Frezja
Moderator: Tomasz Kowalczyk
w centrum miasta na ulicy
leżała frezja smukła biała
zmarzniętych płatków nikt nie liczył
gdy ją kałuża przytulała
z bukietu kwiatów wyrzucona
samotna w iskrach śniegu zimna,
wygląda skromnie zamyślona
spogląda w chmury tak niewinnie
podniosłam chciałam by zakwitła
i żeby dla mnie znów pachniała
lecz ona jednak wodzie zimnej
ostatnie płatków tchnienie dała
tych kilka pączków jeszcze małych
na mróz skazanych przemówiło
zachowam kwiaty na chwil kilka
bo twoje serce znów odżyło
leżała frezja smukła biała
zmarzniętych płatków nikt nie liczył
gdy ją kałuża przytulała
z bukietu kwiatów wyrzucona
samotna w iskrach śniegu zimna,
wygląda skromnie zamyślona
spogląda w chmury tak niewinnie
podniosłam chciałam by zakwitła
i żeby dla mnie znów pachniała
lecz ona jednak wodzie zimnej
ostatnie płatków tchnienie dała
tych kilka pączków jeszcze małych
na mróz skazanych przemówiło
zachowam kwiaty na chwil kilka
bo twoje serce znów odżyło
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Colett, łącznie zmieniany 1 raz.
Zaskocz mnie, zaintryguj, zainspiruj
a wtedy - kto wie - może powiem Ci kim jestem...
a wtedy - kto wie - może powiem Ci kim jestem...