O konkursach literackich

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Znalezione w sieci, warte przeczytania.



Andrzej Wołosewicz


Dziewięć grzechów konkursów poetyckich




Nie ma Świętej Góry poetów, dzięki której moglibyśmy zobaczyć, który wspiął się wyżej. Na szczęście. Mamy raczej wiele pasm górskich, po których hasają poeci, których czytamy. Zostaje nam więc jedynie względne porównania, względne tzn. takie, w których porównujemy nasze czytelniczo-odbiorcze czy odbiorczo-krytycznoliterackie argumenty na przykład twierdząc, że Różewicz jest językowo i myślowo bogatszy niż zdominowany przez etyczność (ba, życzyć sobie takiego zdominowania!) Herbert, czy też upierając się, że nasza Noblista to ledwie konfekcja poetycka i didaskalia wobec obu wcześniej wymienionych. (...) Nie o tym jednak chcę pisać. Chcę pisać o konkursach poetyckich., bo i startowałem w wielu a teraz mam własne doświadczenia jurorskie.


Najpierw pozytywy. Cenię konkursy, nawet te o zatrważająco słabym poziomie (np. branżowe), bo upieram się, że lepiej, gdy ludzie trzymają w ręku pióro czy długopis niż kij bejsbolowy. Nadto widząc jak marnieje nasz język w codziennym swym użyciu z radością witam każdą próbę mierzenie się z językiem wykraczającym poza emaile i SMS-y. Trzecia wartość to ta, że w wypadku konkursów poetyckich aktywności te skutkują spotkaniami żywych ludzi w żywiole żywego języka dając stosowny ferment wielu lokalnym środowiskom i – po czwarte – dając nam starym cudowne doświadczenie innego języka, języka naszych dzieci czy wnucząt. To naprawdę pouczające lekcje wrażliwości, której inaczej byśmy nie doświadczyli.


Teraz o tym, co w konkursach zgrzyta i co można by z tym zrobić. Swego czasu Leszek Żuliński napisał dekalog dobrego wiersza, więc marzy mi się „ilośkalog” dobrego konkursu. Dlaczego? Dlatego, że natykam się na problemy, nad którymi spuściłbym zasłonę milczenia, gdyby nie ich drażniąca powtarzalność. Część z nich dotyczy uczestników, część zaś jurorów. Wypunktujmy je.


1. Uczestnicy łamią regulamin ignorując dopuszczenie tylko jednego zestawu jednego autora. W ten sposób próbują oszukać swoich rywali licząc, że któryś zestaw załapie się do nagród a inne przemkną niezauważone. A – pisząc już tak czysto interesownie – co będzie, gdy jury dostrzeże jako dobre także pozostałe? Nie szkoda? Naprawdę nie wypada, dajmy na to wysyłać 3 zestawy sygnując je „macierzanka”, „pokrzywa”, „pruski” czy „rzymski”, gdy za wszystkimi kryłbym się tylko ja, nawet jeśli mieszkam w Łodzi. (Przykład jest stricte teoretyczny, bo nie mieszkam w Łodzi).I nie warto manipulować organizatorami pisząc epistołę, aby – w razie nagrodzenia – nie publikować wierszy w pokonkursowym almanachu. Takie zastrzeżenia dotyczą chyba tego, by „nie spalić” drukiem zauważonych wierszy, gdy niektóre konkursy zastrzegają, że nie przyjmują wierszy już drukowanych. Jeśli komuś uwierają różne konkursowe regulacje, to przypominam, że udział w nich jest dobrowolny. Rozwiązanie tego kłopotu jest proste, choć wymagające dodatkowej roboty od organizatorów: po werdykcie otwierać wszystkie koperty z godłami.


