Zapach śmierci

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Czy czuliście Państwo jesienią mdławy, słodkawy zapach? Tak pachnie śmierć.*

Co roku o tej porze wraca jak bumerang temat ogrzewania domów tym, co już niepotrzebne, a może posłużyć za opał. I nie mam złudzeń, że powróci za rok.
Czy rzeczywiście dociera do nas pełna świadomość, że palenie śmieci, różnych dziwnych przedmiotów (opony, buty, meble) powoduje wydzielanie olbrzymiej ilości silnie trujących substancji (siarczanów, związków chloru itd.), a w okresie tzw. grzewczym ilość niebezpiecznych związków chemicznych w powietrzu niekiedy czterokrotnie przekracza dopuszczalną normę? Spalanie plastiku uwalnia śmiercionośne dioksyny. Jedna z nich – TCDD - stanowi 500 razy większe zagrożenie niż strychnina i 1000 razy większe niż cyjanek. Dwa miligramy dioksyn są w stanie zabić dorosłego człowieka. W trakcie spalania tworzyw wydzielają się również duże ilości chlorowodoru, który w połączeniu z wodą deszczową zamienia się w kwas solny. Co więcej, trucizny wnikają nie tylko do organizmów ludzi i zwierząt, ale także do gleby w ogródkach, na której uprawiamy potem „ekologiczną, zdrową” marchewkę – do całkowitego rozkładu dioksyn w glebie przyroda potrzebuje dziesięciu lat. Rezultat takich bezprawnych działań jest prosty: truje się palący śmieci i jego rodzina oraz wszyscy okoliczni sąsiedzi. Wynikiem takiego regularnego podtruwania są nowotwory, alergie, choroby płuc, które mogą pojawić się z kilkuletnim opóźnieniem.

W Polsce zbyt silnie zakorzenione jest na podłożu historycznym przeświadczenie, że ten, kto skarży władzy na aspołeczne zachowanie współobywatela, jest kapusiem, donosicielem, wszą. W Niemczech, kraju mieniącym się wieloma odcieniami mieszaniny kultur, rdzenny berlińczyk przejdzie obojętnie obok pomalowanego w kropki z pióropuszem na głowie i nocnikiem na sznurku dziwoląga, ale nie minie pięć minut, jak „doniesie” na źle zaparkowany samochód albo porzuconego pod kamienicą śmiecia. Takie działanie nie uchodzi za czyn niegodny, haniebny, ale za przejaw troski o wspólne dobro. My zaś pozwalamy sąsiadowi prowadzić prywatną spalarnię śmieci, godzimy się, by truł nas i nasze rodziny. Nawet, gdy w zdrowym odruchu samoobrony zdesperowani zadzwonimy do dzielnicowego, ten po wnikliwej inspekcji stwierdzi, że sąsiad pali węglem, bo ma w piwnicy sporą stertę. Za rękę nikogo nie złapał, a dwudziestoczterogodzinnego posterunku nie wystawi. Przewidzianej prawem kary więc nie będzie. Nasz węch zaś nie jest wystarczającym świadectwem. Oczywiście sąsiad nigdy już nie przyjdzie do nas na wódeczkę i poczeka na okazję odpłacenia pięknym za nadobne, nie wnikając zupełnie w meritum sprawy. Czemu tak robi? Przecież nie z premedytacji czynienia zła, a z oszczędności i często z biedy. Nie stanowi to jednak żadnego usprawiedliwienia.

Jak napisałam na wstępie – temat-bumerang. I wiele się na ten temat teraz pisze. Najważniejsze, by znaleźć rozwiązanie.
Co zatem robić, poza otwartą rozmową? Może zawstydzać i publicznie piętnować, zamieszczając nazwiska i adresy na stronie internetowej miasta? Albo prosić swojego księdza proboszcza o grożenie palcem z ambony i przypominanie słów Jana Pawła II: Trzeba (…) uświadomić sobie, że istnieje ciężki grzech przeciwko środowisku naturalnemu obciążający nasze sumienia, rodzący poważną odpowiedzialność przed Bogiem-Stwórcą.

Jedyny ratunek widzę w poruszaniu sumień i uświadamianiu. Może w okolicach domu truciciela nakleić jakieś przemawiające do serca i rozumu plakaty? Zostawić ulotki w skrzynkach pocztowych? Może znalazłyby się na to fundusze w dziale ochrony środowiska? Gdyby okleić dzielnice willowe „prozdrowotnymi” plakatami w takiej ilości, jak niedawno zostały oklejone plakatami wyborczymi, może, kłując w oczy, skłoniłyby trucicieli do zastanowienia się?


* Cytat z głowy, napisała tak jakaś Pani z tytułem naukowym.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Awatar użytkownika
NathirPasza
Posty: 1303
Rejestracja: wt 04 sie, 2009
Lokalizacja: Miasto Doznań
Kontakt:

Post autor: NathirPasza »

No OK. Palenie śmieci to trucie. Ale wysypiska śmieci też nie rozwiązują problemu, zwłaszcza, że są przepełnione a niektóre rzeczy, które spalone trują okolicą przez 10 lat, rozkładają się przez 100. Utylizacja, to spalanie (w głównej mierze), więc też nie jest dobrym rozwiązaniem. Można jeszcze nie produkować śmieci, chodzić w skórach, ale wątpię, żeby taka forma ekologicznego życia przypadła komukolwiek do gustu.

