Femina
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Femina (1)
wszystkie chwyty dozwolone
kolejny półobrót zaliczam
na rozżarzonym trapezie
ubrana w srebrne dzwoneczki
runda za rundą
czytają od tyłu, na odlew
i nawet nie mogę powiedzieć
że ch***j mnie strzela
Femina (2)
Nie chcę po imieniu,
odetnij.
Żółwia skorupa najbliższa
lędźwiom, w kontekście.
Trzeba dotarcia.
Femina (3)
Przynosi zgłodniałym zębom
udźce i skrzydła; potem domaga się nagrody,
codziennie. Brzeszczotem nadaje imiona
bo tak chce.
Możesz się zerwać ze smyczy albo wyciekać
z wanny mimochodem. Ugasisz policzki o palce stóp.
On i tak zrobi swoje,
dogłębnie.
Nie zapomni nigdy, że z jego kości
jesteś, gałązka koralu. Jak po swoje
dłoń wyciągnięta rozbije dwojaki;
przesypią się słowa ze studni do studni.
Niemożliwe. A jednak.
bo tak chciałaś.
Femina (4)
Patrzę na nią z profilu. Nie zachwieje się
nigdy. Bez przynależności, bo ziemia niczyja ma więcej
odniesień niż pod kołami traktorów.
Ze sklejonych liter buduje przystań
między pośladkami. Tak lepiej.
Nie zagląda już przez okno
do cudzych kuchni, przez usta do kopca kreta.
Sama wygryza hiperłącza w monolicie
zawsze pomiędzy, w solidnych znaczeniach
naprzeciw
dopisana.
wszystkie chwyty dozwolone
kolejny półobrót zaliczam
na rozżarzonym trapezie
ubrana w srebrne dzwoneczki
runda za rundą
czytają od tyłu, na odlew
i nawet nie mogę powiedzieć
że ch***j mnie strzela
Femina (2)
Nie chcę po imieniu,
odetnij.
Żółwia skorupa najbliższa
lędźwiom, w kontekście.
Trzeba dotarcia.
Femina (3)
Przynosi zgłodniałym zębom
udźce i skrzydła; potem domaga się nagrody,
codziennie. Brzeszczotem nadaje imiona
bo tak chce.
Możesz się zerwać ze smyczy albo wyciekać
z wanny mimochodem. Ugasisz policzki o palce stóp.
On i tak zrobi swoje,
dogłębnie.
Nie zapomni nigdy, że z jego kości
jesteś, gałązka koralu. Jak po swoje
dłoń wyciągnięta rozbije dwojaki;
przesypią się słowa ze studni do studni.
Niemożliwe. A jednak.
bo tak chciałaś.
Femina (4)
Patrzę na nią z profilu. Nie zachwieje się
nigdy. Bez przynależności, bo ziemia niczyja ma więcej
odniesień niż pod kołami traktorów.
Ze sklejonych liter buduje przystań
między pośladkami. Tak lepiej.
Nie zagląda już przez okno
do cudzych kuchni, przez usta do kopca kreta.
Sama wygryza hiperłącza w monolicie
zawsze pomiędzy, w solidnych znaczeniach
naprzeciw
dopisana.
Ostatnio zmieniony ndz 19 cze, 2011 przez Gloinnen, łącznie zmieniany 1 raz.
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
/M. Gogol