zaskoczyło mnie lato
Moderator: Tomasz Kowalczyk
zaskoczyło mnie lato
orszak milczący znikają tancerze za
ciemnym wzgórzem z chmur
próbuję wyczytać receptę na fałsz
w tych oczach zamkniętych na
bezużyteczny mrok w który spoglądały
i z drzew dziś cichszych zastygłych jak
katedry na obrazach holenderskich mistrzów
z daleką panoramą cuchnących kanałów
rozmowa narasta jak wśród podróżnych
gdy pociąg zbyt długo stoi pomiędzy stacjami
w pamięć zapada zapachem dzikiego tymianku
i śmiechu w ogrodzie
gdyby tak było można naciąć ten obraz
ostrym jak skalpel spojrzeniem może
w końcu się otworzy jak dłonie siwego rabina
by się spełniło
23/12/08
orszak milczący znikają tancerze za
ciemnym wzgórzem z chmur
próbuję wyczytać receptę na fałsz
w tych oczach zamkniętych na
bezużyteczny mrok w który spoglądały
i z drzew dziś cichszych zastygłych jak
katedry na obrazach holenderskich mistrzów
z daleką panoramą cuchnących kanałów
rozmowa narasta jak wśród podróżnych
gdy pociąg zbyt długo stoi pomiędzy stacjami
w pamięć zapada zapachem dzikiego tymianku
i śmiechu w ogrodzie
gdyby tak było można naciąć ten obraz
ostrym jak skalpel spojrzeniem może
w końcu się otworzy jak dłonie siwego rabina
by się spełniło
23/12/08
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Amadeusz, łącznie zmieniany 1 raz.
To nie z myśli, mój drogi, robi się wiersze. Robi się je ze słów. (Stéphane Mallarmé)
Ucieszył mnie Twój wiersz kiedy otworzyłam Ogród.
Dużo dobrego Ci życzę -:)
Elm.
Dużo dobrego Ci życzę -:)
Elm.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
A może nie potrzeba nacinać ?...może sam sie otworzy ?
Przyjemność czytania....nie bez powodu do Ciebie wracam, choć nie komentuję, bo wydaję się za mała...
Serdecznie....Ir
Przyjemność czytania....nie bez powodu do Ciebie wracam, choć nie komentuję, bo wydaję się za mała...
Serdecznie....Ir
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Irena, łącznie zmieniany 1 raz.
" siła pióra leży w pokorze do własnego słowa"- Mithril
-
- Posty: 1414
- Rejestracja: śr 26 lis, 2008
Ja też pod wrażeniem wiersza. Pozdrawiam :)
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Hanna Dikta, łącznie zmieniany 1 raz.
Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz, pytał Norwid. Coś znika, zdawałoby się w sposób nieodwołalny. Ulatują sielskie obrazy rodzinnych stron, zamieniając się w ziemię bez imienia. Peel nie potrafi go jeszcze nadać, nie potrafi zidentyfikować się z nowym, nie potrafi oddychać nowym powietrzem... Opuszczenie ojczyzny nie jest łatwym przedsięwzięciem, ale tak bardzo chce się mieć za sobą zło, jakiego doświadczyło się w stronach, które chce się opuścić.
Czy ziemia obiecana przyniesie ukojenie? Czy warto było?
Czy tam nawet lato zaskakuje? Czy każda chwila stanie się takim zaskoczeniem doświadczanym codziennie? Czy nigdy nie otrzyma się od Boga daru przyzwyczajenia do nowej ojczyzny, do nowego życia?
Czy błagalne spojrzenie otworzy serce gospodarzy nowej ziemi?
W oczekiwaniu na shalom peel pozwoli zaskoczyć się jeszcze jednym latem.
Pozdrawiam
Tomek
Czy ziemia obiecana przyniesie ukojenie? Czy warto było?
Czy tam nawet lato zaskakuje? Czy każda chwila stanie się takim zaskoczeniem doświadczanym codziennie? Czy nigdy nie otrzyma się od Boga daru przyzwyczajenia do nowej ojczyzny, do nowego życia?
Czy błagalne spojrzenie otworzy serce gospodarzy nowej ziemi?
W oczekiwaniu na shalom peel pozwoli zaskoczyć się jeszcze jednym latem.
Pozdrawiam
Tomek
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Tomasz Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: śr 17 wrz, 2008
- Kontakt:
Wiersz z pewnością mówi o rozstaniu, lecz dalsza interpretacja może pójść w diametralnie różnych kierunkach, nadając utworowi charakter indywidualny, skupiając się wyłącznie na osobistych rozterkach peela, lub poszerzyć znaczenie, koncentrując uwagę nie na peelu, lecz na milczących tancerzach z orszaku i rabinie.
Podczas pierwszego czytania na pierwszy plan wysunął mi się portret Żyda – Wiecznego Tułacza, który musiał opuścić kraj, w którym się wychował, gdzie spędził swoją młodość a może i nawet miłość. Tym orszakiem milczącym i tancerzami mogą być ludzie, których zostawił za ciemnym wzgórzem chmur niepamięci. Ogród – szczęśliwe lata z dzieciństwa i szalonej młodości zastyga jak na obrazach Magritta i tylko szkielety katedr holenderskich mistrzów przywołują wspomnienia. Peel w podróży pociągiem zwanym życiem zbyt długo stoi na stacjach i nie wiadomo, kiedy dotrze do stacji końcowej Ziemi Obiecanej. Być może owe stacje mijane podczas podróży to doświadczenia życiowe, jakie zbiera peel w kontakcie z „podróżnymi”, a stacją końcową jest spokój ducha, pokonanie dystansu w stosunku do obcych , z gotową receptą na odróżnianie fałszu od prawdy, oraz definitywne zerwanie z przeszłością poprzez ostre cięcie „skalpelem po obrazie pamięci” i nadzieja, która otwiera się, jak dłonie siwego rabina na świat, nowe perspektywy.
Po kilku dniach wiersz rozkwitł zupełnie inną barwą odczuć i odebrałam go jako pewnego rodzaju ceremonię pogrzebową i towarzyszący jej kadisz za ofiary holokaustu, a pierwsze dwa wersy pierwszej zwrotki i pointa stanowią klamrę.
Młode pokolenie chce zerwać z koszmarem przeszłości i otworzyć zaciśnięte pięści z bólu, poczucia bezsilności i rozpaczy. Chce otworzyć dłonie na świat w geście pojednawczym tak, jak miał w zwyczaju to robić siwy rabin podczas modlitwy błagalnej; „by się spełniło …”
Pozdrawiam
Jola
Podczas pierwszego czytania na pierwszy plan wysunął mi się portret Żyda – Wiecznego Tułacza, który musiał opuścić kraj, w którym się wychował, gdzie spędził swoją młodość a może i nawet miłość. Tym orszakiem milczącym i tancerzami mogą być ludzie, których zostawił za ciemnym wzgórzem chmur niepamięci. Ogród – szczęśliwe lata z dzieciństwa i szalonej młodości zastyga jak na obrazach Magritta i tylko szkielety katedr holenderskich mistrzów przywołują wspomnienia. Peel w podróży pociągiem zwanym życiem zbyt długo stoi na stacjach i nie wiadomo, kiedy dotrze do stacji końcowej Ziemi Obiecanej. Być może owe stacje mijane podczas podróży to doświadczenia życiowe, jakie zbiera peel w kontakcie z „podróżnymi”, a stacją końcową jest spokój ducha, pokonanie dystansu w stosunku do obcych , z gotową receptą na odróżnianie fałszu od prawdy, oraz definitywne zerwanie z przeszłością poprzez ostre cięcie „skalpelem po obrazie pamięci” i nadzieja, która otwiera się, jak dłonie siwego rabina na świat, nowe perspektywy.
Po kilku dniach wiersz rozkwitł zupełnie inną barwą odczuć i odebrałam go jako pewnego rodzaju ceremonię pogrzebową i towarzyszący jej kadisz za ofiary holokaustu, a pierwsze dwa wersy pierwszej zwrotki i pointa stanowią klamrę.
Orszak milczący to uczestnicy pewnego rodzaju misterium, którzy towarzyszą „tancerzom” godnie przejść za ciemnym wzgórzem z chmur (dymu krematoryjnego) na druga stronę. Zanim dotarli do ostatniej stacji, musieli przebyć długą podróż pociągiem, stać zbyt długo na stacjach. Zabrali ze sobą wspomnienie dzikiego tymianku, zapach czulentu i kugla. Pozostały tylko ruiny bóżnic, które z daleka przypominają katedry z obrazów mistrzów holenderskich.orszak milczący znikają tancerze za
ciemnym wzgórzem z chmur
Młode pokolenie chce zerwać z koszmarem przeszłości i otworzyć zaciśnięte pięści z bólu, poczucia bezsilności i rozpaczy. Chce otworzyć dłonie na świat w geście pojednawczym tak, jak miał w zwyczaju to robić siwy rabin podczas modlitwy błagalnej; „by się spełniło …”
Pozdrawiam
Jola
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Jolanta Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Piękne dzięki <img> , Jolu...skąd Ty to wszystko wiesz... :ukłon:
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Amadeusz, łącznie zmieniany 1 raz.
To nie z myśli, mój drogi, robi się wiersze. Robi się je ze słów. (Stéphane Mallarmé)
usłyszałem wiersz
przyleciał obrazem
ciepłym zapachem
ciszy i koloru
dawnym obrazem troszkę zapomnianym
drewnianych domków
przed miejskiej ulicy
Białostockiej a może innej
gdzieś tam podobnie narysowanej
przyleciał obrazem
ciepłym zapachem
ciszy i koloru
dawnym obrazem troszkę zapomnianym
drewnianych domków
przed miejskiej ulicy
Białostockiej a może innej
gdzieś tam podobnie narysowanej
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Mirek, łącznie zmieniany 1 raz.
zajrzyj pod podszewkę świata a dostrzeżesz kolory
czas to pieniądz
nie mam czasu
czas to pieniądz
nie mam czasu