2. Uczestnicy potrafią przysyłać wiersze już publikowane. Czasami, mimo wyszukiwarek, trudno to sprawdzić. Rozumiem też dylemat uczestników, gdy chcą dać szansę rywalizacji swoim wierszom w kilku nakładających się czasowo konkursach. Rozwiązaniem honorowym, choć chyba kłopotliwym dla organizatorów, byłoby zgłoszenie typu: cieszę się, że moje wiersze zostały dostrzeżone jednak równolegle wiersz X, Y czy Z zyskał uznanie u jurorów innego konkursu. Albo dać jakąś czasową (miesięczną?) tolerancję dla wierszy startujących w konkursach czasowo na siebie zachodzących. To wszak dobre doświadczenie dla nas wszystkich, gdy jedno gremium zauważy i nagrodzi wiersze A, B, C a inne ich nie zauważy w ogóle, bo to otwiera pole do namysłu, dysput, wyjaśnień i sporów, słowem pole do wartościowej roboty krytyczno-literackiej.


3. Pisanie tytułów własnych wierszy w cudzysłowie. Przecież, drogi Autorze, dla Ciebie to nie są cudze słowa. Widzieliście kiedyś tomik, w którym tytuły wierszy są w cudzysłowie? Ja nie widziałem.


4. Graficzne stosowanie denerwującej choinki. To w większości niczemu nie służy, raczej przypomina styl niektórych kartek imieninowo-świątecznych. A gdy 20-30% wierszy na konkurs otrzymuję w tej manierze, to nóż się w kieszeni otwiera, a przecież zaczynałem tekst od pokojowych apeli, że literatura to nie bitwa. Zdarzało mi się czytać dobry wiersz, który jednak w formie „choinki” bronił się znacznie gorzej, bo denerwował przy lekturze, a z emocjami, także jurorskimi walczyć nie warto.

Teraz uwagi dotyczące jurorów.

5. Jeśli słyszę, że konkurs z zacnym patronem, w którym na dodatek udział jest płatny, oceniany jest po części na chybił trafił, bo nie czyta się wszystkich wierszy, to co mam o tym myśleć? Że za kasę, która spłynęła nie chce się nawet przeczytać wszystkiego? Ja oczywiście wiem, że praca jurorska jest zajęciem niebezpiecznym, że jest pracą, w której powinien obowiązywać dodatek za robotę w szkodliwych warunkach (idzie mi o żenujący poziom części wierszy wskazujący, że ich autorzy rozminęli się z samokrytycyzmem o lata świetlne), ale niestety wiemy o tym dopiero, gdy te słabe wiersze także przeczytamy, nigdy wcześniej.


6. Jeśli słyszę utyskiwania uczestników, że w konkursie nagrody zgarniają wiersze, które wcześniej były na warsztatach literackich przedmiotem obróbki i „naprawy”, to nawet, jeśli nie dotyczy to wypadku, gdy oceniają jurorzy, którzy prowadzili owe warsztaty naprawcze, sytuacja jest ambarasująca. Dla jasności: same warsztaty i tego typu imprezy są niezwykle cenne, warto korzystać z nich biorąc uwagi do siebie, ale żeby wysyłać wycyzelowane tam wiersze na konkursy? |Skorzystać z rad i napisać podług nich kolejne wiersze, to tak.


7. Pośpiech jurorski. Sam miewam tu niedosyt. Ponieważ rzadko jest tak, by jurorzy zauważali te same wiersze a nadto ustawili je w tej samej kolejności, trzeba wypracowywać kompromis. Dobrze, jeśli wśród 20% (tyle na ogół zostawiam po kilkukrotnej lekturze i kilkuetapowej selekcji) wybranych przez każdego jurora znajdzie się pole wspólne, jednak na ogół gradacji do nagród trzeba dokonywać na gorąco podczas ostatecznego posiedzenia. Wtedy najlepszym roboczo sposobem jest głośne czytanie poszczególnych propozycji i dyskusja nad ta lekturą. Tylko, że wtedy obrady nie zamkną się w 2-3 godzinach przeznaczonych na tą procedurę. Pośpiech jest złym doradcą, sam go często doświadczałem. Nie mam tu dobrej rady, bo dobrą acz niepraktyczną byłyby odpowiednio długie obrady.