Autorka piętnuje palenie śmieci. Ale nie daje w zamian żadnej alternatywy.
Biegłem. Biegłem aż moje mięśnie zaczęły palić, a w moich żyłach począł płynąć kwas. A potem pobiegłem jeszcze trochę.
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

A spalanie w odpowiednich warunkach? Może to jest najlepszy sposób utylizacji śmieci?
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Awatar użytkownika
NathirPasza
Posty: 1303
Rejestracja: wt 04 sie, 2009
Lokalizacja: Miasto Doznań
Kontakt:

Post autor: NathirPasza »

No OK. Ale to nadal spalanie i nadal toksyny wydzielane są do atmosfery. Istnieją co prawda filtry, ale te nigdy nie chronią w stu procentach, a i zapychać się potrafią.

Jedynym słusznym rozwiązaniem byłoby produkowanie rzeczy biodegradowalnych, ale sam proces takiej produkcji jest zbyt drogi dla wielu polityków i społeczności. Myślę, że problem który poruszasz, jest póki co nierozwiązywalny.

Chociaż wart poruszania, to też fakt.

Pozdrawiam
NP
Biegłem. Biegłem aż moje mięśnie zaczęły palić, a w moich żyłach począł płynąć kwas. A potem pobiegłem jeszcze trochę.
AK

Post autor: AK »

Ten problem jest już rozwiązany. Odpady bytowe powinny być segregowane. Papier, szkło i tworzywa sztuczne można poddać recyklingowi. Odpady niebezpieczne (baterie, świetlówki, elektronika itp.) należy oddawać do utylizacji wrzucając je do pojemnika (pojemniki na odpady niebezpieczne oznaczone są kolorem czarnym) lub zwrócić sprzedawcy czy producentowi. Pozostałe odpady powinny trafić do sortowni gdzie zostanie wydzielona frakcja organiczna i poddana procesowi kompostowania lub fermentacji metanowej a pozostałość zutylizowana w spalarni. Tu chciałem podkreślić W SPALARNI a nie domowym piecu. Nie wchodząc w szczegóły procesu spalania oraz emisji i rozproszenia spalin, przedstawię podstawowe różnice.
Spalając w domowym piecu tworzywa sztuczne z papierem uzyskujemy temperaturę ~330 oC, współspalając tworzywa sztuczne z węglem kamiennym lub z już odgazowanym drewnem osiągamy temperaturę 500-600 oC. W wyniku takiego spalania uzyskujemy nieustabilizowany popiół, który potem zanieczyszcza nasze odpady bytowe i spaliny zawierające wszystko to co już wcześniej było wymienione plus wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne np. benzo-α-piren (to on daje ten słodki aromat), który wykazuje stosunkowo niską toksyczność ostrą, ale bardzo wyraźną toksyczność przewlekłą (nowotwory, alergie i inne). Emiter spalin (komin) jest niski i rozprasza spaliny w najbliższej okolicy a przy ujemnym gradiencie temperatury, który występuje najczęściej wieczorem i o poranku wiosną i jesienią spaliny spływają ku ziemi. Reasumując, jeżeli czujesz charakterystyczną woń to znaczy, że twój sąsiad Cię ZABIJA.
W spalarni odpady są spalane w temperaturze ponad 1500 oC co gwarantuje atomizację paliwa (rozpad substancji toksycznych na wolne atomy). Popioły są szkliwione co je stabilizuje i czyni obojętnymi dla środowiska. Spaliny są poddawane filtracji odpylającej i redukowane chemicznie. W efekcie końcowym uzyskujemy ditlenek węgla, tlenki azotu i parę wodną, które są emitowane do wyższych warstw atmosfery i rozpraszane na bardzo dużych obszarach w bardzo małych stężeniach.
Przepraszam za może zbyt techniczny język ale tylko w ten sposób potrafię przedstawić ten problem w sposób zrozumiały i zwięzły.

Pamiętajmy, że Ziemia nie została nam dana tylko pożyczyliśmy ją od naszych dzieci.

Pozdrawiam
AK
Ostatnio zmieniony ndz 06 lis, 2011 przez AK, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Jan Stanisław Kiczor
Administrator
Posty: 15130
Rejestracja: wt 27 sty, 2009
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Jan Stanisław Kiczor »

Bardzo mnie ten krótki, acz treściwy wykład ucieszył. Dzięki.
Choć sam nic nie spalam (najwyżej w kominku drewno liściaste) to sąsiadów mam palących wszystko co się da, w piecach po byłych szklarniach, byle nie fatygować się ze śmieciami.
Imperare sibi maximum imperium est

„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Rzeczowo, AK. Mam nadzieję, że to nie jest tylko wołanie na puszczy.
AK pisze:Pamiętajmy, że Ziemia nie została nam dana tylko pożyczyliśmy ją od naszych dzieci.
Piękne słowa, które warto pamiętać.
Ostatnio zmieniony ndz 06 lis, 2011 przez Mariola Kruszewska, łącznie zmieniany 2 razy.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Awatar użytkownika
Bożena
Posty: 5397
Rejestracja: śr 01 wrz, 2010
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Post autor: Bożena »

znam ten problem- są ludzie na ktorych nie ma siły- palą co się da- byle nie musieć wywozić- śmieci- więc problem mozna by było rozwiązać ekonomicznie- i nie mam na myśli kar a np. dotacje do wywozu- czy wręcz wyzwóz śmieci na koszt gminy lub doplaty do opalania ekologicznym paliwem- zapominamy że niektórzy palą byle czym bo nie maja czym palić

a dym zabija- i śmierdzi :cry:
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Względy ekonomiczne rozumiem, na biedę lekarstwa nie ma, ale to nie usprawiedliwia trucia innych. U nas w mieście wielu wywozi śmieci do lasu, bo to tańsze niż wywóz w ramach umowy z firmą. Bożeno, podatek od wywozu to bardzo dobry pomysł. U nas było referendum w tej sprawie, ale z powodu fatalnego przeprowadzenia formalnego referendum, pomysł przepadł.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde