Wiersze konkursowe w kolejności ich naplywania

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Jan Stanisław Kiczor
Administrator
Posty: 15130
Rejestracja: wt 27 sty, 2009
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Jan Stanisław Kiczor »

Wiersz Nr 1
===========



Piosnka

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla d a r ó w Nieba… Tęskno mi, Panie…
(C.K. Norwid „Moja piosnka”)


Kraju, gdzie śmietnik staje się fortecą,
By nikt postronny nie wszedł, nie spróbował
Zagrozić śmieciom… Widać – tak można…

I gdzie są miejsca, w których chleb i mięso
Wdeptują w ziemię, zamiast dać je głodnym,
Często – zbyt często… Czy to się godzi?

Dlaczego mamy w sobie coraz częściej
Tak wiele – M n i e, mało – nam, najmniej – tobie,
Czy to jest szczęście? I gdzie tu człowiek?




.
Wiersz Nr 2
===========



Sen z dziewiętnastego wieku

jesteś szczęśliwcem tu się narodziłeś
wszystko w porządku bez żadnych zakłóceń
nawet gdy susza czy też dni powodzi
to i tak rozpacz tutaj trwa najkrócej

gdy wokół ciebie fala niesie głosy
i ty rozumiesz - każdy szmer jest polski
w połowie maja Zosia o kłos prosi
by za czas jakiś ubogacić wioski

jeśli Zofija przydarzy się zimna
nakazem z góry kłosów nie rozwinie
wtedy litania błagalna maryjna
śpiewem przy-gromkim spod figury płynie

a kiedy żniwa ku końcowi idą
wieniec gotowy dożynki czas zacząć
stangret z karetą słany po Norwida
by w dostojeństwie władz tutejszych stanął

mówi – że nie ma tylko pamięć o nim
siedzi cichutko gdzieś na klapie strojów
gdy kromka chleba spadnie - proszę wspomnij
podnosząc z ziemi szacunek dla znoju

On to utrwalił owo szanowanie
zapisał w strofie na wieczny testament
w tęsknocie wielkiej wołał Panie Panie
kocham kraj ten bardzo...
-...i skonał po Amen




Wiersz Nr 3
===========



Nostalgia emigranta.

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla d a r ó w Nieba... Tęskno mi Panie...


Jestem wędrowcem od zawsze,
właściwie - odkąd pamiętam,
przemierzałem brudne dzielnice mojego miasta.
Stare walące się kamienice były miejscem walk małych Apaczów ,
a betonowe kręgi - torem ćwiczeń.
Przewrócona huśtawka służyła nam tak samo dobrze jak trzepak na innych podwórkach.
Walentyna, Walentyna- to pierwsza w świecie podniebna miss - śpiewały dziewczyny
w kolorowych uśmiechach,
przyglądające się kaskaderce chłopaków.

Tęsknię …
za tamtymi obdrapanymi murami – gdzie napis
Józek kocha Elkę rozpalał do białości wyobraźnię.
Kiedyś kawałkiem duszy narysowałem serce przebite strzałą,
miałem też swoją ławkę z wydrapanymi inicjałami i drzewo do łamania. W kościach czuję
ból. Nigdy później tak nie smakowały płynne kwaśne jabłka. Tęsknię do tamtych twarzy
i do kumpla z naprzeciwka - słyszałem już - gryzie ziemię.

Jak dobrze byłoby iść teraz moją Ulicą, na której każdy kamień
znałem na pamięć. Jak dobrze byłoby kopnąć się piętami - pomiędzy rzutem piłką do
nie swojej bramki a znajomym hura znad plastykowego karabinu. Tęsknię do ciebie Ulico.

Od jakiegoś czasu nurtuje mnie pytanie –
czy jeszcze żyjesz?




Wiersz Nr 4
===========


xxx

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie,
Dla d a r ó w Nieba...
Tęskno mi, Panie...



Do kraju tego, gdzie wierzby płaczące
Kroplami tęczy przez zawirowanie,
Dusze łączące…
Tęskno mi, Panie…

Do kraju tego, gdzie znad Wisły piaski
Po których stąpam, jak po żyta łanie,
Doświadczam łaski…
Tęskno mi, Panie…

Do kraju tego i do tego Miasta
Co mą kolebką i wychowaniem,
Z zapachem ciasta…
Tęskno mi, Panie…

Tęskno mi także za dziewczyńskim latem
I chłopakami co przez wygłupianie,
Świstali batem…
Tęskno mi, Panie…

Tęskno mi bardziej za czasem młodości,
Gdy drzwi otwarte w świat zaproszeniem,
Wybuch radości…
Tęskno mi, Panie…



Wiersz Nr 5
===========




"Tułacz"


Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla d a r ó w Nieba... Tęskno mi Panie...

/Norwid/


Tego kraju już nie ma; odszedł w szept jesienny.
Co zdawało się wieczne – zniknęło bez śladu.
Pamięć w ziemi przechowa bolesne momenty,
barwą zmierzchu spisane na stronach annałów.

Z lip przydrożnych zostały pnie – widma garbate;
w strugach, kiedyś beztroskich, dziś burzy się woda.
Niebo pola wciąż smaga lodowym harapem,
słowa wieszcza umilkły; wciąż płoną pustkowia.

Gdy po latach te wioski odnajdziesz i miedze,
które zmienił śmiech świata w cmentarze zmurszałe,
dotkniesz ciszy; wiatr świstem rozetnie powietrze,
wśród błyskawic zobaczysz korowód widziadeł.

Uwięziła cię przeszłość w legendzie bez końca.
Grząska pustka pochłania złudzenia w samotni.
Próżno szukasz przebłysków. Zamknęły się wrota.
Tego kraju już nie ma. Zamarznij. Zapomnij.




Wiersz Nr 6
===========



"W Polskę idziemy"

I.

wciąż mamy ten kraj w ustach
jak wczorajsze ziemniaki
i pety zbierane po przystankach

chleb bez uszanowania
pełnymi torbami
do śmietników
dla gołębi i zbieraczy puszek

ogłupieni polskojęzycznym bełkotem
na wirtualnej i w te fał enie
nie przyznajemy się do zaników pamięci

powiedzą przecież co jest dobre
konkurs piękności
dla ryjów i ryjków
codziennie tak samo bawi

średnia krajowa
bez klasy średniej.

zakładaj kolejne konta
kupuj w promocjach chińszczyznę
i złudzenie, że klient jeszcze jest panem
kolekcja wiosenna rozprzedana
życiorys poszedł za bezcen

kolejne przemiany nauczyły jedynie
przygryzać język
robić zapasy mąki i cukru
czasem pisać listy

Stadem, mości panowie
na głodową emeryturę albo do hospicjum

godność
za jeden procent podatku


II.

legenda bez pokrycia
Wanda co nie chciała Niemca była taka durna
i dlatego teraz mamy katoland

tylko tyle zapamiętałeś z lekcji polskiego
historię najlepiej przespać
bogoojczyźniane gówno

masz być jedynie targetem a nie brzozą
wrośniętą korzeniami w powstańczy cmentarzyk
zarabiaj w euro
ucichnij

poczucie wspólnoty pozostawmy menelom
albo w strefie kibica

III.

kochasz nieposażną pannę która musi się kurwić
tako rzecze autorytet
i dalej w hołubce

chochołom urosły
brzuchy

pod moherem dymią
słowa recytowane trzydzieści lat temu
na akademiach

miałeś chamie... cholera, ale co?

... a to ona właśnie.




Wiersz nr 7
===========



(według Cypriana Kamila Norwida,
„MOJA PIOSNKA II”)

KONTYNUACJA

„Do kraju tego...” - rozwinę piosenkę,
Którą przed laty stworzył Cyprian Kamil.
Urzeka pięknem...
Niezapomnianym!
*
Do kraju tego, gdzie antagonizmy
Nowych wartości poczną budowanie,
Bo grunt jest żyzny...
Tęskno mi, Panie...
*
Do kraju tego, gdzie cierń poróżnienia
Laserem zgody spalony zostanie,
Siłą spełnienia...
Tęskno mi, Panie...
*
Do kraju tego, gdzie przemkną wspomnieniem
Nienawiść, wojny, ucisk, zacofanie
- Kataklizm cieniem...
Tęskno mi, Panie...
*
Do kraju tego, gdzie dłoń wyciągnięta
Ku przybyszowi znaczy powitanie
- Godność rzecz święta...
Tęskno mi, Panie...
*
Do kraju tego, gdzie nowe i stare,
Kult i ateizm dzielą swe mieszkanie,
Serdeczność darem...
Tęskno mi, Panie...
*
Do kraju tego, gdzie owych powodzi
Brutalnych słów i czynów nadszedł zanik
- Prawo przewodzi...
Tęskno mi, Panie...
*
Szczególnie tęsknię do tych pól szerokich,
Co tolerancji ziarnem zasiewane
Plon dadzą złoty...
Dopomóż Panie...
*
Rozumiesz za czym tęskni moja piosnka,
Otwartych marzeń pokorne śpiewanie?
Myślę więc - „Polska”
I „świat” - mój Panie...




Wiersz Nr 8
===========


Echo po-Norwidowskie

byłaś dla mnie Polsko daleka nieznana
odkąd pamięć sięga w tamto tysiąclecie
jednak co dzień z rana jako małe dziecię
pacierz odmawiając (zdrowaśki z ojczenasz)
za zdrowie najbliższych i twoje – bo nie masz
pełni szczęścia mimo że wojna wygrana

rozmyślając głośno nad przypadkiem losu
czy ujrzę cię kiedyś czy będzie mi dane
powiedzieć bez obaw - kraju mój kochany
ja cię w sercu noszę i też talizmany
ukrywam przed okiem mundurowych panów
wiedząc jak ważny skarb na piersi niosę

chyba Boże byłeś u mnie na podsłuchu
marzenia spełniłeś rzucając nas tutaj
gdzie swojskie „dzień dobry” albo ciepłe „witaj”
niczym fala miodna wpada mi do ucha

za to Ci dziękować nie przestanę Panie
że chleb sól i woda teraz ma smak wiosny
a gdy kromka spadnie podniosę pokornie
ucałuję szczerze wraz z przeprosinami

bowiem dary Nieba i Twoja łaskawość
w obecnych granicach szanowane prawem




Wiersz Nr 9
===========



Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla d a r ó w Nieba... Tęskno mi Panie...
/ Norwid/


Kiedyś wspomnisz z nostalgią,
ten kraj wiosną zielony
o zapachu akacji i lip.
Teraz szybko pakujesz
dwie walizki na szczęście,
marząc cicho, by wreszcie znikł.

Cztery funty w kieszeni
i po cichu łykane
takie zwykłe siostrzane łzy.
To jest twoja wyprawka
w kraj, złudzeniem kuszący,
otulony poszewką z mgły.

Może wrócisz po latach,
psa rozpoznasz szczekanie
i pokażesz swym dzieciom śnieg.
Albo latem usłyszysz
świerszczy głośne cykanie
i pomyślisz : czas skończyć bieg.

Złoty kasztan, gdzieś w parku,
serce polskie znów wskrzesi
i poczujesz, że wracać czas.
Westchniesz cicho : ja tęsknię
za tym krajem, mój Panie,
tego chleba i mleka mi brak !





Wiersz Nr 10
============




Tęsknota

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla d a r ó w Nieba... Tęskno mi Panie...


Do kraju tego, który dawno odszedł,
obrazy jeszcze przechowuje pamięć,
mam nabożeństwo i tęskno mi Panie...


Gdy ludzie byli dla siebie życzliwi,
dobrze pamiętam wszystko i nie kłamię ,
mogłabym wrócić, uwierz proszę Panie...


Jakoś nie mogę znaleźć swego miejsca,
chociaż się staram i szukam wytrwale,
wszystko to nie to, więc smutno mi Panie...


Pomału tracę nadzieję na zmianę,
kiedy się wkrada znów rozczarowanie,
dajesz mi wsparcie tym, że jesteś Panie...





Wiersz Nr 11
============



***

sentymentalnie związuję plusy z minusami

abażur z kapelusza i królicza łapka
osłabiają kontrast czerni w pokoju
sam na sam z oswojonym krukiem

oka nie wykolę
wolałabym złagodzić rysy
na drżące dłonie spokój
pod powieki tęczę
a na nogi więź z miejscem
skąd korzenie

tęsknię…
by jak w dzieciństwie poczuć
smak kwaśnych wiśni i pewność rąk
wznieść ponad pamięć
tam gdzie ciepły dom

za oknem rozwiesiłam różowe widoki
w niebieskie zasłonki ubrałam zimny deszcz
otulona miękkim kocem w wierzby płaczące
bujam w fotelu
obok na stoliku przykrytym koronkową nostalgią
czekają liryki Norwida

tylko sięgnąć




Wiersz Nr 12
============




Wracajcie

Dni wiosenne są coraz to dłuższe,
Słońce żwawiej gna mgły o poranku,
czas najwyższy pomyśleć o jutrze,
pora wracać do kraju bocianku!

Dzień się coraz to wcześniej zaczyna,
zatem pakuj już kufry, walizy,
kraj ojczysty a także rodzina,
ciągle czeka na twoje dewizy.

Bo to my, wędrownicy podniebni,
zwiastujemy im wiosnę i ciepło,
dziś jesteśmy tam bardzo potrzebni,
bo w Ojczyźnie za mała jest dzietność.

Ciągle wieszczą nam to ocieplenie,
nie będziemy za morza już latać,
lecz spokojnej starości pragnienie,
wydłużyło się znów o dwa lata.

Rozwijajmy szeroko swe skrzydła,
choć prognozy giełdowe są słabe,
powracajmy, niech mrok się rozwidnia,
bo musimy zjeść jakoś tę żabę.




Wiersz Nr 13
============


Kraj krojonego chleba


Coś się kurczy i nie powierzchnia
jest tu najważniejsza choć zdumiewa
że w miejscu gdzie bawiliśmy się będąc dziećmi
tak olbrzymim że mieściła się w nim
preria puszcza dżungla
postawiono zaledwie parę domków

ważniejsze to co pod powierzchnią
na szacunek nie trzeba było zasługiwać
był dla każdego równie naturalny jak oddychanie
słowem dzieliliśmy się jak chlebem
chlebem jak słowem

znak krzyża przed pokrojeniem




Wiersz Nr 14
============





Rycerska wydajność

Pokręcone są drogi rycerskie,
koń mój zdeptał podkowy jak laczki,
miecz stępiony, a zbroje me ciężkie,
pora wracac do domu z wojaczki.

Czas się dłużył, dłużyła się droga,
i niestety kończyła się spyża
nigdzie nie masz ni smoka, ni wroga,
a żołądek przysycha do krzyża.

Pomnę bitwę aż hen pod Grunwaldem;
zanim cenną wysiekłem w niej puentę,
aż zadziwił się szwagier mój Waldek,
bo zbryzgałem swój tors atramentem!

Wracam na wieś i kończę z wojaczką,
szkapa zwraca swój łeb ku domowi,
tam już czeka rycerskie mnie bractwo,
średniowieczny rodzimy mój ZBOWID.

Już nie będę bastionów zdobywał,
z własnej roli doczekać chcę darów,
a gdy lato obwieści znów żniwa,
skoszę sierpem pięćdziesiąt hektarów!




Wiersz Nr 15

===========



Rozmowa o Gawędzie

Pyta Pani, czy wyjadę do tego, no, Londynu,
bo tam knajpy całą noc otwarte i łatwo zarobić
w barze. Mogłabym, ale boję się, mam ułańską
fantazję i czapkę noszę z czterema rogami.
Że to ich nie dotyczy? Ominą? No, właśnie.

Tak, pociąga mnie Francja, temu nie przeczę.
Dalekie Indie, Malediwy , a nawet Australia
w planie. To nic, że tylko palcem po mapie.
Przecież pisała Pani o naszym chlebie. Takiego
wypieczonego o dwóch skórkach – nie dostanę.

Co jeszcze powiedzieć o zasiedzeniu? Nawet
mieszkanie można przejąć na własność, a co
dopiero ziemię! Bo, widzi Pani, mnie te nogi
głęboko wrosły w cmentarze i bolą przed
daleką drogą. Zostaję! Nie trzeba tęsknić.




Wiersz Nr 16
============



Skrucha

Zamknęłam w sercu skrawek ziemi
mój pierworodny, niczym syna.
Jedynie tam go nic nie zmieni.
Moja wina,

że dawno ścięto smukłą brzozę
i cudzych planów nie przetrzymał
stuletni olbrzym, kasztanowiec.
Moja wina.

I chociaż były równie piękne,
to niewidzialna pępowina
związała mocno z tamtym miejscem.
Moja wina?

A nie potrafię się zachwycać
miastem łaskawszym dla pielgrzyma,
choć przecież jestem rodowita.
Moja wina?

Lecz tu z mozołem, ścieżką twardą
pewnie się przyjdzie dalej wspinać,
bo żal jest zboczyć. Moja bardzo
wielka wina.



Wiersz Nr 17
============



pod korą


Nie pytaj dokąd biegnie ta droga
przy której brzozy w szeleście cichym
powiewnych sukien ukryć nie mogą
drżenia pod skórą wysmukłych kibić.

I pragnień które drążyły soki
dziewiczych trzewi, policzków bladych.
Z ust zbyt czerwonych, roziskrzeń w oku
nazbyt brutalnie ścierałaś ślady.

Gdy na Long Island grają cykady
tak jakby chciały przekrzyczeć świerszcze,
znów biegniesz drogą,aby pogładzić
korę na brzozach jak wersy pierwsze.




Wiersz Nr 18
============




Pożegnalny hymn alternatywny

Opustoszały stadiony,
cichnie ruchliwa ulica
i coraz więcej turystów
opuszcza strefy kibica.

Pora pozbierać manatki,
doleczyć piwnego kaca,
po paru dniach uniesienia,
do codzienności powracać.

Chwile emocji i wzruszeń
na długie lata wystarczą,
będą umacniać duchowo
i wspierać nas gospodarczo.

Nie będzie bankructw, recesji,
kryzysów, ani odłogów,
współpraca znów się zacieśni,
głodnym nie zbraknie hot dogów*

Choć bez medali, sukcesów
laurowych liści na skroni,
nadal jesteśmy radośni
i nadal biało-czerwoni.

*W wersji dla antyglobalistów zamiast „hot dogów” wpisać: „pierogów”

*W Wersji dla Współorganizatorów, czyli Ukrainy:
4 strofa brzmi:
„Nie będzie bankructw, recesji,
choć pustoszeją trybuny,
współpraca znów się zacieśni;
razem spożyjmy deruny!”

*W wersji dla rosyjskich kibiców 4 strofa brzmi:
„Nie będzie bankructw, recesji,
wszystko na dobre się zmieni,
współpraca znów się zacieśni,
głodnym nie braknie pielmieni.”




Wiersz Nr 19
============



Do kraju mego tęsknota ogromna

czy myślisz że jeśli masz krawat jedwabny
ślicznie upięty to świat już padnie do nóg
szanownemu
a pan dlaczego nie jest uśmiechnięty
złota spinka to jeszcze nie szczyt szczęścia
i powiedz pan czemu
mars króluje dłużej niż żałobny okres

ja proszę pani uśmiech zostawiłem
w kraju gdzie wypływa spod Baraniej Góry
niewielki strumyk
i jako żywa pamięć sam już nie wiem który
raz za nim płaczę we śnie i na jawie
tyle w tej sprawie

zatem tęsknota jedwabiem przykryta
dobrze li rozumiem szanownego pana

prawda niezrównana z tym co w sercu moim
tego nie wypowiem tego sam się boję

więc – może się przydam jako mgła wczorajsza
zrównoważyć smutek co pan w duszy nosisz

kobieto – idź z Bogiem jeśli cię nie proszę
bo kraju mego ty mi nie zastąpisz




Wiersz Nr 20
============



Łaskawym okiem spojrzyj na mnie, Panie...

Nie wszystek umrę, jakaś cząstka przecież
W łańcuchu życia po mnie pozostanie,
Ciągłość pokoleń i słów kilka wierszem,
Więc ciesz się, Panie!

Zastęp aniołów wysyłaj przed bramę,
Niechaj gotują dla mnie powitanie,
Niech głośne wokół rozlegnie się salve,
Jam gotów, Panie.

A kiedy w progach twoich znajdę ciszę,
Po trudach życia wieczne spoczywanie,
Piękny ci pean w podzięce napiszę,
Uwierz mi, Panie!

A może zgrabny limeryk wysmażę,
By cię rozbawił, gdy smutek nastanie,
Na skrawku nieba, i przyniosę w darze
Ja tobie, Panie.

Bo przecież w niebie nie może być nudno,
Dopuścisz chyba psoty, żartowanie,
Niewinny flircik z anielicą rudą,
Czy nie tak, Panie?

Więc nie przekreślaj mej rogatej duszy,
Co czasem grzeszy poprzez zaniedbanie,
Bo ona wiernie będzie tobie służyć,
Przyrzekam, Panie!




Wiersz Nr 21
============



Pierwsza kromka

Myśli nie płyną statkiem przez morza,
nie przemierzają tras samolotem.
Na własnych skrzydłach pomkną w przestworza,
gdy się odezwie wielka tęsknota.

Staną za oknem wczesnym świtaniem,
żeby znów ujrzeć matkę przy dzieży.
Nim domownikom poda śniadanie,
wymiesi ciasto na chlebek świeży.

A gdy przy stole dzieci gromada
jak apostołów miejsca zajmuje,
w pachnącej chlebem izbie zasiada
matka - i pierwszą kromkę całuje.

Dziękczynny pacierz do Pana płynie -
o Boże który dajesz nam zdrowie,
siłę do pracy w każdej godzinie,
przyjmij podziękę w czynie i słowie.

Matko kochana, czy masz tam dzieżę?
Ja w obcym kraju tak widzę ciebie.
Całuję pierwszą kromkę i wierzę,
że pachnie chlebem w calutkim niebie.




Wiersz Nr 22
============




Góralu czy ci nie żal

Choćby się w pas kłaniały palmy bananowe
i najgorętsze słońce grzało piaski złote,
nie przysłonią w pamięci drogi przez dąbrowę;
łanów zboża przetkanych w chabrową tęsknotę.

I choćby zachwycały niedosięgłe szczyty,
wieczyście ośnieżone, wzniosłe i dziewicze.
Z rodzimych stron obrazy, rzeźbi linorytem
tatrzański świat Górali - niezrównany z niczym.

A rzewna nuta dotknie czułych strun obcego -
czy nie żal ci Góralu pięknych stron ojczystych.
Przyjaciele z obczyzny spytają – dlaczego.
Odpowiesz im - dla chleba, jak przegrany mistyk.

Największe skarby ziemi tak porównać trzeba:
Bogacz taskał wór złota, idąc przez pustynię;
podążał za nim biedak, wlokąc worek chleba.
Który z nich wciąż ma życie, który tylko imię.




Wiersz Nr 23
============



Tęsknota

tęsknię do ziemi tulącej me stopy
na ostrej ścierni gdy zbierałem kłosy
dziś tułacz Europy
jeden z nagich i bosych

tęsknię do kraju gdzie bocian klekoce
i dziecko brodzi za szczawiem po łące
tu w Anglii smutne noce
ojczyzną sny pachnące

tęsknię do sadów w kwiecistej koszuli
za pszczół symfonią baletem motyli
dzisiaj obcy kraj tuli
i pierś za gniazdem kwili

tęsknię do chleba i wypieków mamy
kwaśnego mleka kiszonej kapusty
na wyspach odmawiamy
sznury łez do ścian pustych

tęsknię do ciebie – jeżeli pozwolisz
w tobie mateczko pragnę złożyć głowę
weź tułacza niedoli
w polskie gaje brzozowe



Wiersz Nr 24
============



Zanieś moją tęsknotę…

w obcym kraju tęsknię do dzieci
nocą głaszczę i w śnie okrywam
ich płacz słyszę – gdzie mama - leci
i nostalgia serce rozrywa

ranek budzi angielską pogodę
znów wspomnienia - biały chleb dławi
i myśl biegnie do uli z miodem
do rodziny kaczek i pawi

gdzieś ucieka w rodzinne płoty
kogut pieje – budzik zaraniem
przywołuje rodzinny motyw
za kur stadem mamy wołanie

znajomy kot pieszczoty łasy
pies ujada i krasa ryczy
moich szkrabów słyszę grymasy
tęskne brzemię - krople goryczy

na obczyźnie wyblakłe niebo
blade słońce łez nie osuszy
unieś Panie ulżyj potrzebom
mą tęsknotę do kraju wzruszeń




Wiersz Nr 25
============




Do kraju tego...

Skrzypnęła zawiasami zardzewiała brama.
Witały mnie jaskółki spod zmurszałej strzechy;
sekretne zakamarki i młodzieńcze grzechy.
Zaszeleścił dąb stary, o dziwacznych planach.

Tęsknota w oddaleniu wciąż jest taka sama.
Zmówi się wspólnie pacierz, klęcząc przed obrazem.
Do każdego posiłku usiądziemy razem.
Wtem - bocian zaklekotał nowych czasów dramat.

Kto teraz mówi pacierz wraz z całą rodziną?
W stary domu zostały tylko te wspomnienia.
Godziny się skurczyły, dawny zwyczaj minął.

Chleb dzisiaj się nie liczy, tak jak limuzyna.
Lecz kto ceni wartości, zwyczajów nie zmienia
i szacunku do chleba, nauczy też syna.





Wiersz Nr 26
============



Tęsknota do Ojczyzny

kraju „gdzie kruszynę”…
pragnę cię w tęsknocie
śnię jaz z wodnym młynem
myśl wraca jak bociek

gdzie jaskółka w stajni
gniazdo lepi swoje
ludzie są zwyczajni
dom tętni spokojem

gdzie miasta i wioski
wiecznie bliskie - drogie
chleb choć szary - swojski
a niedziela z Bogiem

tęsknotą powracam
do brzozowych gajów
rzucił los za pracą
sercem jestem w kraju

gdzie znajome ściany
staw i w sadzie grusze
w świat marzeń - kochany
mamo wracać muszę

tutaj niebo blade
za progiem markotno
kiście łez - wierzb śladem
nostalgia – samotność

pragnę do mej Polski
dzieciństwa kołyski
do uśmiechów swojskich
ten kraj jest mi wszystkim

dziś tęsknota ściska
płacz koi rozstanie
gdzie ziemia tak bliska
pozwól wrócić Panie




Wiersz Nr 27
============




Żytniówka i jabłko



Mam asfalt pod stopami i słońce na własność,
wczesna jesień dodała parę dni upałów.
Więc wędruję jak proboszcz, wrześniową parafią,
ale wszędzie nie zajrzę, bo czasu wciąż mało.

Strzałki słomy na szosie znaczą drogę do wsi,
bo zupełnie wyliniał wygięty drogowskaz.
Nie czekają na takich nieproszonych gości,
chyba starych znajomych już dzisiaj nie spotkam.

Przypomina się wszystko - zapach wiejskich sklepów,
chleby wielkie jak kamień i mleko z udoju,
młoty w kuźni, szum zboża i jak kosy klepią.
Teraz cisza, choć domy, tam gdzie stały, stoją.

Zardzewiałą pinezką przypiąłem ten wierszyk
na tablicy ogłoszeń przed domem sołtysa.
Może kiedyś, ktoś jeszcze jakiś wiersz powiesi.
Prędzej mój wiatr potarga. Pewnie jeszcze dzisiaj.

Twarz do słońca wystawiam i o więcej proszę,
zapachów i kolorów dojrzałych po żniwach.
Wszystkie wezmę ze sobą i chyłkiem wyniosę,
będę nimi zimowe wieczory ożywiać.

Kiedy wrócę do domu, wśliznę się ukradkiem,
wyłączę telefony i okna zatrzasnę.
Będę pił żytnią wódkę zagryzaną jabłkiem
i oglądał przez lupę stare fotografie.






Wiersz Nr 28

==========





Z nad Sanu
(Ojcu)

mała wyblakła fotografia
pełna powagi biała kokarda
garbaty chodnik kawałek muru
drzewko i trawa

spod rzęs wstydliwych szarej "Bambiny"
uśmiech do"Misia" wędruje śmielej
dziś wyszedł „z teczki” „u Holewicza”*
jak co niedzielę

kolegę - zabaw towarzysza
technika "Kodak" oczarowała
"kuku" - nie tu - u „pani krawczyni”
z drzwiczek zegara

San w dole z tyłu most żelazny
dom jest „pod górą” wszystko olbrzymie
mama już czeka pewnie z obiadem
Tato jest przy mnie

**

dziś rośnie miasto wzdłuż i w górę
dawne pięknieje godząc się z nowym
San promenadę dostał do pary
i most gotowy

mgli się tęsknota i płowieje
to co najdroższe ogarniam sercem
nienamacalne nieodwracalne
i już nie tęsknię

***

cząsteczki kraju wolność dumę
bierzemy w podróż my powojenni
i rozsadzamy jak wieczne drzewa
po świata ziemi


___
*„u Holewicza” - sklepik "Ruchu"




Zakończono wpisywanie wierszy. Czytających prosimy o udział w głosowaniu. Autorzy oczekują. Nie bądź obojętnym czytelnikiem. Postąp tak, jak chciałbyś aby w stosunku do Ciebie - postąpiono.


.
Ostatnio zmieniony sob 30 cze, 2012 przez Jan Stanisław Kiczor, łącznie zmieniany 39 razy.
Imperare sibi maximum imperium est

„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/