8. Preferowanie przez jurorów lokalnych twórców – częsty niepisany wymóg \związany z darczyńcami, którzy niekoniecznie znają się na literaturze, ale chcą nagradzać tubylców. Może lepiej od razu dodawać kategorię „tubylczości”?


9. Patrząc na wiersze nagradzane i swoistą wędrówkę tych samych autorów okupujących liczne konkursy (wolno im) twierdzę też – mając tu pretensje także do samego siebie – że brakuje nam odwagi. Wypośrodkowując, z natury i logiki jurorskiego procesowania, nasze wyroki obcinamy skrajności, skrzydła, wyraźną odmienność, wszelkie (sensowne) odloty, jak zwał tak zwał. Podług takich kryteriów nie przebije się żaden nowy Ratoń. Receptę jednak na ocalenie takich wierszy i takich autorów widzę w pomyśle, który zamierzam realizować na dostępnych mi stronach redakcyjnych, także internetowych a mianowicie w publikowaniu (za zgodą autorów oczywiście) czegoś w rodzaju rubryki wiersze „niesłusznie” pominięte. „Niesłusznie” daję w cudzysłowie dla podkreślenia, że nie odcinam się od werdyktów, w które bywam zamieszany, choć korci mnie nazwa jurorskie wotum separatum.


Nie sądzę, że dotknąłem wszystkich ułomności związanych z konkursami, chętnie usłyszę o innych, ale jeszcze chętniej o możliwych pomysłach naprawczych, których część wskazałem. Napisałem ten tekst, by uruchomić ruch uzdrawiania kondycji konkursów tam, gdzie ona faktycznie marnieje.


I jeszcze jedno, o czym warto pamiętać – nie ma prostej zależności a tym bardziej automatyzmu między udziałem i byciem nagradzanym w konkursach a drukowalnością i miejscem w literaturze. Na szczęście.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Latima
Posty: 3442
Rejestracja: śr 14 lip, 2010

Post autor: Latima »

dobra wypowiedź, brawo za obiektywizm....myślę bardzo podobnie
Awatar użytkownika
Bożena
Posty: 5397
Rejestracja: śr 01 wrz, 2010
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Post autor: Bożena »

przeczytałam - warto było:-) do konkursów mam ambiwalentny stosunek- :rozyczka:
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.
Awatar użytkownika
anastazja
Posty: 1151
Rejestracja: czw 26 maja, 2011
Lokalizacja: zza rzeki

Post autor: anastazja »

Bulwersującym jest, łamanie regulaminu, wysyłając więcej, niż jeden zestaw wierszy. Nigdy nie wpadłabym a taki chytry pomysł.
Dobrze Mariolu, ze wkleiłaś tekst, dowiedzieć się można wiele. Jestem ciekawa również opinii, czy prawdą jest (jak niektórzy mówią) że zostają łamane przepisy również przez komisję, która w sposób umowny z uczestnikiem doprowadza do wygrania tegoż konkursu.

Pozdrawiam.
Czesława Mileszko
Awatar użytkownika
Gloinnen
Posty: 3650
Rejestracja: śr 09 lut, 2011
Lokalizacja: Lothlórien

Post autor: Gloinnen »

Biorąc pod uwagę fakt, że istnieją niemal "dyżurni", "urzędowi" wygrywacze, jestem przekonana, że coś musi być na rzeczy. Konkursy poetyckie, zwłaszcza te SZUMNE, tzw. prestiżowe, należy traktować z dużym przymrużeniem oka... Na pewno nie wychodzić z założenia, że to jakiś sprawdzian umiejętności autorskich, jakiś punkt odniesienia dla siebie, dla oceny swojej twórczości.
Osobiście omijam jak najszerszym łukiem, podobnie jak pewne wydawnictwa, które drukują tomik każdemu, kto tylko im cokolwiek wyśle, ale nikomu nie chcę psuć zabawy ani odbierać nadziei...


W końcu - "niech żyje bal, drugi raz nie zaproszą nas wcale"... :tanczy:
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Naiwnie być może sądzę, że znakomita większość konkursów od strony organizatora i jurorów przeprowadzana jest uczciwie. Natknęłam się jednak na konkurs, którego wyniki mocno zachwiały tą wiarą. Gros nagród zgarnęły osoby zamieszkałe w mieście, które organizowało konkurs. Od razu uprzedzam pytanie - w regulaminie konkursu nie było wzmianki o oddzielnej kategorii dla autochtonów.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Awatar użytkownika
Gloinnen
Posty: 3650
Rejestracja: śr 09 lut, 2011
Lokalizacja: Lothlórien

Post autor: Gloinnen »

Andrzej Wołosewicz pisze:referowanie przez jurorów lokalnych twórców – częsty niepisany wymóg \związany z darczyńcami, którzy niekoniecznie znają się na literaturze, ale chcą nagradzać tubylców. Może lepiej od razu dodawać kategorię „tubylczości”?
Ano!
Ostatnio zmieniony pn 03 cze, 2013 przez Gloinnen, łącznie zmieniany 1 raz.
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
Awatar użytkownika
Jan Stanisław Kiczor
Administrator
Posty: 15130
Rejestracja: wt 27 sty, 2009
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Jan Stanisław Kiczor »

Ja też do wszelkich konkursów zbyt "wyrywny" nie jestem, po części z lenistwa, po części z niewiary w siebie.
Choć parę "przyjemności konkursowych" ostatnio mnie spotkało.
Imperare sibi maximum imperium est

„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
Awatar użytkownika
Gloinnen
Posty: 3650
Rejestracja: śr 09 lut, 2011
Lokalizacja: Lothlórien

Post autor: Gloinnen »

Gratulacje, Janie!
:piwko:

A skoro już o grzechach konkursowych mowa, to ja mam przy okazji jeszcze jeden kwiatek na tę rabatkę.

Rozmawialiśmy o uczciwości werdyktów i "podstępach" ze strony uczestników, no więc ostatnio zaobserwowałam genialny w swej prostocie i oczywistej oczywistości sposób - jeżeli nie na zbieranie laurów i wygrywanie konkursów - to przynajmniej na omijanie zasady anonimowości. Do tego oczywiście należy mieć już na wstępie otwarte jakieś tylne wejście, ale dalej "dzieje się samo".

Otóż - jak wszyscy wiedzą - powszechnie przyjęło się, że zestawy konkursowe podpisywanie są godłami. Teoretycznie ma to zagwarantować, że jurorzy będą oceniali jedynie wartość literacką nadesłanych tekstów, nie znając ich autora. Nie ma jednak żadnego - a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo - systemu, który regulowałby przydzielanie pracom godła. Tu panuje pełna dowolność i każdy Autor wybiera sobie takie godło, jakie przyjdzie mu na myśl. Nie ma żadnych zakazów, ani nakazów.

Cóż jednak w sytuacji, gdy ktoś we wszystkich możliwych konkursach startuje pod tym samym godłem? Wolno mu? Wolno. W dodatku na tyle specyficznym i rozpoznawalnym, że nie ma mowy o np. przypadkowym użyciu tych samych słów czy nazw. Jeśli delikwent wymyśli sobie oryginalne godło, np. "OBSYDIANOWA TOJTOJKA" - to raczej nikt nie będzie miał wątpliwości, kto zacz w kolejnych konkursach. Chociażby warto zauważyć, że często nazwiska jurorów obsługujący różne konkursy - powtarzają się. A że sprawa na ogół nie dotyczy neofity, czy kogoś z tłumu - można domniemywać, że zwrócą uwagę na tę osobę, a godło zostanie im w pamięci. Jeżeli na początku roku OBSYDIANOWA TOJTOJKA wygra jakiś konkurs, czy też zostanie w nim wyróżniona - wszyscy już jurorzy następnych zmagań będą doskonale zorientowani, kim owa "tojtojka" jest.

Można w ten sposób manipulować werdyktami - i np. sygnować w ten sposób prace na te konkursy, gdzie zna się obsadę jury i kiedy wiadomo, że będą to osoby, które twórczość danego Autora lubią.

Oczywiście nie gwarantuje to "wygranej" z automatu. Takich "tojtojek" może być kilka bądź kilkanaście, tj. osób ze "światka", które dzielą między siebie łupy w różnych konfiguracjach. Może być też tak, że mimo wiedzy "kto zacz" - jury oceni teksty nie przez pryzmat nazwiska. Ale zawsze pozostaje pewien smrodek wątpliwości, a ostateczny werdykt będzie mógł zostać uznany za niewiarygodny i stronniczy.

Naturalnie mam nadzieję, że większość Autorów to ludzie, którzy postępują uczciwie i na każdy konkurs wymyślają inne godło, ale zetknęłam się z sytuacją - autentycznie - posługiwania się tym samym.

Proste jak budowa cepa.

Cała sprawa raczej niesmaczna.

Sposób na coś takiego jest nawet nieskomplikowany. Każdy prestiżowy i pretendujący do miana obiektywnego OKP powinien być obwarowany systemem rejestracji uczestników, najlepiej drogą e-mailową. Rejestrujący się otrzymuje automatycznie wygenerowane, bądź wylosowane z puli przez system elektroniczny godło, którym sygnuje swoje prace. Ten sam adres e-mail, którego uczestnik konkursu użył podczas rejestracji, musi być podany w zaklejonej kopercie, razem z personaliami.

Taka, bądź zbliżona procedura wyeliminowałaby przynajmniej jeden z możliwych sposobów na pominięcie zasady anonimowości. Przynajmniej od strony Autorów. I przynajmniej odnośnie takich praktyk, które są zauważalne na zewnątrz. Bo co do ewentualnych zagrywek pozakulisowych, czy też co do uczciwości jurorów, zawsze pozostaje obszar nie podlegający niestety żadnej weryfikacji.

;-)
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Poczytałam sobie protokoły z ostatnich konkursów. Masz rację, moją uwagę przykuł powtarzający się ten sam nick, dwuwyrazowy, pisany jedynie raz przez ks, raz przez x.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Awatar użytkownika
Gloinnen
Posty: 3650
Rejestracja: śr 09 lut, 2011
Lokalizacja: Lothlórien

Post autor: Gloinnen »

Inne też się powtarzają.

Czy nie lepiej byłoby nie robić szopki? Tylko albo wprowadzić neutralny i całkowicie losowy system przydzielania godła, albo po prostu pozwolić na podpisywanie utworów imieniem i nazwiskiem? W tym drugim wariancie, jeżeli "faworytyzm" okaże się ewidentny, po prostu konkurs samoistnie przeobrazi się w farsę. Teraz "udajemy" obiektywizm, puszczając jednocześnie do siebie nawzajem wielkie perskie oczko.

Bo zadajmy sobie pytanie - czy chodzi o to, aby w konkursach nie było "faworytyzmu", czy o to, żeby nikt o nim nie wiedział?

Inna sprawa: wiele konkursów ma w regulaminie, w rubryce - "cele konkursu" wpisaną m. in. szczytną ideę promowania młodych twórców. W związku z tym - pytanie retoryczne - czemu bardzo rzadko stosowana jest zasada karencji? Według mnie laureaci i wyróżnieni powinni być wyłączeni co najmniej z 5 kolejnych edycji konkursu, co otworzyłoby drogę innym. Wtedy konkurs spełniałby rzeczywiście swoje zadanie. Bo czy chodzi o "wyłapywanie talentów", czy o regularne rozdzielanie kasy w gronie "znajomych z fb"? Nie wierzę w to, że w całej Polsce nie ma dobrych, ciekawie piszących Autorów, których warto uhonorować, poza grupką, powiedzmy - kilkunastu osób przewijających się nieustannie na podium.
Ostatnio zmieniony śr 19 cze, 2013 przez Gloinnen, łącznie zmieniany 2 razy.
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
Awatar użytkownika
Jan Stanisław Kiczor
Administrator
Posty: 15130
Rejestracja: wt 27 sty, 2009
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Jan Stanisław Kiczor »

Rozmawiałem na ten temat z Jurorami z konkursu w Karczewie.

Według nich Organizator wręcza im teksty numerowane od jeden do np: dwieście osiemdziesiąt coś tam.
A to dlatego, że w tej masie zdarzają się i to nagminnie powtórzenia godła. Z tego wynika, że niektórzy może w wyszukiwaniu godła są "wyrafinowani", jednak większość w tej materii się nie wysila.
Jurorzy zatem dostają ponumerowane teksty i je oceniają. Wybrane i "ułożone" chronologicznie wg zajętych miejsc, dopiero są łączone z przypisanym numerowi godłem i następnie z przypisanym godłu - nazwiskiem.

Nie mam wielkiego doświadczenia, więc gdzie indziej tak być nie musi, tu jednak taką informację uzyskałem.

.
Ostatnio zmieniony śr 19 cze, 2013 przez Jan Stanisław Kiczor, łącznie zmieniany 1 raz.
Imperare sibi maximum imperium est

„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
Awatar użytkownika
Gloinnen
Posty: 3650
Rejestracja: śr 09 lut, 2011
Lokalizacja: Lothlórien

Post autor: Gloinnen »

To jest też jakieś rozwiązanie, zastanawiam się, czy gdzie indziej stosowane. Wymaga wkładu pracy ze strony Organizatorów...
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
Tomasz Kowalczyk

Post autor: Tomasz Kowalczyk »

Z zainteresowaniem przeczytałem dyskusję, bo wreszcie tematyka - co prawda przedyskutowana - ale nie aż tak dokładnie, jak kwestie związane z komentowaniem i szeroko pojętą obecnością na forach poetyckich.
Od razu dodam, że jestem zwolennikiem uczestnictwa w konkursach literackich.
Znane mi są jednak pewne grzechy i grzeszki jurorów niektórych konkursów.
Ale dysponuję wiedzą o nieetycznych zachowaniach uczestników forów.
Przez kilka lat byłem administratorem trzech forów literackich i nazbierało mi się kilka doświadczeń.
Najważniejsze z nich, o którym chcę napisać, to nagłe kasowanie wierszy przez forumowiczów, aby przesłać je na konkurs. Jako admin monitorowałem dokładnie subfora poetyckie i znajdywałem kilka "białych plam". Kiedy prosiłem o wyjaśnienie, otrzymywałem takowe, że tekst poleciał właśnie na konkurs. Kiedy wróci, wstawi się go z powrotem. Żeby niczego nie było wydać, niektórzy wstawiali inne teksty, byle nie widać było usunięcia tekstu. Inni pisali do mnie wprost: "Kasuję tekst, wstawię później, po konkursie".
Nie muszę chyba dodawać, że wiersze były najpierw solidnie sprawdzane i poprawione przez nieświadomych szwindlu uczestników forów.
Znane mi osoby, które parały się za moich czasów tym procederem, nie zrobiły konkursowych karier.
Ale publikują do dzisiaj. Mam ich nicki w pamięci, ale... spokojna głowa. Na pewno ich nie zdradzę.
Maria
Posty: 7795
Rejestracja: ndz 05 wrz, 2010

Post autor: Maria »

Pozwalam sobie swoje 2 grosze dołączyć tutaj. Nie pamiętam czy wysyłałam na konkurs wiersze wcześniej wstawiane na forum, ale w samym przedmiocie sprawy nie widzę nic karygodnego. Oczywiście - wiersz taki (pokazany wcześniej na forum) jeśli byłby wyróżniony, to autor powinien temuż gronu, pochwalić się i podziękować za pomoc w doprowadzeniu go do stanu podobania się dla JURY - i tyle w tej sprawie. Nie wieszałabym takiego delikwenta, pojmuję to jako przez niego obrana droga samokształcenia.
Pisze Tomek
Znane mi osoby, które parały się za moich czasów tym procederem, nie zrobiły konkursowych karier.
Ale publikują do dzisiaj. Mam ich nicki w pamięci, ale... spokojna głowa. Na pewno ich nie zdradzę.
To znaczy wg Was to wielkie przestępstwo?