007-6
Cena z okładki: 39,90 zł
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Mariola Kruszewska, łącznie zmieniany 1 raz.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde